Eksploracja Księżyca wymaga współpracy międzynarodowej. Żadna agencja kosmiczna nie podoła temu zadaniu samodzielnie

Po raz ostatni człowiek stał na powierzchni Księżyca w 1972 roku. Od tego czasu minęły już pięćdziesiąt dwa lata, a wszystko wskazuje na to, że minie jeszcze kilka dobrych lat, zanim kolejny but skafandra ponownie stanie na Srebrnym Globie. Nie zmienia to faktu, że plany są ambitne i obejmują znacznie większy zakres działalności, niż jedynie wbicie kolejnej flagi na Księżycu. Co więcej, sektor kosmiczny na Ziemi także się zmienił na przestrzeni ostatniego półwiecza.
Eksploracja Księżyca wymaga współpracy międzynarodowej. Żadna agencja kosmiczna nie podoła temu zadaniu samodzielnie

W XXI wieku sytuacja jest niezwykle ciekawa. Po raz pierwszy, w wyścigu na Księżyc nie ma wyraźnego lidera. Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Chiny mają wciąż szanse być pierwszymi, którzy dotrą na Księżyc jako pierwsi po misjach Apollo. Co więcej, oba kraje planują nie tylko wylądować, ale latać regularnie na Księżyc, korzystać z księżycowych zasobów, a z czasem także stworzyć stałą bazę załogową na powierzchni Księżyca.

Trzeba przyznać, że wszystkie te plany brzmią wspaniale i dają nadzieję na to, że załogowe bazy księżycowe w końcu wyjdą z filmów science fiction i staną się rzeczywistością. Co więcej, powszechnie wiadomo, że Księżyc może być źródłem niezwykle cennych surowców. Jakby nie patrzeć, orbitery księżycowe od dawna wskazują na ogromne ilości lodu wodnego w wiecznie zacienionych kraterach znajdujących się w okolicach południowego bieguna Księżyca. Lód ten z jednej strony można wykorzystać jako wodę pitną dla astronautów docierających i przebywających na powierzchni Księżyca, ale także do produkcji paliwa rakietowego. Naturalnie trzeba także wskazać takie surowce energetyczne, jak hel-3, którego na Ziemi praktycznie nie ma, a na Księżycu jest całe mnóstwo.

Czytaj także: Coś uderzyło w niewidoczną stronę Księżyca. Głośna sprawa doczekała się rozwiązania

Problem w tym, że wszystkie te informacje to jedynie ogólniki. Obie agencje kosmiczne wskazują, że pierwsze misje załogowe w tym wieku powinny wylądować na powierzchni Księżyca jeszcze przed końcem obecnej dekady. Pierwsze misje zapewne będą stosunkowo ograniczone, ale już w latach trzydziestych i czterdziestych loty na Księżyc (miejmy nadzieję) będziemy mieli opanowane i wtedy szczegółowa wiedza o zasobach i możliwościach ich wykorzystania będzie nieoceniona. Z tego też powodu naukowcy postulują realizację skoordynowanego programu wykorzystania misji kosmicznych, które pozwolą dokładniej ustalić, ile faktycznie zasobów na Księżycu jest i którymi poszczególne agencje kosmiczne będzie trzeba się dzielić.

Takie działanie wymaga międzynarodowej koordynacji, np. w ramach programu Międzynarodowej Kampanii Poszukiwawczej Zasobów Księżycowych (ILRPC, ang. International Lunar Resources Prospecting Campaign).

Jakby nie patrzeć, mamy dane z orbity dotyczące obecności lodu w wiecznie zacienionych kraterach, ale tak naprawdę nie wiadomo, w jakiej formie on występuje, i jak łatwo można z niego pozyskać wodę, z której z kolei trzeba będzie produkować tlen i wodór.

Badacze wskazują, że do przeprowadzania kampanii wcale nie trzeba dodatkowych środków. Już teraz wiadomo, że do końca obecnej dekady będziemy mieli do dyspozycji 30 bezzałogowych misji księżycowych. Kolejnych 16 już zaproponowano, aczkolwiek czekają one na decyzję o finansowaniu. Oznacza to, że przy dobrej koordynacji, poszukiwania zasobów można przeprowadzić za pomocą misji, które już są na Księżycu, na orbicie wokół Księżyca, lub wkrótce się tam wybierają.

Czytaj także: Chiny opublikowały wideo przedstawiające przyszłą bazę księżycową. Coś w nim jednak nie pasuje

Już teraz doskonałe dane o zasobach znajdujących się w okolicy południowego bieguna Księżyca przesyła na Ziemię amerykański orbiter Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO), koreański Pathfinder Lunar Orbiter oraz indyjski Chandrayaan-2. Dane z wszystkich tych satelitów mogą nam powiedzieć naprawdę sporo o ilości cennych zasobów w tym rejonie Srebrnego Globu.

Równie cenne informacje — tym razem już z powierzchni — miał dostarczyć także łazik VIPER, który miał zwiedzać dno kraterów w okolicach bieguna Księżyca. Co prawda, ze względu na braki finansowe NASA anulowała jego misję, jednak już teraz przedstawiciele sektora prywatnego wskazują chęć realizacji misji łazika własnymi zasobami.

W planach znajduje się także misja Lunar Trailblazer, która miałaby ustalić ilość, formę i rozmieszczenie wody na Księżycu za pomocą instrumentów obserwujących jego powierzchnię w podczerwieni. Co więcej, już za kilka miesięcy w kierunku Księżyca poleci komercyjny lądownik IM-2 przygotowany przez Intuitive Machines. Na jego pokładzie znajdzie się chociażby eksperyment PRIME-1 (Polar Resources Ice Mining Experiment), który miałby sprawdzić technologię wydobywania lodu wodnego na Księżycu oraz dron Micro Nova Hopper, dla którego celem miałby być wiecznie zacieniony krater Marston, gdzie lodu wodnego powinno być sporo.

Japońscy naukowcy planują także wysłanie we współpracy ze specjalistami z Indii misji LUPEX, która miałaby poszukiwać substancji lotnych na grzbiecie Shackletona. Europejska Agencja Kosmiczna także ma w planach swoje misje, takie jak chociażby PROSPECT.

Kluczowe dla zapewnienia stałej obecności ludzi na Księżycu jest skoordynowanie prac wszystkich tych orbiterów, lądowników, łazików i dronów. Tylko w ten sposób będziemy w stanie względnie szybko zabrać się za wydajne wydobywanie cennych surowców z Księżyca. Bez szerokiej współpracy międzynarodowej, żadna agencja samodzielnie nie zrobi tego w sposób szybki i opłacalny.