Amerykański wahadłowiec Discovery zgodnie z planem połączył się z Międzynarodową Stacją Kosmiczną (ISS). Do dokowania doszło o godzinie 17:19 czasu wschodnioamerykańskiego. Discovery przybił do modułu Harmony. Obyło się bez problemów i to mimo, że służby naziemne informowały o zagrożeniu w postaci fragmentu rosyjskiego satelity szpiegowskiego, który niedawno zderzyl się z innym, amerykańskim satelitą komercyjnym. Spory fragment złomu miał przejść obok stacji w odległości około kilometra, a centrum kontroli lotów w Houston zastanawiało się nawet nad zmianą orbity i „popchnięciem” stacji w górę. Ten manewr miał pozwolić „uciec” przed złomem. Na szczęście nie było to konieczne. I zbliżanie przebiegło bezproblemowo. W tym czasie Międzynarodowa Stacja Kosmiczna była dokładnie nad jeziorem Wells w zachodniej Australii. W ciągu kolejnych ośmiu dni astronauci rozładują ostatnie panele słoneczne i w czasie trzech kosmicznych spacerów zamontują je na stacji. Jeszcze minuty zostały do otwarcia przejścia między promem a stacją. Na orbicie zostanie Japończyk Kichi Wakata, który przyleciał tym lotem. Zastąpi on amerykańską astronautkę Sandrę Magnus, która na pokładzie Discovery wraca na Ziemię. Sandra Magnus spędzi więc na orbicie łącznie 121 dni. h.k.
Discovery już na orbicie
Discovery połączyl się z Międzynarodową Stacją Kosmiczną bez kłopotów i to mimo tego, że kontrola lotów ostrzegala przed zagrożeniem kosmicznym złomem.17.03.2009·0·Przeczytasz w 1 minutę