To jest niesamowite, jak bardzo zróżnicowane formy budowy ciała potrafiły przybierać dinozaury. Na podstawie wielu dekad badań i odkryć paleontologicznych wiemy, że niektóre grupy gadów chodziły na czterech kończynach, inne na dwóch, redukując w przy tym przednie łapy do absolutnego minimum. Niektóre dinozaury dorastały do 30 metrów długości, a inne zajmowały małe nisze ekologiczne, dorastając ledwie dziesiątek… centymetrów.
Czytaj też: Łykał ofiary jak pelikan. Ten dinozaur miał dziwną czaszkę, którą trzymał w jednej pozycji
Ewolucja dinozaurów odcisnęła także swoje piętno na ich głowach. Mowa tutaj o budowie czaszki, która niekiedy rozrastała się do ponad przeciętnych grubości. Naukowcy, odkrywając takie nietypowe okazy w skałach, sami łapią się za głowy i próbują szukać przyczyn takiej, a nie innej budowy.
Warto wspomnieć tutaj o pachycefalozaurach – infrarzędzie lądowych gadów, które żyły od późnej jury do końca epoki kredy, kiedy to uderzenie meteorytu w półwysep Jukatan położyło kres wszystkim dinozaurom. Dorastały one najwyżej do 5 metrów długości, były roślinożerne, a ich najbardziej charakterystyczna cecha budowy związana jest z ich głową.
Posiadały one zgrubiałe kości sklepienia czaszki, które sprawiały, że cała głowa była bardzo ciężka. Stąd zwykło się je nazywać także twardogłowymi. Na czerepie w zależności od gatunku wyrastały różne guzkowate narośle, kolce czy… keratynowe czupryny (?). O tej ostatniej donoszą paleontolodzy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. W Journal of Vertebrate Paleontology opisali bardzo zaskakującą skamieniałość, która okazała się należeć do zupełnie nieznanego wcześniej gatunku pachycefalozaura.
Dinozaur z dziwną czaszką. Po co mu taka była?
Platytholus clemensi, bo tak go nazwano, opisano na podstawie fragmentu kości czaszki. Znaleziony był w skałach formacji Hell Creek w stanie Montana w USA. Skamieniałość wydobyto już w 2011 roku, ale dopiero niedawno przeprowadzono szersze jej badania i jak widzimy – warto było.
Prace nad tak starym, zniekształconym materiałem są wyjątkowo trudne, ale taka jest specyfika paleontologii mezozoicznych gadów. Zupełnie inaczej się bada muszle amonitów, ramienionogów czy pancerze trylobitów. Nie wspomnę już o odkryciach plejstoceńskiej fauny – odnajdywane kości z tkanką miękką mamutów czy innych wielkich ssaków są o wiele bardziej wdzięcznym i bardziej informacjodajnym zasobem.
W przypadku dinozaurów naukowcy posiadają zlityfikowane kości. Jedynie badania kształtu i wewnętrznej struktury pozwalają na jakiekolwiek wnioski. W przypadku montańskiego pachycefalozaura było nie inaczej. Badacze z UK Berkeley mieli do analizy przekrój tkankowy kości czaszkowej dinozaura.
Uwagę na nim przykuła dosłownie dziura w głowie tego dinozaura. Wgłębienie w czaszce zdradzało oznaki zagojenia, ale co je spowodowało? Tutaj możemy snuć różne scenariusze: gad przewrócił się i uderzył przypadkowo w głowę lub uderzył swojego przeciwnika w walce o zasoby. Sami autorzy badań nie podają jednej hipotezy, o czym dowiadujemy się z informacji prasowej uczelni.
Rodzina krętorogich – ssaków, do których należą chociażby koziorożce – jest jedyną grupą zwierząt, które uderzają się głowami w określonym celu. Robią to samce, które walczą o dominację w stadzie, dostępne zasoby lub po prostu o konkretną samicę. Czy pachycefalozaury robiły tak samo? Przede wszystkim ten infrarząd nie posiadał w czaszce komór amortyzujących wszelkie uderzenia. Zatem intensywne walki dwóch twardogłowych dinozaurów mogły być dla nich po prostu śmiertelne.
Ponadto inne skamieniałości pachycefalozaurów wykazywały, że odcinek szyjny ich kręgosłupów miał esowaty kształt, aby wytrzymywał zwiększony ciężar głowy. Przy takiej anatomii zwierzęta nie mogły zbytnio manewrować zakresem ruchu, co byłoby zatem utrudnieniem w czasie walki.
