Naukowcy postanowili wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje – a w zasadzie nie dzieje. Dzięki sekwencjonowaniu DNA badacze doszli do wniosku, że palenie prowadzi do wzrostu liczby mutacji wywołujących zmiany w komórkach płuc. Mutacje te miały jednak swój limit, po osiągnięciu którego przestały się pojawiać. Jak sugeruje publikacja na ten temat, dostępna na łamach Nature Genetics, osiągnięcie tej bariery następowało średnio po wypaleniu odpowiednika paczki papierosów dziennie przez 23 lata.
“Nasze dane sugerują, że osoby te mogły przeżyć tak długo pomimo intensywnego palenia, ponieważ udało im się zahamować dalsze gromadzenie się mutacji. To zahamowanie mutacji może wynikać z tego, że ludzie ci mają bardzo sprawne systemy naprawy uszkodzeń DNA lub detoksykacji dymu papierosowego“. – wyjaśnia jeden z autorów badań, Simon Spivack.
Liczba mutacji w pewnym momencie przestała rosnąć wraz z liczbą wypalanych papierosów
Tego typu analizy są możliwe dzięki pojawieniu się skutecznej metody pomiaru mutacji zachodzących w komórkach płuc i przyczyniających się do występowania raka w obrębie tego narządu. Przełom w tej sprawie nastąpił dzięki naukowcom z Albert Einstein College of Medicine, którzy znaleźli sposób na określenie dokładnej kolejności zasad azotowych, czyli adeniny, tyminy, cytozyny i guaniny, w pojedynczej komórce. Na potrzeby nowych badań wykorzystano tę samą technikę do porównania komórek płuc u długoletnich palaczy i osób, które w ogóle nie palą papierosów.
Warto podkreślić, iż próbka badawcza nie była szczególnie liczna, bo liczyła 33 osoby. Uczestnicy mieli od 11 do 86 lat, a mniej więcej połowa z nich – w przeciwieństwie do reszty – paliła papierosy. Lekarze pobrali od nich komórki płuc, które zostały następnie przebadane metodą bronchoskopii. To właśnie opłucna jest szczególnie narażona na rozwój groźnych dla zdrowia i życia mutacji, dlatego naukowcy postanowili określić ich liczbę u obu grup.
Zestawili później uzyskane wyniki z danymi na temat liczby papierosów wypalanych przez każdego uczestnika. Używane przez nich jednostki odnosiły się do wypalanej rocznie liczby papierosów – jedna taka jednostka oznaczała wypalanie jednej paczki każdego dnia przez cały rok. Niechlubny lider zestawienia “wypalił” w ciągu całego życia 116 takich jednostek. Pierwszy wniosek płynący z eksperymentu okazał się bardzo przewidywalny: liczba mutacji korelowała z liczbą wypalanych papierosów. Drugi był natomiast znacznie bardziej zaskakujący.
Nadzieja dla chorych na raka
Autorzy odnotowali bowiem, że wspomniana korelacja zaczęła w pewnym momencie zanikać, co następowało średnio po wypaleniu 23 jednostek. Wtedy też mutacje przestały narastać. W efekcie największy palacz z całego grona wcale nie posiadał liczby mutacji odpowiadającej jego “przewadze” nad pozostałymi w zakresie palenia papierosów. Jak dodaje Spivack, zebrane dane sugerują, że długoletni palacze nie chorują na raka płuc, ponieważ udało im się powstrzymać dalsze gromadzenie się mutacji. Takie zjawisko może być efektem posiadania bardzo sprawnie działających systemów odpowiedzialnych za naprawdę uszkodzeń DNA bądź detoksykację dymu papierosowego. Mając do dyspozycji takie informacje, naukowcy mogliby skuteczniej radzić sobie z leczeniem raka płuc, a być może nawet innych narządów.