Ziemia pełna jest niebezpieczeństw. Trzęsienia ziemi niszczą całe miasta, huragany i tornada atakują z powietrza, fale powodziowe zabierają wszystko, co spotkają na swojej drodze, uśpione wulkany grożą niespodziewaną erupcją. Na całej kuli ziemskiej znajdziemy przynajmniej kilkadziesiąt miejsc, które są niezwykle niebezpieczne do zamieszkania przez człowieka ze względu na często występujące katastrofy naturalne. Są jednak ludzie, którzy mimo stale czyhającego zagrożenia, żyją tam z całymi rodzinami i nie myślą nawet o zmianie miejsca zamieszkania.
O tym dlaczego się tego podejmują i jak wygląda ich życie na „tykających bombach” opowiadają w fascynującym dokumencie pt. „72 niebezpieczne miejsca do mieszkania”. My tymczasem przyjrzymy się jak ich – często niezrozumiałe dla większości decyzje – tłumaczy psychologia.
Wyobraźmy sobie, że mieszkamy u podnóża wulkanu lub w opuszczonej kopalni pełnej toksycznych gazów albo że lej krasowy wciąga nasz dom. Dlaczego ktokolwiek przy zdrowych zmysłach miałby się na coś takiego zdecydować? Okazuje się jednak, że jeśli chodzi o subiektywne postrzeganie zagrożenia, to bycie przy tzw. „zdrowych zmysłach” ma niewiele wspólnego z jego naukowym wymiarem i modelem probabilistycznej oceny ryzyka. Oznacza to, że ocena prawdopodobieństwa zagrożenia jest zupełnie inna w rzeczywistości niż w nauce.
Większość z nas nie mieszka bowiem w danym miejscu w 100% z wyboru. Żyjemy, gdzie żyjemy ze względu na pracę, rodzinę lub inne okoliczności, na które nie mamy do końca wpływu albo ich zmiana byłaby po prostu zbyt trudna. Są jednak również tacy, którzy zupełnie świadomie wybierają miejsce do życia lub decydują się by wrócić tam gdzie mieszkali, po tym jak ich domy i cały dobytek zostały zniszczone przez żywioł. Dlaczego?
Specjalista w dziedzinie postrzegania i komunikacji ryzyka, David Ropeik z Harvard University Extension School, uważa, że znaczenie ma tutaj przynajmniej pięć aspektów naszego subiektywnego systemu percepcji ryzyka:
- Po pierwsze, ogromny wpływ na nasze decyzje ma bilans ryzyka i korzyści. Im większą korzyść możemy osiągnąć z jakiegoś wyboru lub zachowania, tym bardziej bagatelizujemy wszelkie związane z tym ryzyko. W przypadku miejsc położonych w rejonach zagrożonych katastrofami naturalnymi benefitem, może być fakt, że to bardzo piękne, malownicze tereny, które przyciągają turystów. Z kolei życie w pobliżu wulkanu, choć oczywiście stale zagrożone jego wybuchem, kusi żyznymi glebami, na które rozkłada się lawa. Zatem miejsca, które z jednej strony stanowią niebezpieczeństwo, z drugiej są rejonami atrakcyjnymi ekonomicznie.
- Kolejnym czynnikiem jest tzw. „tendencyjność optymistyczna”, czyli skłonności do optymizmu. Prowadzi ona do przekonania, że bardziej prawdopodobne dla nas są wydarzenia dobre, niż złe. Ludzie myślą: „Nic złego mi się nie stanie” albo „Nawet jeśli coś się stanie, to na pewno nie mnie” i rozgrywają w ten sposób kolejną psychologiczną grę z oceną ryzyka.
- Następnie pojawia się kwestia wyboru. Ludzie, którzy zdecydowali się żyć w ryzykownych miejscach są tam z własnej woli, a ryzyko, które sam świadomie podejmujesz zdaje się mniej przerażające niż dokładnie to samo zagrożenie, ale narzucone przez kogoś odgórnie.
- Innym aspektem jest postrzeganie stopnia zagrożenia ze względu na jego pochodzenie. Otóż piękne środowisko naturalne, w którym chcemy żyć, mimo niebezpieczeństw jest właśnie… naturalne. A zagrożenia ze strony natury są dla świadomości człowieka mniej straszne niż te powodowane przez samych ludzi. I nie ma tu znaczenia, że wiele katastrof naturalnych – takich jak ekstremalne warunki pogodowe wywołane ociepleniem klimatu czy powodzie spowodowane obniżoną wchłanialnością deszczu – wynika właśnie z działalności człowieka. W świadomości ludzi nadal są one „naturalne” i dlatego zamieszkanie na linii brzegowej rwącej rzeki, czy w pobliżu wulkanu jest postrzegane jako mniej ryzykowne niż życie obok elektrowni atomowej, które z punktu widzenia naukowego jest przecież dalece bardziej bezpieczne.
- Na koniec jest jeszcze problem z postrzeganiem prawdopodobieństwa. Dokonujemy szeregu niewłaściwych przewidywań na temat tego czy coś może się zdarzyć, czy też nie. Wiele osób sądzi, że jeżeli już raz doświadczyli powodzi, trzęsienia ziemi, czy dewastującej burzy, nie doświadczą tego po raz kolejny. Nie biorą jednak pod uwagę długofalowych prognoz, by oszacować rzeczywiste prawdopodobieństwo wystąpienia tych zjawisk.
Czy takie naukowe podejście do problemu zamieszkiwania na niebezpiecznych terenach ma przełożenie na rzeczywistość? Możemy przekonać się jedynie poznając prawdziwe historie ludzi, którzy znaleźli się w takiej sytuacji.
72 niebezpieczne miejsca do mieszkania, można oglądać w każdy czwartek od 24 marca do 28 kwietnia o 22:00 na Polsat Viasat Explore.