Mówimy o obiekcie znanym jako WASP-76b. Jest to jeden z ultragorących Jowiszy, którego odkrycie miało miejsce w 2013 roku. Od tamtej pory udało się uzyskać nieco więcej informacji na jego temat, obejmujących między innymi dane z zakresu temperatur panujących w atmosferze tego obiektu. Ta jest gęsta i masywna, natomiast oszacowane wartości są dość zróżnicowane, ponieważ średnio wynoszą około 2000 stopni Celsjusza, choć mogą sięgać nawet 2400 stopni. Skojarzenia z piekłem, przynajmniej w wersji znanej z przypowieści religijnych, nie są więc przypadkowe.
Czytaj też: Planeta 9 nie daje naukowcom spokoju. Czy planetoida CNEOS14 wskazała nam, gdzie jej szukać?
Tak skrajne warunki występują na WASP-76b ze względu na bardzo niewielką odległość dzielącą tę egzoplanetę od jej gwiazdy. Rzeczony dystans wynosi około 5 milionów kilometrów, czyli nawet 12 razy mniej niż w przypadku Słońca i Merkurego. Ciepła docierającego do tego obiektu jest tak wiele, że napęczniał on niczym ziarno kukurydzy zamieniające się w popcorn i obecnie ma promień niemal dwukrotnie większy od Jowisza.
Wysokie temperatury sprawiają, iż w atmosferze tej egzoplanety unoszą się pierwiastki kojarzone raczej z ciałami stałymi, aniżeli gazami. W takiej formie występują tam sód, potas, lit, nikiel, mangan, chrom, magnez, wanad, bar, wapń i żelazo. Ekstremalne ciepło sprawia, że pierwiastki te odparowują i trafiają do atmosfery, gdzie można je wykryć dzięki obserwacjom z odległości ponad 630 lat świetlnych. Właśnie tyle dzieli bowiem Ziemię i WASP-76b.
Temperatury panujące w atmosferze WASP-76b mogą sięgać nawet 2400 stopni Celsjusza. Sprawia to, że unoszą się w niej pierwiastki tworzące na Ziemi skały
Astronomowie za cel stawiają sobie zrozumienie genezy takich obiektów. Czy od początku znajdują się one bardzo blisko swoich gwiazd czy też z czasem migrują, przesuwając się z odleglejszych orbit na te niezwykle ekstremalne? Intrygujący jest również inny aspekt: skład Słońca i WASP-76b jest zaskakująco podobny. I choć nie mogły one powstać z tych samych zasobów, to liczy się inny fakt.
Chodzi o to, jak gazowe olbrzymy mogą tworzyć się w mgławicach protoplanetarnych. Być może Jowisz i Saturn również zrodziły się w podobnych okolicznościach, jednocześnie pozostając w znacznie większej odległości od swojej gwiazdy. Obiekty te, w odróżnieniu od Merkurego, Wenus, Ziemi i Marsa, znajdują się w tzw. zewnętrznym Układzie Słonecznym.
Czytaj też: Sonda Juno fotografuje pioruny w atmosferze Jowisza. Może ludzi tam nie ma, ale spokojnie też nie jest
Planety wewnętrznego układu miałyby natomiast powstawać w wyniku stopniowej akrecji i zderzeń pyłu, skał oraz planetozymali. W takich okolicznościach na przestrzeni setek tysięcy bądź milionów lat miałyby powstać skaliste planety. Dzięki identyfikacji wspomnianych pierwiastków w atmosferze obiektu oddalonego o ponad 630 lat świetlnych naukowcy powinni jeszcze lepiej zrozumieć procesy dotyczące powstawania gazowych olbrzymów wokół gwiazd innych niż Słońce. To z kolei przełoży się na dostarczania danych na temat planet zewnętrznego Układu Słonecznego, czyli Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna.