W kultowej powieści „Neuromancer” Molly, jedna z głównych bohaterek, wyposażona jest w zegar podłączony bezpośrednio do jej nerwu wzrokowego (dlatego zawsze widzi aktualny czas kątem oka) oraz wszczepione w twarz elektroniczne okulary, pozwalające jej widzieć w ciemności. Wizja stworzona przez Williama Gibsona w 1984 roku zaczyna się właśnie realizować dzięki inżynierom z University of Washington.
Zaprezentowali oni prototyp urządzenia, które może być znacznie wygodniejsze niż dość inwazyjne rozwiązania zastosowane u Molly. Na miękkiej, elastycznej soczewce kontaktowej umieścili układ elektroniczny i czerwone diody LED, tworzące prosty wyświetlacz. Prototyp ten w pełni zasługuje na miano nanoelektroniki: warstewki tworzącego układ metalu mają grubość kilku nanometrów (jednej tysięcznej grubości ludzkiego włosa), a średnica diody to jedna trzecia milimetra. Testy wykazały, że urządzenie działa, a jego obecność na powierzchni gałki ocznej nie wywołuje żadnych podrażnień – przynajmniej u królików laboratoryjnych, na których było ono testowane.
To pierwszy krok w kierunku stworzenia soczewkowych wyświetlaczy, które będą mogły przekazywać bezpośrednio do oka użytkownika różne dane: prędkość pojazdu i inne parametry ważne dla kierowców czy pilotów, dane ściągane z Internetu czy wreszcie przetwarzane na bieżąco promieniowanie podczerwone (wówczas powstanie miniaturowy noktowizor). Elektronika w przyszłości ma być zasilana miniaturowymi bateriami słonecznymi, które też będą wbudowane w soczewkę. Całość ma nie zakłócać użytkownikowi normalnego widzenia. „Na oku jest dużo miejsca znajdującego się poza przezroczystą częścią rogówki i tam właśnie możemy umieszczać dodatkowy sprzęt” – wyjaśnia dr Babak Parviz, szef zespołu pracującego nad soczewkami.