W takich samych okolicznościach zewnętrznych jedni z nas walczą i odnoszą zwycięstwo, a inni pogrążają się w otchłani wewnętrznego kryzysu. Dla jednych krańcowo trudna sytuacja zewnętrzna stanowi okazję do podjęcia ryzyka „nowego początku”, dla innych oznacza prywatny koniec świata. Od czego to zależy? Jakie cechy pozwalają przetrwać, jakie sprzyjają pogrążaniu się w kryzysie? I dlaczego kryzys tak destrukcyjnie może oddziaływać na psychikę?
Zawalenie trzech mostów
To, co dotyka nas od kilku miesięcy, można określić jako nieoczekiwaną, niekorzystną zmianę sytuacji globalnej, dotykającą realnie – niemal „fizycznie” – lub tylko psychicznie coraz szersze grupy osób. Zmiana ta jest doświadczana tym boleśniej, że obecna sytuacja pozostaje w jaskrawym kontraście z tym, jak spostrzegany był okres przed ujawnieniem się pierwszych poważnych objawów kryzysu (malejące bezrobocie, realne otwarcie dla nas rynków pracy za granicą, wzrost dochodów, wzrost poziomu optymizmu, tendencja do intensywnego inwestowania w budowę lub zakup własnych mieszkań i domów, zadłużanie się w bankach). Do tego dochodziły dobre wieści o kondycji gospodarki i wzroście PKB (szczególnie w naszym kraju). To wszystko sprzyjało ugruntowującemu się przekonaniu, że może być tylko lepiej, że stan gospodarki, finansów i indywidualne możliwości nas jako konsumentów pozostają niezagrożone.
A zatem to, co się wydarzyło, dla ogromnej większości z nas pojawiło się jako nieoczekiwane, niezrozumiałe, zaprzeczające pewnej prostej logice wydarzeń. Nasuwa się tutaj analogia do sytuacji kataklizmu lub katastrofy, określanej w psychologii mianem traumy masowej. Na poziomie psychologicznym oznacza ona pojawienie się bardzo głębokiej konfuzji, rozpad struktur umożliwiających intelektualne „ogarnięcie” tego, co się dzieje, umożliwiających tworzenie obrazu przyszłości na podstawie doświadczeń przeszłych. Jak ujmuje to ekspert od pomocy w kryzysie M. Lachad, wali się „most poznawczy” pomiędzy „wczoraj” a „jutro”; „wczoraj” przestaje być użyteczne w przewidywaniu „jutra”. W obszarze emocjonalnym taki stan umysłu wywołuje uczucie lęku. Informacje o „teraz” są złe, a „jutro” jest nieznane. Strach przed określonymi negatywnymi konsekwencjami (np. niepodołaniem zobowiązaniom kredytowym) rozlewa się, zaczyna obejmować inne obszary i zamienia się w lęk obejmujący prawie każdy z wymiarów egzystencji. Uczucie to ma bardzo silny związek z poczuciem braku kontroli nad tym, co się dzieje (a dzieje się źle). Lęk i inne towarzyszące mu emocje (m.in. smutek, złość) czasami przybierają takie formy i rozmiary, że doświadczający ich człowiek może nie rozpoznawać w nich znanych mu dotąd jego własnych „wzorców emocjonalnego reagowania”. I tutaj dochodzi do kolejnego zawalenia mostu – tym razem „mostu emocjonalnego”.
To skołatane myślenie i eksplodujące trudne emocje nie pozostają bez wpływu na zachowanie. Ludzie nierzadko nie wiedzą, co robić. Podejmują chaotyczne, nieefektywne działania. Mają poważne trudności w wywiązywaniu się ze swoich – znanych dotąd – ról społecznych. I tu może pojawić się następna katastrofa: zawalenie „mostu społecznego”, czyli „mostu ról”.
Czym jest kryzys psychologiczny?
Jest rzeczywistością subiektywną. Co to znaczy? Subiektywną, bo pojawiającą się w świadomości jednostki czy społeczności i ogarniającą zarówno wymiar poznawczy (spostrzeganie sygnałów ze środowiska, ich interpretowanie, przetwarzanie w procesach myślenia, podejmowanie decyzji), afektywny (emocje, uczucia, ich jakość, natężenie i możliwości kontroli), jak i behawioralny (zachowań zewnętrznych – składający się z działań, mających rozwiązać spostrzegane w rzeczywistości zewnętrznej problemy). Subiektywną, bo w znacznej mierze zależną od wewnętrznych uwarunkowań psychicznych powodujących ową – wspomnianą na wstępie – różnorodność.
Jak można określić kryzys?
Jedna z najlepszych definicji mówi, że jest to „stan spostrzegania jakiejś sytuacji lub zdarzenia jako niemożliwej do zniesienia trudności, przekraczającej zasoby i mechanizmy radzenia sobie osoby”. Stan, w którym – jeśli osoba ta nie otrzyma stosownej pomocy – istnieje poważne zagrożenie pogłębiania się zaburzeń funkcjonowania.
