Sukces na skalę światową. Dziura ozonowa najmniejsza od lat

Walka z postępującymi zmianami klimatu jest jak na razie nierówna. Mimo intensywnych nakładów, przechodzenia na odnawialne źródła energii, średnie temperatury powietrza na Ziemi rosną, lodowce topnieją, a prądy oceaniczne zbliżają się do punktu załamania. Jak się jednak okazuje, nie wszystkie działania podejmowane przez całą ludzkość w celu ochrony życia na Ziemi mają tak mizerne efekty. Jeszcze dwie dekady temu, głównym powodem zmartwień dla ekologów była ogromna dziura ozonowa nad Antarktydą. Podjęte wtedy wysiłki w ciągu dwudziestu lat zmieniły sytuację diametralnie i obecnie o dziurze ozonowej słyszymy tylko od czasu do czasu. Co więcej, wiele z tych informacji ma ładunek pozytywny.
Sukces na skalę światową. Dziura ozonowa najmniejsza od lat

Jak donosi NASA i Narodowa Agencja ds. Oceanów i Atmosfery, antarktyczna dziura ozonowa w 2024 r. jest najmniejsza od pięciu lat i obejmuje około 20 milionów kilometrów kwadratowych. Największy w tym roku rozmiar dziury ozonowej był siódmym najmniejszym od czasu rozpoczęcia wysiłków na rzecz odbudowy warstwy ozonowej. 28 września dziura osiągnęła maksymalny rozmiar 22,4 miliona kilometrów kwadratowych. Owszem, to wciąż dużo, ale warto pamiętać, że jeszcze w 2000 roku, maksymalna dziura ozonowa była pona 50 proc. większa.

Taka długofalowa zmiana jest dowodem na to, że międzynarodowe wysiłki mające na celu ograniczenie substancji zubożających warstwę ozonową odniosły spektakularny sukces. Długofalowy trend jest wyraźny — od początku XXI wieku dziura ozonowa bezustannie się kurczy. Dzięki temu można mieć nadzieję, że ostatecznie warstwa ozonu zostanie przywrócona do stanu pierwotnego.

Czytaj także: Odczyty nie pozostawiają wątpliwością. Z dziurą ozonową dzieje się coś kompletnie niespodziewanego

To bardzo dobra informacja. Mało kto bowiem sobie zdaje sprawę, że warstwa ozonu, czyli cząsteczek tlenu składających się z trzech atomów tego pierwiastka jest dla nas niezwykle cenna. To właśnie ozon pochłania szkodliwe promieniowanie ultrafioletowe docierające do Ziemi ze Słońca. Bez tej osłony, mielibyśmy do czynienia z poważnymi skutkami zdrowotnymi i z niszczeniem ekosystemów na Ziemi. Można zatem powiedzieć, że warstwa ozonowa jest dla nas swoistą tarczą, niczym pole magnetyczne naszej planety.

Cały problem z warstwą ozonową pojawił się w latach siedemdziesiątych XX wieku. Szczegółowa analiza zmian wykazała, że za powstawanie luk w warstwie ozonowej odpowiadają chlorofluorowęglowodory, czyli związki stosowane w szerokiej palecie procesów i produktów przemysłowych. Już dekadę później, w latach osiemdziesiątych badacze zaczęli obserwować pojawianie się faktycznej dziury ozonowej nad Antarktydą. Co roku w październiku, kiedy poziom ozonu osiągał minimum, dziura była coraz większa.

Należy tutaj dodać, że choć dziura ozonowa w atmosferze Ziemi powoli się odbudowuje, to wciąż jeszcze jej daleko do pełnej sprawności. Jakby nie patrzeć, przed rozpowszechnieniem związków z grupy freonów, stężenie ozonu wynosiło 225 DU (jednostek Dobsona). Obecnie, w 2024 roku jesteśmy na poziomie 107 DU. To więcej niż dekadę i dwie temu, ale jeszcze daleko od ideału.

Czytaj także: Gigantyczny sukces ludzkości. Gazy niszczące ozon znikają szybciej niż się spodziewano

Pomimo tego naukowcy są optymistami, że warstwa ozonowa jest na drodze do regeneracji. Zarówno NASA, jak i NOAA szacują, że do 2040 r. poziom ozonu na całym świecie powróci do poziomów sprzed 1980 r., a dziura ozonowa nad Antarktydą zostanie całkowicie zamknięta do 2066 r.

Protokół montrealski, podpisany w 1987 r. w celu stopniowego wycofywania freonów i innych chemikaliów zubożających warstwę ozonową, odegrał kluczową rolę w napędzaniu tego pozytywnego procesu odtwarzania naturalnej warstwy ozonowej. To zresztą chyba najlepszy przykład ratyfikowanego przez wszystkie kraje porozumienia ONZ, które realnie pozytywnie wpłynęło na środowisko naturalne na powierzchni Ziemi.