Co to jest sens?
Może ma związek z wartościami? Może chodzi o zrozumienie własnych motywacji? Synonimy dla słowa sens to między innymi: zasadnicza kwestia, treść, meritum, istota, mądrość. Co czyni twoje życie mądrym? Tik, tak, tik, tak; tik, tak – zegar nieuchronnie odmierza sekundy, minuty, godziny, lata twojego życia? W jaki celu?
„Lubię podróże” — mówi Arek, mój klient coachingu, młody menedżer w biurze turystycznym. Jego obowiązki polegają na kontrolowaniu hoteli, z którymi biuro podpisało umowy. „Wszystko jest wtedy nowe. Podróż sama w sobie jest pytaniem granicznym. Wychodzenie ze strefy komfortu w czasie podróży jest dla mnie jak masaż kory mózgowej od środka, jak okład z rumianku na oczy, jak mięta dla żołądka. Dzieci opanowują hotelową przestrzeń najszybciej. Windy, korytarze, restauracje już po kilku godzinach nie mają przed nimi tajemnic. Dorośli są nieśmiali – ich wychodzenie ze schematów jest ostrożne. Dopiero alkohol dodaje im odwagi. Mózg niektórych dorosłych musi być uśpiony, żeby się nie bać nowego. Niektórzy ludzie są zaczarowani własną nieśmiertelnością, obce są im jakiekolwiek pytania” – mówi sarkastycznie.
„Przepojeni wiarą, że cokolwiek zrobią – zrobią bezkarnie, że ich droga wiedzie na nieskończone łąki hedonizmu. Hodują kilogramy tłuszczu, łykają cukier, alkohol i tytoń. Skóra musi być obowiązkowo spalona słońcem, a potem hektolitry kawy, żeby się orzeźwić i znów cukier, tłuszcz i litry alkoholu, seks, jeszcze więcej seksu, a pod spodem? Dzieci, praca, dom, wytchnienie, relaks przy piwku, grill, tłuszcz, alkohol, zaczarowanie, zapomnienie, ucieczka, niepamięć, mit nieśmiertelności. O czym chcą zapomnieć? Zaczarowani nieśmiertelnością, wciąż przekonani, że jutro odmieni się ich los. Na jaki? Na jakiś lepszy, może bogatszy? W gruncie rzeczy to także pytanie o sens. W każdym drinku. Nikt ich nie nauczył, gdzie mogliby tego nieznanego, tajemniczego sensu szukać. Gdzie go można znaleźć, jeśli nie w dostarczaniu sobie przyjemności? Może w zakupach? Może w seksie? Może w wychowaniu dzieci? Może w religii? Może w pieniądzach?” – wyrzuca z siebie Arek w czasie sesji. Jest bardzo zasadniczy. Wychowany w rygorystycznym środowisku na wszystko patrzy z perspektywy surowych norm i wartości. Z jednej strony ceni swoją pracę, z drugiej męczą go ludzie, a tak naprawdę własne oceny.
Coaching to jedna z metod odkrywania sensu, określania miejsca dla siebie, odnajdywania tożsamości. Coaching – według mnie – nie jest lekiem na wszelkie troski ani nową religią wzrostu, w służbie rozwoju i automotywacji. Być może jestem odosobniony w poglądach na coaching. Oczywiście niektórzy szefowie w korporacjach, menedżerowie wielkich firm, właściciele i akcjonariusze gotowi są płacić za każdą maszynę zwiększającą wydajność – i tak traktują coaching. Dla mnie jednak to, co ma sens, to odnajdywanie sensu. Dlaczego? Gdyż człowiek poprzez poczucie sensu nadaje znaczenie swojemu życiu, staje się ekologiczny i etyczny, rozpala swoje życie pasją. I być może zaprosi innych do czynienia świata lepszym miejscem. Jakie miejsce jest lepsze?
„Arku, słyszę w twoich wypowiedziach sporo złości. Odpowiedz, proszę, jak brzmi twoje pytanie o sens?” — spy-tałem. „Wyraźnie to widać po dzieciach” — odpowiedział. „Dzieci w sensownym miejscu nie nudzą się, ale są obecne ra-zem z dorosłymi we wspólnym przeżyciu, są ludźmi, z którymi prowadzi się dialog, dorośli są obecni w relacjach z dziećmi, patrzą na dzieci, mówią do nich, traktują podmiotowo, są zaciekawieni, a dzieci są ważne. Chciałbym taki świat tworzyć dla własnych dzieci. Ja nie miałem takiego dzieciństwa” — westchnął. „Mój ojciec pił”.