Dobre rady nie skutkują
Ów „stan spostrzegania” dotyczy zarówno elementów rzeczywistości zewnętrznej, jak i własnych możliwości (a właściwie – niemożliwości) poradzenia sobie. Jedno i drugie jest „subiektywne”. Ktoś będący „na zewnątrz” może zupełnie inaczej spostrzegać skomplikowanie sytuacji oraz możliwości obrony przed nią, które posiada osoba doświadczająca kryzysu. Niestety, w „mechanice doświadczania kryzysu” nie ma to żadnego znaczenia (jakkolwiek może to być – i często bywa – użyteczne jako wiedza pozwalająca skutecznie pomagać). Częsta reakcja typu: „weź się w garść, inni radzą sobie nie z takimi trudnościami” wbrew dobrym, acz naiwnym intencjom „zdroworozsądkowych interwentów” nie tylko nie pomaga osobie przeżywającej kryzys, ale często jest rodzajem „dobicia”.
Czara goryczy i zgubiony smak życia
Istnieje wiele różnych klasyfikacji kryzysu psychologicznego. W tym miejscu warto wspomnieć o podstawowym rozróżnieniu kryzysów ostrych i chronicznych.
Kryzys ostry pojawia się jako reakcja na niekorzystną sytuację lub zdarzenie. Może zatem pojawić się w wyniku kumulowania trudności, dyskomfortów i stresu, które w pewnym momencie „przelewają czarę goryczy” lub – jak mówią na Bliskim Wschodzie – powodują sytuację, w której „źdźbło trawy łamie grzbiet wielbłąda”. Może też pojawić się w reakcji na nagłe, nieoczekiwane, urazowe doświadczenie, burzące poczucie sprawiedliwości, logiki i sensu. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku reakcja (kryzys) pojawia się nagle, wywołując w świadomości przekonanie, że to, co zaistniało, jest niemożliwe do wytrzymania i jednocześnie niekontrolowalne przez przeżywającego.
To skrajne zagrożenie połączone z zupełną bezradnością. Przez 6–8 tygodni myślenie jest bardziej lub mniej sparaliżowane, uczucia gwałtowne, trudne i niekontrolowalne, a działania chaotyczne, nieefektywne, a często destruktywne. W tym stanie pojawia się realne zagrożenie zachowaniami skrajnie destrukcyjnymi, takimi jak zabójstwo czy samobójstwo. Czasem owo natężenie cierpienia może wywołać inny efekt: zerwanie kontaktu z „realną rzeczywistością” i w ten sposób zredukowanie poziomu doświadczanego bólu. Kryzys chroniczny jest mniej dostrzegalny. Po pewnym czasie następuje pozorne uwolnienie od kryzysu, powrót do niekryzysowego funkcjonowania. Dzieje się tak jednak ogromnym kosztem: obniżenia jakości życia, tłumienia i wypierania dyskomfortowych myśli i uczuć, aktywnego unikania wszystkiego, co mogłoby – poprzez skojarzenie – podkreślać ostrość kryzysu. To sprawia, że przestrzeń życiowa kurczy się, efektywność w rolach społecznych maleje, pojawiają się uzależnienia, pogorszeniu ulegają istotne relacje z bliskimi, gubi się „smak życia”. Gdy ktoś znajdzie się w takim stanie, rzadko kiedy czas jest wystarczająco efektywnym lekarzem. Często potrzebna jest pomoc z zewnątrz, jakiś rodzaj psychoterapii.
Dobrodziejstwa kryzysu
Znane przysłowie mówi, że „kryzys jest i zagrożeniem, i szansą”. O zagrożeniach już wspomniano. Na czym polega szansa? Dobrodziejstwa kryzysu wynikają (tak jak i zagrożenia) z natężenia cierpienia. W ostrym kryzysie łatwiej jest przed samym sobą, jak i przed innymi przyznać się do prawdy, porzucić maski, skończyć udawanie, że „jakoś tam jest”, zerwać z pseudorozwiązaniami. Powiedzieć sobie i innym: „Potrzebuję pomocy”. W kryzysie weryfikuje się również prawdziwa wartość obiektów naszej „najwyższej troski, czci i miłości”. Można zobaczyć, w jaki sposób pogubiło się relacje z najważniejszymi osobami, w których to relacjach dopiero można spełniać się i doświadczać smaku życia.
SŁABE PUNKTY
Poniższa lista to spis czynników zwiększających podatność na wchodzenie w psychologiczny kryzys.