Bardziej prawdopodobna jest teoria, że po prostu jakieś losowe zdarzenie spowodowało ranę na głowie Platytholus clemensi. Ale w okazie z Montany był jeszcze jeden o wiele bardziej intrygujący szczegół, który dowodzi temu, że dinozaury stroiły się bardziej niż sądziliśmy.
Czytaj też: Jak gigantyczne dinozaury urosły do takich rozmiarów? Teoria z XIX wieku ląduje znów w koszu
Zrogowaciała czupryna na głowie
Przekrój skamieniałych tkanek ukazał istnienie pewnych pionowych struktur będących najpewniej pozostałością po dawnej sieci nerwowo-naczyniowej. Tutaj znów pojawia się zasadnicza różnica z innymi dinozaurami, które posiadały rozwinięte struktury na szczytach czaszki – naczynia zazwyczaj kończyły się wraz z kością. W przypadku Platytholus clemensi zauważono, że one ciągnęły się prostopadle do powierzchni, jakby miały się kontynuować w formie jakiejś keratynowej struktury powyżej.
Keratyna jest związkiem budującym nie tylko włosy u człowieka, ale również paznokcie. U omawianego gatunku dinozaura mogła ona tworzyć na szczycie głowie jakąś finezyjną strukturę, która służyła do wywierania wrażenia. Taka mezozoiczna forma fryzjera. Za usługę odpowiadała tutaj po prostu ewolucja. Dzięki pionowej, zrogowaciałej czuprynie na głowie nasz pachycefalozaur mógł zaimponować potencjalnej partnerce seksualnej i zaprosić ją w ten sposób do przedłużenia gatunku.
Trzeba było działać wyglądem, ponieważ głosowo dinozaury niezbyt były rozwinięte. Nie posiadały one tak rozwiniętej krtani, aby wydawać zróżnicowane dźwięki. Zatem swoją energię inwestowały przez miliony lat w swój wygląd.
Skamieniałość z formacji Hell Creek liczy dokładnie 68 milionów lat. Jest to dosłownie moment przed wielkim wymieraniem dinozaurów. Moment w sensie geologicznym. Mamy potwierdzenie, że jeszcze wówczas żyły gady o bardzo zmyślnych strukturach, można powiedzieć, że bardzo rozwiniętych ewolucyjnie, ale czy aż tak bardzo potrzebnych środowiskowo?
Rozwój ewolucyjnych doprowadził dinozaury to bardzo dziwnych kształtów. Amonity również
Wiele dinozaurów pod koniec epoki kredy charakteryzowało się bardzo wyspecjalizowaną budową ciała, niekoniecznie praktyczną, a przynajmniej nie w każdym przypadku wyjaśnioną w sposób przekonujący. Wystarczy przyjrzeć się starszym skamieniałościom dinozaurów z epoki jury i przede wszystkim późnego triasu. Tak działała ewolucja tych gadów.
Nie tylko pachycefalozaury „padły ofiarą” przybierania wyrafinowanych form anatomii. Warto wspomnieć tutaj o amonitach – drapieżnych bezkręgowcach z typu szkarłupni, które żyły od dewonu (paleozoiku), a wymarły wtedy, co dinozaury. Charakteryzowały się one regularnie zwiniętą muszlą, podobnie jak u ślimaków, ale pełniła ona zupełnie inne funkcje.
W skałach wieku kredowego, z ostatnich dziesiątek milionów lat przed wymarciem, znajdowane były w wielu miejscach na świecie bardzo dziwne amonity, tzw. heteromorfy. Były to zwierzęta o bardzo wyspecjalizowanej budowie muszli, która wręcz utrudniała im drapieżnictwo, szybkie pływanie i inne czynności życiowe. Amonity te często rozwijały nieregularnie swoje muszle, wykręcały je i „ozdabiały” wyrostkami. Mimo tak niepraktycznego zestawu cech heteromorfy zdominowały morza na kilkadziesiąt milionów lat, ale kryzysu na przełomie kredy i paleogenu już nie przetrwały. Ich przykład rozwoju w dość ogólnym znaczeniu jest podobny do opisanego Platytholus clemensi.
Czytaj też: Najstarsze znaleziono jajo dinozaura odkryte dopiero teraz. Przez 175 lat naukowcy tkwili w okropnym błędzie
Czy wysoki poziom specjalizacji opłacał się pradawnym zwierzętom? W jakimś zakresie na pewno tak, ale nie gwarantował on dominacji w świecie organicznym na długo. Skamieniałość nowego pachycefalozaura ukazała nam, jak bardzo zróżnicowana była budowa mezozoicznych gadów, nawet jeśli nie wykorzystywali jej do walki i drapieżnictwa, a do zupełnie innych uciech.