Na razie potrzebujesz kryteriów, choć i tak są całkowicie umowną bujdą. Przypomnij sobie, z jakiego powodu lubisz taki, a nie inny smak herbaty albo kawy? Z powodu nawyku, który dzięki kryteriom pozwala ci porównywać, odrzucać, wybierać, oceniać.
Potrzebujemy nawigacji choćby po to, by mierzyć pokonaną odległość, żeby trafiać do celu i to za każdym razem. Potrzebujemy obu tych rzeczy naraz. Wyłaniać swoje myśli z mgły. Osiągać efekty. I jednocześnie dystansować się do „oczywistych” prawd, do uproszczonych opisów rzeczywistości, odrzucać oceny, podawać w wątpliwość proponowane nam kryteria, a przynajmniej ich sztywność i uzurpację do „jedynej słuszności”. Naśladowanie kryteriów i wzorców w sposób bezkrytyczny w większości przypadków wiedzie na manowce. Te manowce to często rozgoryczenie, gdy okazuje się, że nie sposób uzyskiwać za każdym razem dobrych rezultatów, powtarzając ciągle te same zachowania, przepisy, według tych samych punktów orientacyjnych na mapie.
W PUŁAPCE PARAMETRÓW
Chleb czasami wychodzi z pieca z zakalcem lub spalony na czarno – pomimo stosowania tego samego przepisu. Kto pracuje lub pracował kiedykolwiek przy produkcji czegokolwiek, niemal codziennie mógł obserwować przestoje maszyn, małe i wielkie awarie, odrzuty w czasie kontroli jakości. Setki takich przypadków. Wystarczy milimetr szerszy karton, a pakowaczka się zatnie, wystarczy o jeden stopień wyższa temperatura, a cała partia półproduktu idzie na przemiał. Wystarczy spadek napięcia, a taśma zatrzymuje się. Milimetr w lewo lub w prawo, pół grama mniej lub więcej, sekunda dłużej lub zbyt krótko, zmieniona kolejność lub jeden ruch powoduje różnicę, w której wyniku wszystko się zmienia. Samoloty są sprawdzane tysiące razy – w trakcie produkcji i przed każdym lotem – a jednak spadają. Parametry nas zawodzą. Z jednej strony mają nas chronić, z drugiej – ograniczają i hamują. Przeniesione na delikatną materię relacji porządkują, regulują, kierują stosunkami pomiędzy ludźmi, ale i wprowadzają zamęt.
Kryteria nieustannie zmieniają się wraz z otoczeniem. Mody na produkty i usługi wybuchają nagle i równie szybko gasną. Czasami pojawiają się długotrwałe trendy. Współczesny człowiek nie jest w stanie wyobrazić sobie życia bez lodówki, podobnie jak bez telewizora czy samochodu. Zmienia się również sam produkt lub usługa. Samochód XXI wieku jest zupełnie innym wyrobem niż ten sprzed 30 lat. Spełnia też nierzadko zupełnie inne funkcje, nawet odpowiada na inne potrzeby. Filmy do aparatów fotograficznych, płyty analogowe, taśmy magnetofonowe czy strzykawki szklane – praktycznie przestały istnieć.
Zmienia się sam stosunek do rzeczywistości materialnej. Dawniej buty powinny starczać na wiele sezonów i ceniło się w nich trwałość, podobnie jak w garniturach czy płaszczach. Dziś ważniejsza jest moda, a tym samym zmiana wizerunku. Często „nie wypada” pojawić się przez dwa sezony w tym samym płaszczu lub kurtce. Organizacje reagują na te zmiany popytu. Same też w znacznej mierze kreują popyt lub wyhamowują tendencje. Zaawansowanie technologiczne sprzętu komputerowego jest znacznie większe niż oferta rynkowa. Jednak wyprzedaż starszych rozwiązań wciąż jest korzystniejsza niż wyniszczający wyścig nowości. Mamy większe, cięższe i wolniejsze komputery, niż moglibyśmy mieć – z powodów ekonomicznych, a nie technologicznych.
KRYZYSOWA EKOLOGIA
Wszędzie potrzebne są punkty odniesienia. Wyniki konkurencji. Prognozy rynkowe. Badania sondażowe. Biznesplany. Opracowania controllingowe. Wszystko to służy nadaniu działaniom rytmu, kierunku, wymiaru oraz wpisaniu w obowiązujący system.
Problem pojawia się, kiedy założenia nie odpowiadają potrzebom albo zmianom otoczenia. Dotyczy to zarówno naszych osobistych wskaźników, jak i tych makro: regulujących życie firm, korporacji czy społeczeństw.
Nie wszystko w biznesie można przewidzieć lub wykreować. Raz na zawsze ustalony poziom wydatków ani zatrudnienia nie istnieje. Tak jak na giełdzie zdarza się bessa, zdarza się i hossa. Konieczne są cięcia kosztów, a nierzadko zwolnienia z pracy. Jak dokonać takiej zmiany w sposób ekologiczny? Czyli jak zredukować koszty, zwolnić pracowników w sposób, który nie ogranicza wolności, nie rani, nie niszczy, a jednocześnie zachowuje dobrostan danej osoby i szerzej – otoczenia?
