Test wysokoobrotowego mopa elektrycznego Dyson WashG1 – myślałem, że podłoga jest czysta…

Jeśli myślisz, że podłoga w Twoim domu jest czysta, to Dyson WashG1 jest urządzeniem, które udowodni Ci, że możesz się mylić. W moim przypadku dokładnie tak było i czy to oznacza, że znaleźliśmy mop ostateczny?
Test wysokoobrotowego mopa elektrycznego Dyson WashG1 – myślałem, że podłoga jest czysta…

Dyson WashG1 to prosty zestaw i prosta, ale nietypowa konstrukcja

Przez ostatnie miesiące przewija się w naszym biurze dużo różnych odkurzaczy i Dyson WashG1, ok to mop, ale o budowie pionowego odkurzacza, wyróżnia się na ich tle prostym zestawem.

Po rozpakowaniu pudełka mamy dwuczęściową konstrukcję z odłączanym pojemnikiem na wodę oraz podstawę, która może służyć jako stacja ładująca. Tym co pewnie od razu rzuci się Wam w oczy jest bardzo nietypowa rączka. W obłędnym kolorze, która jest z jednej strony dziwnie wygięta, z drugiej niespecjalnie gruba. Nie można jednak odmówić jej solidności i wbrew pozorom jest bardzo wygodna. Na jej końcu znajduje się niewielki, czytelny ekran oraz dwa przyciski – do sterowania poziomem dozowania wody oraz włącznik.

Idąc na przeciwległy koniec mopa trafimy na bardzo rozbudowaną bazę mopującą. Mamy tu dwie wysokoobrotowe szczotki z kosmicznie gęstej mikrofibry. Producent zapewnia, że mamy tu zagęszczenie na poziomie 64 800 włókien na cm2. Patrząc z boku trafimy na czerwony element, którym jest wysuwana tacka, ale o jej zadaniu porozmawiamy sobie nieco później.

Teraz środek i tutaj mamy zbiorniki na wodę. Na górze na wodę czystą, na dole na brudną. Demontaż pojemników jest banalny, a żeby nalać wodę do jednego, a opróżnić drugi musimy je dodatkowo odkręcić – jak słoik. Dzięki temu mamy pewność, że wszystko jest idealnie szczelne.

Czytaj też: Test Fractal Refine, czyli sekret tego, jak wysiedzieć przed komputerem pół dnia

Dyson WashG1 rwie się do pracy

Wręcz dosłownie, bo dynamiczny obrót szczotek powoduje, że ruch do przodu jest nieco lżejszy, niż do tyłu. Mop sam nie posunie się do przodu, ale zdecydowanie pomaga nam w odpychaniu go od nas i trzymając go w rękach dosłownie czuć, jak wyrywa się przed siebie.

Samo rozpoczęcie sprzątania bez przeczytania instrukcji może okazać się trudne. Mop nie ruszy, póki nie złamiemy jego pionowej części u podstawy. Wymaga to nieco siły i towarzyszy temu głośny trzask, więc trzeba się troszkę przełamać, ale spokojnie, nic w ten sposób nie uszkodzimy. Dopiero po tym mop może zostać uruchomiony i zaczyna się sprzątanie. Analogicznie automatyczne wyłącznie następuje w momencie ustawienia i zablokowania rączki w pionie lub klasycznie po wciśnięciu czerwonego przycisku na górze obudowy.

Czy DysonG1 jest prosty w obsłudze? Nie mamy tu w zasadzie żadnych dodatkowych funkcji poza mopowaniem, więc jak najbardziej. Jedyne, co możemy zmodyfikować to wybrać jeden z trzech poziomów dozowania wody, ewentualnie tryb boost włączamy poprzez przytrzymanie przycisku. Samo poruszanie się z mopem nie jest ciężkie i osoby starsze lub słabsze fizycznie powinny sobie z tym bez problemu poradzić.

Część mopująca jest zwrotna, a dzięki składanej rączce można łatwiej wjechać Dysonem pod meble. Oczywiście te odpowiednio wysokie, bo podstawa jest mimo wszystko sporej wysokości. Ale już mopowanie pod stołem czy biurkiem jest znacznie prostsze.

Czytaj też: Test głośnika Tronsmart Mirtune H1. Idealny sprzęt do akcji w terenie

Dyson WashG1 pokazał mi, jak brudne podłogi mamy w biurze

Od kilku miesięcy niemal cały czas testujemy w biurze różne odkurzacze, w tym roboty z funkcją mopowania. Dodatkowo jeśli akurat nie mamy nic z funkcją mopowania, to czasem zdarza mi się przelecieć z grubsza po podłodze prostym mopem parowym. Wydawałoby się, że jest względnie czysto, ale jak się szybko okazało, co mop, to mop. Myślę, że żadne dodatkowe słowa nie są tu potrzebne i zwyczajnie pokażę Wam, jak wyglądał pojemnik z brudną wodą po trzecim mopowaniu:

To teraz wyobraźcie sobie, że po pierwszym woda była jeszcze ciemniejsza. Więc jeśli ktoś się zastanawia, czy Dyson WashG1 skutecznie mopuje podłogi, to wydaje mi się, że komentarz jest całkowicie zbędny.

