Ostatni okaz wilkowora tasmańskiego, zwanego również jako wilk workowaty, zmarł w 1936 roku w ogrodzie zoologicznym w Hobart, w Tasmanii. Nagrania z tamtych czasów ukazują, jak wyglądało zwierzę. Początkowo Europejczycy sądzili, że wilkowory to są psy, wilki lub nawet koty. Są to jednak przedstawiciele torbaczy, do których należą chociażby wszystkim znane kangury.
Czytaj też: Diabły tasmańskie wracają do Australii po 3000 lat. Mają zrównoważyć tamtejszy ekosystem
Drapieżnika uważano za szkodliwego i intensywnie go tępiono w jego naturalnym środowisku. Do czasów XX wieku ostatnie populacje wilkowora przetrwały jedynie na Tasmanii. W 1932 ostatni raz widziano zwierzę na wolności, cztery lata później zmarł ostatni osobnik w zoo.
Po dekadach uznano, że wilkowór tasmański był niemal symbolem Tasmanii i ważnym elementem naturalnego ekosystemu. Od lat 90. XX wieku trwają z różną intensywnością prace nad przywrócenie gatunku. Obecnie prace są kontynuowane przez badaczy z Uniwersytetu w Melbourne, którzy wyodrębnili już DNA wilkowora.
Wilkowór tasmański – wymarły drapieżnik wróci do żywych?
W ostatnich dniach pojawiła się informacja, że uniwersytet podpisał umowę o współpracę z amerykańską firmą Colossal, która stosuje najnowocześniejszą technologię edycji genów zwaną CRISPR.
Czytaj też: Właśnie odnaleziono w archiwum nagranie z wymarłym tygrysem tasmańskim
Jeśli zakładany plan przywrócenia wilkowora tasmańskiego się powiedzie, to w ostrożniejszych szacunkach może on się znaleźć na wolności za 10 lat. Na razie planuje się we wstępnych pracach, aby przywrócić gatunek i pierwsze osobniki wypuścić w zamkniętym obszarze, celem kontroli całego procesu.
Naukowcy z Melbourne twierdzą, że powrót drapieżnika najwyższego rzędu na Tasmanii może pomóc w zrównoważeniu ekosystemu całej wyspy.