Kiedy Księżyc znajdzie się między Ziemią a Słońcem w odpowiedniej pozycji, to z powierzchni naszej planety możemy podziwiać efektowne zaćmienie. O ile jednak ograniczenie dopływu światła słonecznego to bardzo namacalny efekt, tak okazuje się, że jest ich znacznie więcej. O innych konsekwencjach piszą autorzy publikacji zamieszczonej na łamach Communications Earth & Environment.
Czytaj też: Drugiego lutego w pobliżu Ziemi przeleciała ogromna planetoida. Naukowcy opublikowali jej radarowe zdjęcie
Ci, jak twierdzą, wykazali, że już w momencie, gdy 15 procent Słońca jest zasłonięte przez Księżyc, zaczyna dochodzić do rozpraszania chmur. Logika podpowiada, że nie wszystkie rodzaje chmur wtedy znikają. W końcu, gdyby tak było, to nie byłoby narzekań na mało sprzyjające warunki pogodowe w czasie zaćmień. O jakie chmury więc chodzi i dlaczego na ich (nie)obecność wpływa to zjawisko astronomiczne?
Ustaleniami w tej sprawie zajął się Victor Trees i jego współpracownicy, którzy wspólnymi siłami doszli do wniosku, że szczególnie podatne na ten fenomen są cumulusy, zwane również chmurami kłębiastymi. Są one podatne na szybkie przekształcenia i istnieją stosunkowo krótko, bo zazwyczaj przez 10 do 30 minut. Jeśli chodzi o ich występowanie, to zwykle ma ono miejsce na pułapie 600-2500 metrów.
Chmury zwane cumulusami zaczynają znikać już przy 15-procentowym zaćmieniu Słońca
Ustalenia na ten temat będą miały wpływ na dziedzinę, która może w przyszłości odegrać bardzo istotną rolę w funkcjonowaniu ludzkości. Chodzi o inżynierię pogodową, w ramach której naukowcy chcieliby wpływać na to, ile światła słonecznego dociera do powierzchni naszej planety. Oczywiście zakrawa to nieco na zabawę w Boga, lecz takiego scenariusza nie można wykluczać – szczególnie w hipotetycznej sytuacji, w której zmiany klimatu przybrałyby naprawdę dramatyczny obrót.
Badania poświęcone chmurom nie są łatwe, gdyż prowadzone z powierzchni spotykają się z ograniczeniami wynikającymi z ciągłego ruchu chmur i zachodzących w ich obrębie zmian. Pewnym wyjściem mogłoby być śledzenie sytuacji za pośrednictwem satelitów, lecz w tym przypadku cień rzucany przez Księżyc w czasie zaćmienia wywoływał błędy w pomiarach. Na szczęście naukowcy z Holandii znaleźli sposób na to, aby korygować te nieścisłości.
Czytaj też: HD 110067 to matematycznie idealny układ planetarny. Naukowcy szukają tam czegoś więcej
Oczywiście teoria to jedno, a osobną kategorię stanowi praktyka. Aby przekonać się, jak faktycznie wypada takie podejście, autorzy zaimplementowali je względem danych zebranych podczas trzech poprzednich zaćmień Słońca na kontynencie afrykańskim. Miały one miejsce w latach 2005–2016, natomiast analizy wykazały, iż cumulusy zaczynają znikać w dużych ilościach już przy 15-procentowym ograniczeniu dopływu światła słonecznego. Przy maksymalnym zasięgu zaćmienia znikają natomiast całkowicie.
Później badacze wdrożyli model DALES, za pośrednictwem którego przeprowadzili symulacje. Wynika z nich, że ograniczenie dopływu światła słonecznego prowadzi do spadku temperatury powierzchni i spadku emisji ciepłego powietrza napędzającego powstawania cumulusów. Dopiero po zakończeniu zaćmienia i przy ponownym dopływie światła słonecznego oraz wzroście temperatur panujących na powierzchni, warunki znowu stają się sprzyjające dla powstawania tych chmur.