A co z usuwaniem plam? Zrobię Wam mały pokaz slajdów. Plama ze świeżo wylanej kawy na panele winylowe zniknęła po jednym przeciągnięciu mopem na drugim z trzech poziomów intensywności dozowania wody.

Zaschnięta plama z kawy na płytkach. Tutaj już trzeba było wykonać kilka ruchów, ale plama zniknęła po maksymalnie 15 sekundach pracy.

Tak wygląda moja długo nieczyszczona hulajnoga. Użyłem jej jako symulacji podłogi zimą.

W jaki sposób? Wrzuciłem ją pod prysznic, a to, co z niej zostało, wyglądało jak błoto i piasek przyniesiony zimą na butach. Kilka ruchów mopem i podłoga pod prysznicem była idealnie czysta, poza miejscem pod ścianą, ale to wynika z tego, że odpływ jest bardzo nierówny i dokładne przejechanie mopem nie było możliwe. Z płaskiej podłogi zniknęło wszystko.

A to rodzi pytanie…

Dyson WashG1 jako odkurzacz? Nie, ale trochę tak

Dyson Wash G1 to mop elektryczny i producent tak też go prezentuje, dodając jednocześnie, że nie można go traktować jako odkurzacz. W praktyce trochę można.

Czerwony element, o którym wspominałem wcześniej to specjalna tacka, która zabiera zabrudzenia wessane przez szczotki mopa. Wygląda to tak, że główne szczotki zbierają brud, następnie specjalne płytki wewnątrz konstrukcji odsączają z nich nadmiar wody, a dodatkowe szczotki z nylonowym włosiem przenoszą zebrane cząsteczki na tackę.

Efekt jest taki, że Dyson WashG1 nie jest stworzony do zbierania  rozsypanych okruchów czy ryżu z podłogi, ale poradzi sobie ze zgarnięciem kurzu, piasku czy rozlanej zupy z makaronem, które trafiają w jedno miejsce. Tackę wystarczy opróżnić, można ją też przepłukać wodą i problem z głowy. Dodatkowo, dzięki takiej konstrukcji, na głównych szczotkach nie osadzają się zabrudzenia, które trzeba by później mozolnie, ręcznie czyścić.

Został nam do omówienia czas pracy Dyson WashG1

Czas pracy mopa zależy tu od dwóch czynników – zużycia wody oraz czasu pracy akumulatora. W przypadku wody to jest klasyczne to zależy. Litrowy zbiornik na czystą wodę w teorii wystarcza na mopowanie powierzchni 290 m2. Mówimy tu o standardowym trybie, ale w sytuacji, kiedy podłogę dosłownie profilaktycznie przecieramy. Przy brudnej podłodze i dokładnym sprzątaniu mówimy bardziej o 60-80 m2. To jednak nie powinien być problem, bo proces wymiany wody to kwestia dosłownie dwóch minut.

Mop cały czas filtruje wodę, przenosząc brud do wspomnianego wyżej pojemnika, a brudna woda trafia do osobnego zbiornika. Szybko można zauważyć, że im brudniejsza jest podłoga, tym intensywniej woda jest filtrowana, a zbiornik z brudną wodą zaczyna się szybko zapełniać.

Zbiornik na wodę brudną jest mniejszy i ma pojemność 0,8l. Z czego wynika różnica? Zapas wody służy do płukania szczotek. Po skończeniu sprzątania Dyson WashG1 przechodzi w tryb samoczyszczenia i faktycznie dzięki temu są w zasadzie zawsze gotowe do pracy. Dodajmy tutaj, że otwory w zbiornikach są bardzo duże, więc dolewanie wody czy płukanie zbiornika brudnej wody jest bardzo łatwe.

Jeśli chodzi o czas pracy akumulatora to wystarcza on na mniej więcej 30 minut. Nie jest to przesadnie dużo, ale z drugiej strony ile można mopować podłogi? Na ekranie cały czas widzimy szacunkowy, pozostały czas pracy. Ładowanie akumulatora odbywa się w stacji, czy może bardziej stojaku. Podłączamy do niego zasilacz, wyjmujemy akumulator (zwalnia go przycisk na obudowie) i umieszczamy go w dedykowanym uchwycie.

Dyson WashG1 to mop najwyższych lotów

Dyson WashG1 od kilku tygodni atakuje mnie z reklam na przystankach autobusowych. Kiedy trafił do naszego biura widok reklam zaczął mnie cieszyć, bo promują naprawdę bardzo udany sprzęt.

Mop nie jest tani i kosztuje 2999 zł, ale już po pierwszym mopowaniu każdy będzie wiedział, że jest warty każdej wydanej złotówki. To solidny, wygodny i bardzo skuteczny sprzęt, który dosłownie jest w stanie udowodnić, że podłogi w naszym domu czy mieszkaniu nie są wcale tak czyste, jak może się nam wydawać.