Było to największe włamanie do banku w przedwojennej Warszawie. „Wczoraj lotem błyskawicy rozeszła się po
Warszawie wieść o rabunku skarbca Banku Handlowego »Wilhelm Landau«” – podał „Kurier Polski” 14 lipca
1920 r. Bank miał siedzibę przy ul. Senatorskiej 42, przy skrzyżowaniu z ul. Rymarską (dziś już tam nieistniejącą).
Od 28 czerwca bankowcy nie mogli otworzyć skarbca depozytowego. W końcu postanowili wydrążyć otwór i dostać się do zamka od wewnątrz. Gdy 12 lipca monter przebił podłogę skarbca, posypał się… piasek. Wezwano policję. Śledczy ustalili, że w marcu parter domu i szopę na posesji przy ul. Rymarskiej wynajęło „dwóch eleganckich panów”. Szopę przerabiali na garaż i budowali pod nią zbiornik na benzynę. Tymczasem w szopie odkryto wejście do 300-metrowego tunelu biegnącego pod bank.
W skarbcu rozbito 99 skrytek (z 1050), za to największych. „Skradzionych przedmiotów i kosztowności ściśle nie ustalono, gdyż wielu poszkodowanych o kradzieży nie meldowało” – poinformowali policjanci. Najemcy szopy przypominali Stanisława Ćwila i Huberta Krigiera. „Obaj należeli do arystokracji kasiarskiej w Warszawie” – twierdził „Kurier Poranny”. W 1917 roku metodą podkopu zrabowali w Rostowie nad Donem 5 mln rubli, a w Charkowie – 3,5 miliona. Byli szwagrami, mieli dom przy ul. Konduktorskiej 7, ale go sprzedali i zniknęli. Ćwila zatrzymano 19 lipca w Radomiu. Zeznał, że podkop drążyli od marca do połowy czerwca. Tydzień przebijali strop skarbca. Weszli do niego nocą z soboty na niedzielę 26 czerwca. Z sejfu wyłamywali kasety i rozbijali. Z biżuterii wydłubali kamienie, brali złote monety, marki i dolary. W poniedziałek o świcie wyszli z banku. Część łupu zakopali pod Piasecznem. Krigiera aresztowano 23 lipca 1920 r. także w Radomiu.
Andrzej Gass