Dotyczy ono bowiem również wilków. Średnio 74% odchodów tych zwierząt zawiera resztki trawy – przynajmniej wśród osobników zamieszkujących Park Narodowy Yellowstone. Wydaje się więc wysoce prawdopodobne, że skłonność do zajadania się trawą psy odziedziczyły po swoich nieco bardziej dzikich przodkach.
Czytaj też: Taki bizon urodził się tu po raz pierwszy od 32 lat. Ale wcale nie jest albinosem
Panuje przekonanie, jakoby w ten sposób czworonogi wywoływały u siebie wymioty lecz eksperymenty z udziałem 12 psów, które codziennie jadły trawę, wskazywało na coś innego. Rzadko występowały u nich wymioty, a jeśli już tak się działo, to miało to miejsce dopiero po zjedzeniu posiłku. I choć zwierząt był zaledwie tuzin, to ich zielony, składający się z trawy obiad, został uwieczniony aż 709 razy.
Co istotne, każdy z osobników był odrobaczony, a przed rozpoczęciem obserwacji nie występowały u nich problemy trawienne. Autorzy zwrócili natomiast uwagę na pewną intrygującą zależność: im głodniejszy był pies, tym wyższe stawało się prawdopodobieństwo, że w jego jadłospisie znajdzie się w danym momencie nieco trawy.
Nie tylko psy jedzą trawę – podobne zachowanie obserwuje się u wilków, dlatego może to być odziedziczona po nich skłonność
Analizą danych związanych z jedzeniem trawy przez psy zajęli się Susan Hazel oraz Joshua Zoanetti z Uniwersytetu w Adelajdzie. Niestety, naukowcy nie mają jednej odpowiedzi na pytanie o to, dlaczego czworonogi jedzą trawę. Jednym z wariantów może być na przykład to, że takie zachowanie jest efektem… nudy. Pies nie ma nic innego do roboty, więc uruchamia się w nim wewnętrzna koza i zrywa nieco okolicznej roślinności.
Poza tym nie da się wykluczyć, jakoby trawa sierściuchom po prostu smakowała. Szczególnie, że zazwyczaj wybierają one świeżą, wiosenną trawę, która prezentuje się wyjątkowo apetycznie. W większości przypadków takie zachowanie nie powinno wywoływać problemów. Innymi słowy, jeśli spożywana przez psa trawa jest pozbawiona zanieczyszczeń, a rośliny same w sobie nie są trujące, to nie mamy powodów do zmartwień.
Czytaj też: Oto dziadek misia koali. Włochaty gigant był łagodny jak baranek, ale co innego łączyło go z ludźmi
Jeśli jednak nasz pupil spożyje toksyczne dla niego substancje: czy to o pochodzeniu naturalnym czy też pokrywające roślinność na skutek oprysków, to sprawy przybierają znacznie poważniejszy obrót. Choćby powszechnie spotykany oleander jest dla psa trujący, a oregano czy liście laurowe mogą u niego wywołać wymioty i biegunkę. Z kolei pestycydy wykorzystywane w opryskach, nawet jeśli nie przyniosą natychmiastowych konsekwencji, mogą stanowić źródło rozwoju zmian nowotworowych u psów. Z tego względu warto zwracać uwagę na to, gdzie i kiedy stołuje się nasz pupil. Jeśli będzie to bezpieczne miejsce, to nie powinniśmy zabraniać mu zjeść nieco trawy.