“Forbes” dotarł do ciekawych informacji dotyczących tajnego projektu wojskowego i angażu Erika Schmidta. Jego prawą ręką ma być Sebastian Thrun, legenda Doliny Krzemowej, który pomógł stworzyć dział innowacji sprzętowych Google X. Nie wiadomo, co obaj panowie będą dokładnie robić, ale niemal pewne jest, że chodzi o drony.
Chińskie drony wciąż są poważnym problemem, ale to się może zmienić
Biorąc pod uwagę implikacje geopolityczne i potencjalny wpływ Schmidta, utrzymanie projektu w tajemnicy jest zrozumiałe. W przeszłości szef Google’a łączył innowacje Doliny Krzemowej z potrzebami Pentagonu i niejednokrotnie wypowiadał się na temat konieczności rozsądnego korzystania ze sztucznej inteligencji, zwłaszcza w rozwiązaniach militarnych.
Czytaj też: Pentagon bierze się za wojskowe drony. To będzie rewolucja na polu walki
Eric Schmidt był prezesem zarządu Google’a w latach 2011-2015, jest współautorem programu lex, standardu Uniksa pozwalającemu tworzyć analizatory składniowe. Zasiada w senacie Carnegie Mellon University oraz Princeton University, a regularnie jest także konsultantem amerykańskiego rządu w różnych kwestiach.
Schmidt uważa, że to drony mogą wygrać wojnę w Ukrainie, a ich odpowiedni rozwój i implementacja systemów sztucznej inteligencji ma w tym pomóc. Eksperci spekulują, że z wiedzy Schmidta Pentagon mógłby skorzystać do realizacji programu Replikator, którego celem jest zachwianie dominacją Chin na rynku dronów.
W ramach tego programu Stany Zjednoczone planują opracować i wyprodukować niedrogie, inteligentne i liczne jednostki bojowe wykorzystujące bezzałogowe aparaty latające (UAV) oparte na sztucznej inteligencji. Po raz pierwszy inicjatywa ta została ogłoszona 28 sierpnia 2023 r. przez Kathleen Hicks, zastępcę sekretarza obrony Stanów Zjednoczonych, podczas wygłaszania przemówienia na konferencji National Defense Industrial Association’s Emerging Technologies Conference w Waszyngtonie.
Czytaj też: Raytheon zbuduje broń mikrofalową. Z prędkością światła zamieni wrogie drony w złom
Największym postrzeganym zagrożeniem Chin dla Stanów Zjednoczonych jest “masa” ich sił zbrojnych, czyli liczba statków, samolotów i personelu, jaki kraj ten może wystawić w każdym konflikcie. Ich jakość jest sprawą drugorzędną. Wkład Schmidta jest owiany tajemnicą i zapewne taki pozostanie przez długi czas. Jego znajomości w sektorze technologicznym i rządowym sprawiają, że jest on idealnym kandydatem do powierzonej mu funkcji. Panuje przekonanie, że doświadczenie i wiedza Schmidta wpłyną na obraz dronów wojskowych, potencjalnie zmieniając przyszłe pole bitwy.