Postrzeganie świata (ugruntowane sposoby myślenia o sobie, innych i świecie)
Przekonanie o własnej małej wartości.Przekonanie o braku sprawczości (wpływu na rzeczywistość).Przekonanie o odpowiedzialności za „prawie wszystko” przy przeświadczeniu, że „na nic nie ma się wpływu”.Przekonanie, że jeśli jest dobrze, „to i tak za chwilę będzie źle”.Przekonanie, że ciągle trzeba sobie zasługiwać na prawo do bycia akceptowanym, kochanym, na prawo do istnienia.Przekonanie, że relacjami między ludźmi rządzą „wilcze prawa”, że „albo się pożre, albo się zostanie pożartym”.
Emocje
Głęboki brak podstawowego poczucia bezpieczeństwa.Lęk przed własnymi uczuciami, brak wglądu w nie.Brak dobrych sposobów na ekspresję, wyrażanie uczuć.Brak sposobów uwalniania się od trudnych uczuć, wywołujących trwałe stany napięcia emocjonalnego.Duża sztywność w emocjach i myśleniu, brak elastyczności, co powoduje, że nawet dobre wydarzenia wywołują dyskomfort, jeśli „wyłamują się z planu”.
Rola społeczna
Skłonność do nadmiernej (czasem wyłącznej) identyfikacji z jednym „obiektem”: rolą, relacją, statusem, bardzo konkretnym obrazem siebie. Czyli bycie tylko np. dyrektorem, matką, sportowcem, żoną, „gwiazdą” itp. W tym obiekcie lokuje się wtedy wszystko: energię, troskę, satysfakcję, sens. Jego utratę przeżywa się jako utratę wszystkiego. Nie pozostaje nic. Życie nie ma sensu.
Historia życia
Doświadczenia sprzyjające kryzysowi dziecko zdobywa, dorastając w patologicznej, niedającej wsparcia rodzinie, w relacjach z rodzicami podkreślającymi porażki, błędy i winy, a niedostrzegającymi tego, co w dziecku piękne, zdrowe i silne.Poprzednie trudności i kryzysy, których nie udało się konstruktywnie rozwiązać, nieodżałowane straty, doświadczenia bycia obiektem czyjejś przemocy jakiegokolwiek rodzaju.
CO MOŻE CHRONIĆ
Nie istnieje nic, co dawałoby gwarancję, że w żadnej sytuacji nie wejdziemy w kryzys. Doświadczenie kryzysu jest normalnym ludzkim doświadczeniem. Nie ma ludzi w 100 proc. zabezpieczonych. Bycie w kryzysie nie jest objawem słabości, choroby, nie jest wyznacznikiem czyjejkolwiek wartości. Można jednak wskazać na takie elementy funkcjonowania osobowościowego, które podnoszą odporność i ułatwiają efektywne radzenie sobie w trudnych sutuacjach.
Obszar poznawczy
Wzorce myślenia, które umożliwiają realistyczne i optymistyczne postrzeganie rzeczywistości. To widzenie świata jako z natury przyjaznego miejsca do życia, odbieranie innych ludzi jako „bliźnich”, tzn. tych, którzy są bliscy, ważni, którzy mogą dawać nam wsparcie i jednocześnie potrzebują naszej pomocy.Umiejętność trafnego różnicowania pomiędzy tymi, którzy są bezpieczni dla nas, i tymi, którzy stanowią zagrożenie.Przyjazne myślenie o samym sobie jako o kimś, kto jest wartościowy,adekwatna samoocena umożliwiająca zidentyfikowanie naszych mocnych stron, ale również określenie tego, czego nam brakuje, co możemy wskazać jako obszary nie tyle słabości, ile możliwości (i potrzeby) szczególnego rozwoju osobistego czy zawodowego. To świadomość tego, co potrafimy, i rozeznanie granic naszych możliwości.Realistyczne przypisywanie sobie odpowiedzialności tylko za te sprawy, na które mamy rzeczywisty wpływ.Przekonanie o tym, że życie to momenty trudne, po których przychodzi czas dobry, spokojny, radosny; przekonanie o ogromnej wartości życia i jego sensie.
Emocje
Głębokie, „bazowe” poczucie bezpieczeństwa.Umiejętność doświadczania różnych nastrojów i uczuć.Umiejętność radzenia sobie z trudnymi emocjami, ale też zdolność do dzielenia się swoją radością z innymi.Dobre mechanizmy kontroli ekspresji, wyrażania uczuć, pozwalające nie kumulować obciążeń, ale i nie wchodzić w niepotrzebne konflikty.
Cechy „formalne” myślenia
Elastyczność, kreatywność, wyobraźnia.Tendencja do solidnego, realistycznego, logicznego myślenia – „umiejętność twardego stąpania po ziemi”.