Z pozoru wydaje się to niemożliwe. Jednak jeśli rozważymy dwa plany: kulturowo-społeczny i osobisty oraz uwzględnimy oba w podejściu do zmiany, to dbałość o ekologię stanie się realna i bardzo konkretna. W przypadku redukcji personelu w skali całej firmy, a także w perspektywie zwolnienia konkretnej osoby, o ekologię pierwszego z czynników dbają: prawo, związki zawodowe, konkretne ustawy, wewnętrzne przepisy firmowe. O drugi może zadbać konkretny człowiek, który taką decyzję podejmuje i komunikuje. Samo podjęcie decyzji, która z pozoru wydaje się niekorzystna dla pracownika, może w istocie przynosić ekologiczny efekt. Zmniejszając obciążenia, firma zwiększa swoją rentowność, co sprzyja stabilności. Dla tych, którzy odchodzą, zwolnienie może być impulsem do zmiany. Może to być podjęcie nowej atrakcyjniejszej pracy, zmiana profilu, a nawet zawodu.
JAK PIĘKNIE SIĘ ROZSTAĆ
Spośród moich klientów coachingowych na zmianę narzekają zwłaszcza ci najbardziej konserwatywni, mało elastyczni i niegotowi na znalezienie nowych celów. Utrwalili w sobie przekonanie, że raz przyjęty zestaw zachowań, raz „ustawiony” biznes, podwładni albo dział będą funkcjonować zawsze sprawnie i z podobnym zaangażowaniem. Sądzą też, że uzbierają jakoś w kolejnych filarach emerytalnych na „godziwą” starość. I jakież ich zaskoczenie, gdy inwestycje funduszu okazują się nierentowne, państwowe zobowiązania niepewne, a biznes wymaga ciągłych interwencji. Od nas samych zależy gotowość do zmierzenia się z nowymi sytuacjami lub wręcz ich sprowokowanie poprzez kreatywność, rozwój, decyzje.
Pamiętam rozmowę z moją klientką właśnie o zwolnieniu podwładnej – dyrektorki ważnego departamentu zajmującego się nowymi produktami. Po roku pracy na tym stanowisku nie sprawdziła się. Przygotowaliśmy się do rozmowy, w czasie której moja klientka – wówczas wiceprezes firmy – miała wręczyć wypowiedzenie. W pierwszej chwili miała ochotę wygarnąć wszystkie grzechy swojej podwładnej, nie szczędząc słów. Jednak w trakcie coachingu doszła do wniosku, że takie „oczyszczenie” nie będzie dobrą strategią ani dla niej samej, ani dla dyrektorki. Koszt emocjonalny będzie tak wysoki, że zaciemni obraz całej sytuacji. Podjęła decyzję, a teraz potrzebowała maksymalnie ułatwić rozstanie sobie i swojej podwładnej. Panie pożegnały się w zgodzie.
Jakież było zaskoczenie wiceprezes, gdy po trzech miesiącach okazało się, że była dyrektorka odeszła do bezpośredniego kontrahenta jej firmy na niemal równorzędne stanowisko członka zarządu i obie zmuszone są konstruktywnie współpracować. Zdziwienie obu pań było tym większe, im lepiej układała się ich współpraca z każdym tygodniem. Wtedy też wiceprezes dowiedziała się od swojej byłej podwładnej, że odejście z firmy było najlepszą rzeczą, jaka mogła się jej przydarzyć: poczuła ulgę, zdała sobie sprawę, że na poprzednim stanowisku męczyła się. Gdyby jednak rozstanie nie odbyło się ekologicznie, trudniej byłoby o refleksję, nie mówiąc już o współpracy. Dzięki zakomunikowaniu wprost własnej decyzji i krótkiemu uzasadnieniu bez oceniania, dzięki mówieniu o sobie w miejsce popularnej tendencji do mówienia o kimś, pani wiceprezes zbudowała ekologiczny pomost. Rozstania są częścią zmiany.
ILUZJĘ ZWALCZAJ ILUZJĄ
Ekologia rozstania to świadomość, że nawet bardzo twarde kryteria są tylko wskazówkami – potrzebnymi pod warunkiem, że pamięta się o tym, że to wskazówki, a nierzadko także oceny budowane na podstawie szczątkowych informacji i nadinterpretacji. Poza tym chętniej słyszymy wzmocnienia i pochwały niż krytykę. Jeśli więc dawać wskazówki, to pozytywne, nakierowujące na cel, rozwiązanie, korzyść. Wtedy szansa ich skuteczności wzrośnie, gdyż pojawia się motywacja dążenia. W przypadku krytyki pojawia się mechanizm unikania.
Zwolnienie z pracy lub osobiste rozstanie najczęściej następuje wtedy, gdy obie strony mają poczucie utraty satysfakcji z wzajemnej relacji. Niezgoda na rozstanie oznacza uzależnienie. Celem przy rozstaniu może być zmiana relacji, uwolnienie, danie sobie nowej przestrzeni, przekierowanie uwagi na inne relacje albo po prostu genialny moment na życiowy remanent. Odpowiedź na pytanie: czego mnie nauczyła przeszłość? Co jest moim powołaniem? Dokąd prowadzi mnie droga?
Jak mówią buddyści: nawet jeśli przyczyny cierpienia są skutkiem iluzji, w którą popadamy z powodu złudnych pragnień i fałszywych założeń, to jedynym sposobem na wyjście z kręgu cierpienia jest użycie kolejnej iluzji – pozytywnych kryteriów i punktów odniesienia, aby poczuć się wolnym i szczęśliwym.