W przestrzeni kosmicznej wokół Ziemi robi się ciasno. Na tyle, że Chiny – za pośrednictwem Organizacji Narodów Zjednoczonych – wzywają Stany Zjednoczone do przestrzegania Traktatu o przestrzeni kosmicznej. To zwyczajowa nazwa, w rzeczywistości bowiem to „Układ o zasadach działalności państw w zakresie badań i użytkowania przestrzeni kosmicznej łącznie z Księżycem i innymi ciałami niebieskimi”. Został zawarty jeszcze w 1967 roku.
O co poszło? O satelity Starlink należące do amerykańskiej firmy SpaceX, której właścicielem jest Elon Musk. Mają zapewnić globalny satelitarny dostęp do internetu. Mamy ich już niemal 2 tysiące, a z każdym lotem rakiet Falcon przybywa kolejnych sześćdziesiąt. Docelowo wokół Ziemi ma krążyć ich aż 12 tysięcy.
Zatłoczyły orbity wokół Ziemi na tyle, że chińska stacja kosmiczna Tiangong musiała w 2021 roku dwukrotnie wykonać manewry, by satelity Starlink ominąć. Zirytowało to chińskie władze, bowiem z traktatu wynika, że przestrzeń kosmiczna nie należy do nikogo. Eksploracja i wykorzystanie przestrzeni kosmicznej powinny zaś służyć dobru wszystkich państw.
Elon Musk kontra Chiny. Satelity i kosmiczne śmieci
Skargę Pekin złożył do biuletynu informacyjnego ONZ, co jest rozwiązaniem dość niezwykłym. Kwestie sporne rozwiązuje się zwykle w drodze dyplomatycznych negocjacji. W jaki sposób skończy się więc spór Elon Musk kontra Chiny, nie wiadomo.
Faktem jest, że kosmiczna przestrzeń wokół Ziemi staje się coraz bardziej zatłoczona. Satelity znacznie się do tego przyczyniają. Astronomów szczególnie irytuje to, że Starlinki są widoczne w obiektywach teleskopów i zakłócają obserwacje. Tak liczna ich obecność każe też stawiać pytanie, do kogo należy kosmiczna przestrzeń i niebo nad Ziemią.
Orbity Starlinków są przynajmniej znane, więc można kolizji uniknąć. Gorzej jest z kosmicznymi śmieciami. A w zaśmiecaniu kosmosu prym wiodą akurat Chiny.
Kosmicznych śmieci przybywa. Większych są dziesiątki tysięcy. Małych – miliony
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna musiała w ostatnim dziesięcioleciu kilkakrotnie omijać fragmenty satelity wojskowego Fēngyún 1C. Formalnie był to satelita meteorologiczny, krążący 865 km od Ziemi. W 2007 roku Chiny zniszczyły go za pomocą rakiety balistycznej. Było to zdarzenie, które pozostawiło najwięcej kosmicznych śmieci. Powstało ich około 150 tysięcy. Większość z nich spłonęła w atmosferze, jednak półtorej dekady po tym zdarzeniu nadal pozostaje ich około 3 tysięcy. Stanowią więc jedną trzecią wszystkich kosmicznych śmieci – których wokół Ziemi krąży około 10 tysięcy.
Mowa przy tym tylko o śmieciach większych niż kilka centymetrów, które można wyśledzić. Mniejszych, których wypatrzyć nie sposób, jest już 170 milionów. W przyszłości Ziemia może doczekać się pierścieni, które składać się będą z kosmicznych śmieci – ostrzegał prof. Jake Abbott z Uniwersytetu w Utah.
Kosmiczne kolizje nie są więc niczym bardzo rzadkim. Nie dalej jak w marcu 2021 roku chiński satelita Yunhai 1-02 rozpadł się po zderzeniu z resztkami rosyjskiej rakiety Zenit-2.
SpaceX ani władze Stanów Zjednoczonych nie skomentowały działań Chin na forum ONZ.
Źródło: The Guardian.