Inne czynniki
Posiadanie zidentyfikowanej (to znaczy świadomie rozeznanej i nazwanej) hierarchii własnych wartości, której elementy mogą stanowić skałę, dającą oparcie w czasie burzy, a nie są jak zamek z piasku, rozpadający się przy pierwszym podmuchu silniejszego wiatru, świadomość – na poziomie myśli i uczuć – własnych priorytetów; powoduje ona, że ludzie są „wewnątrzsterowni” i nie jest łatwo ich uwieść ani zastraszyć. Bez niepotrzebnej agresji i upokarzającej uległości potrafią asertywnie bronić tego, co dla nich ważne i święte,Umiejętność myślenia o sobie, doświadczania siebie, funkcjonowania w różnych obszarach, rolach, relacjach. Przy całym rozsądnym zaangażowaniu w każdą z nich mamy istotne zabezpieczenie, że w sytuacji, w której przeżywać będziemy utratę czegoś ważnego, nie pozostaniemy z zupełnie pustymi rękami. I po przejściu przez żałobę po utraconym, łatwiej odbudujemy z pozostałych elementów „nowy–stary” sens własnego życia.
Na to wszystko ma oczywiście wpływ historia życia. To, że inni potrafili dawać nam miłość, ale też stawiać i egzekwować granice. Że potrafili pokazać nam nasze dobre i mocne strony, a nasze błędy traktować nie jako porażki, ale sytuacje do uczenia się. To, że my sami potrafiliśmy dokonywać dobrych wyborów w różnych momentach życia. Że mieliśmy dość siły i dość wsparcia innych, by konstruktywnie przechodzić przez trudności i kryzysy. Że pozostając w relacjach z najważniejszymi osobami, nawet w najtrudniejszych momentach nie byliśmy zupełnie opuszczeni.
DEKALOG ANTYKRYZYSOWY
- Niezależnie od tego, co nam się dotąd w życiu przytrafiało i co myślimy na nasz temat – możemy pomóc sobie i innym w kryzysowym czasie. Te sugestie to wskazówka do zbudowania własnego systemu obrony.
- Pamiętaj o tym, że ludzką sprawą jest doświadczać trudnych momentów. Że doświadczenie kryzysu nie jest objawem patologii i słabości, ale normalną ludzką reakcją. Oprócz tego, że boli, to także stwarza szanse, jak żaden inny czas. Przypominaj o tym innym.
- Poddaj refleksji to, na czym opierasz swoje poczucie bezpieczeństwa. Czy to, co cenisz najbardziej, to „prawdziwe złoto”, czy jego „prymitywne podróby”.
- Znajdź w sobie odwagę do poszukiwania i ryzykowania zmiany, jeśli zobaczysz, że tkwisz w iluzjach. Niczego nie narzucając, pomagaj innym w tej pracy.
- Nie przyjmuj bezkrytycznie informacji, które – podobnie jak pokarm – mogą być trujące. Sprawdzaj ich wartość, zanim je przyswoisz lub odrzucisz. Broń się przed nachalnymi, tendencyjnie dobieranymi informacjami o „całym złu tego świata”, na które nie mamy wpływu. Broń się przed niepotrzebnymi obrazami kataklizmów, wypadków, katastrof, przemocy itd.
- Nie bądź sam. Odważ się na mądrą otwartość, zdjęcie maski, dzielenie się tym, co boli, i tym, co daje satysfakcję. Odśwież zaniedbane ważne relacje. Poświęć czas i uwagę (powstrzymując się od doradzania) innym, gdy tego potrzebują.
- Dbaj o równowagę. Pomiędzy pracą i odpoczynkiem, powagą i wesołością, byciem w kontakcie i byciem samemu, wysiłkiem umysłowym i wysiłkiem fizycznym, strawą dla ducha i strawą dla ciała. Pomiędzy dbaniem o siebie i dbaniem o innych. Pomiędzy dawaniem i braniem. Unikaj sytuacji, o których wiesz, że dużo cię kosztują, a niewiele dają, nie uzyskujesz z nich żadnych realnych korzyści.
- Broń tego, co dla ciebie ważne i święte, aby nie utracić szacunku dla siebie, poczucia własnej siły i sprawczości. W sposób taktowny interweniuj, gdy inni są przedmiotem takiego ataku.W sytuacjach trudnych stosuj te sposoby radzenia sobie, które już kiedyś okazywały się skuteczne. Zawczasu zrób sobie ich listę, by móc z nich skorzystać w razie potrzeby (wtedy umysł ma w zwyczaju odmawiać posłuszeństwa).
- Kiedy czujesz, że sam nie potrafisz sobie poradzić i nie są w stanie pomóc ci bliscy, nie wahaj się skorzystać z fachowej pomocy w instytucjach powołanych do pomocy kryzysowej. Korzystanie z pomocy jest zdrowym zachowaniem, objawem rozsądku i siły.
- Pamiętaj – cechą życia jest zmienność. Po zimie jest wiosna, po kryzysie – prosperity.