Największy solarny dron świata przechodzi testy. Jego możliwości przekraczają wyobrażenia

Dron, który wlatuje aż do stratosfery, czerpie energię z promieni słonecznych, a do tego jest szpiegiem idealnym. Oto połączenie, które firmie BAE Systems udało się ulokować w dronie PHASA-35.
Największy solarny dron świata przechodzi testy. Jego możliwości przekraczają wyobrażenia

Przełom w dronach stratosferycznych. Co PHASA-35 oznacza dla przyszłości misji wywiadowczych?

Znacie zapewne ten schemat – cokolwiek, co pojawi się na niebie i nie przypomina samolotu czy helikoptera, to UFO. Niezidentyfikowany obiekt latający, którego koniecznie trzeba nagrać kamerą lub telefonem sprzed ćwierć wieku. W czasach rozwoju sektora lotniczego oraz coraz bardziej zaawansowanych i unikalnych dronów musimy przyzwyczaić się do tego, że ludzkość będzie dostrzegać coraz to dziwniejsze obiekty na niebie. Przykład? PHASA-35 firmy BAE Systems, a więc bezzałogowiec, który zaliczył właśnie 24-godzinny lot na pułapie ponad 20 kilometrów.

Czytaj też: A co to takiego? Dowody na odkrycie nietypowej cząstki antymaterii w Wielkim Zderzaczu Hadronów. Nigdy wcześniej jej nie widzieliśmy

Stratosfera ziemska, to druga z kolei warstwa atmosfery, która to zaczyna się od wysokości około 10 km nad powierzchnią Ziemi, a kończy na wysokości około 50 km. PHASA-35 wzniósł się więc podczas swojego testu na dolne części stratosfery, przemieniając się z drona do pseudosatelity. Leciał bowiem wysoko ponad tradycyjnym ruchem lotniczym, udowadniając potencjał drzemiący w bezzałogowcach, które można uznać za pomoc między tradycyjnymi dronami, a satelitami.

Dron PHASA-35 został opracowany przez firmę BAE Systems we współpracy z partnerami przemysłowymi. Dzięki imponującej rozpiętości skrzydeł wynoszącej 35 metrów i systemie napędowym opartym na energii słonecznej, wypełnia lukę między satelitami a tradycyjnymi dronami, oferując nie tylko trwałe, ale też elastyczne możliwości nadzoru. Potwierdził to właśnie podczas niedawnych testów w Spaceport America w stanie Nowy Meksyk, kiedy to zaprezentował swoją niezawodność, latając przez 24 godziny, wzbijając się aż do stratosfery i finalnie lądując w stanie pozwalającym na ponowne użycie w ciągu ledwie dwóch dni. Taki zestaw możliwości podkreśla jego potencjał do szybkiego wdrażania w kluczowych misjach.

Czytaj też: Masz drona? Uważaj! Nowe przepisy mogą cię zaskoczyć

Jednym z kluczowych osiągnięć zaprezentowanych podczas ostatniej próby stała się potwierdzona zdolność drona do przenoszenia aktywnego sensora wywiadowczego, nadzorczego i rozpoznawczego. Ten osprzęt ważył ponad dwa razy więcej niż wcześniejsze ładunki przetestowane na jego pokładzie, co udowodniło zdolność tego latającego bezzałogowca do obsługi większego i bardziej zaawansowanego sprzętu. Firma BAE Systems ulepszyła zresztą oryginał, dzięki czemu najnowszy model może pochwalić się dwukrotnie większą zdolnością generowania i magazynowania energii słonecznej w porównaniu do swojego poprzednika. Ten rozwój obiecuje dłuższe misje oraz możliwość wykonywania coraz bardziej złożonych operacji w stratosferze.

Czytaj też: “Na kablu też można”, czyli jak przewodowe drony bojowe zmieniają oblicze wojny

Wiemy, że firma BAE Systems planuje dalsze doskonalenie technologii, dążąc do osiągnięcia pełnej gotowości operacyjnej do 2026 roku. Potencjalne zastosowania PHASA-35 są z kolei ogromne i mogą objąć nadzór graniczny, reagowanie na klęski żywiołowe i monitorowanie środowiska. Jego zdolność do ciągłej pracy przez dłuższy czas bez potrzeby uzupełniania tradycyjnego paliwa czy częstej konserwacji wyróżnia go jako rozwiązanie zrównoważone i ekonomiczne.