Międzynarodowy zespół naukowców z USA, Danii i Belgii prowadził badania nad rdzeniem lodowym oraz próbkami skał z Grenlandii. Materiał pochodził z dawnej amerykańskiej bazy wojskowej Camp Century w północnej części wyspy. Była to placówka badawcza działająca w latach 1959-67. Jak odtajniono to po latach, obóz Amerykanów miał pierwotnie służyć czemuś zupełnie innemu.
Czytaj też: Nie zamarza, bo chroni go biologia. Niezwykły organizm znaleziony na Grenlandii
Camp Century docelowo miał być w czasach „zimnej wojny” straszakiem na wrogów. Stąd wystrzeliwane byłyby pociski nuklearne, a sam obóz miał mieć formę lodowych tuneli, ukrytych i niedostępnych z powierzchni grenlandzkiego lądolodu. Na szczęście dla tutejszej przyrody, projekt nikt nie został dokończony, ponieważ nie zgodziła się na to Dania, do której należy terytorium Grenlandii.
Niemniej z czasów „zimnej wojny” pozostały do badań naukowcy setki metrów rdzeni lodowych, które są znakomitym materiałem do śledzenia historii glacjalnej tego zakątka świata. Jednak nie lód tym razem interesował naukowców, ale to, co się znajdowało pod nim. Poza 1400 metrami rdzenia wydobyto również 3,5 metra warstwy skalnej znajdującej się pod lądolodem.
Przebadali próbki skał znajdujących się pod lądolodem Grenlandii
Uczeni przysiedli do analizy tego wyjątkowego fragmentu, a wyniki swoich badań opisali na łamach Science. Na podstawie datowania luminescencyjnego i danych dotyczących radionuklidów kosmogenicznych dowiedli, że ta wierzchnia warstwa grenlandzkiego lądu (ale uwięziona pod lodem) była wystawiona na warunki atmosferyczne 416 tys. lat temu (z błędem 38 tys. lat).
Czytaj też: Po raz pierwszy w historii na „dach Grenlandii” spadł deszcz. Stopniało rekordowo dużo lodu
Oznacza to tyle, że dokładnie wtedy mieliśmy do czynienia z okresem topnienia i wycofywania się lądolodu Grenlandii, czyli tzw. interglacjałem. Camp Century znajduje się aż 222 kilometry od brzegu wyspy. Dzięki tej informacji uczeni byli w stanie obliczyć, jak dużo lodu musiało wówczas ubyć i o ile ta dodatkowa masa wody podniosła poziom światowych mórz. Według autorów badań, powierzchnia oceanu znajdowała się wtedy od 6 do 12 metrów wyżej niż obecnie.
Przypomnijmy, że badane rdzenie i próbki skalne przypadają wiekowo na epokę plejstocenu, podczas której dochodziło na półkuli północnej do regularnych zlodowaceń i interglacjałów. Ten konkretny interglacjał sprzed ok. 400 tys. lat trwał 14 tys. lat. W skałach odnaleziono szczątki kilku roślin, dzięki czemu można było jeszcze odtworzyć, jak wyglądał świat flory w tamtym czasie. Naukowcy na łamach The Conservation opisują ówczesną Grenlandię jako krainę skąpaną w zieleni – na północy w tundrze, na południu jako obszar porośnięty lasami świerkowymi.
Czytaj też: Z topniejących lodowców Grenlandii uwalnia się śmiertelnie niebezpieczna trucizna
Wizje zielonej Grenlandii rozbudzają naszą wyobraźnię, ale powinny również niepokoić. Okazuje się, że podczas interglacjału poziom CO2 w atmosferze wynosił od 265 do 280 części na milion przez 30 tysięcy lat. Dzisiaj ten poziom wynosi 420 części, a lądolód grenlandzki w wielu miejscach wyraźnie się topi. Niewykluczone, że kolejne pokolenia ludzkości zobaczą zieloną Grenlandię nawet na żywo.