W najnowszym artykule naukowym opublikowanym w periodyku Tectonophysics naukowcy wskazują, że obecnie największa struktura uderzeniowa na powierzchni Ziemi może skrywać się głęboko w Ziemi pod terytorium Nowej Południowej Walii w Australii.
Mowa tutaj o strukturze Deniliquin, której średnicę szacuje się na około 520 kilometrów. Choć jak na razie nie została ona jeszcze zbadana szczegółowo za pomocą odwiertów, to badacze są przekonani, że może to być dawny krater uderzeniowy. Jeżeli by się to potwierdziło, to Deniliquin wyprzedziłby i to znacząco krater uderzeniowy Vredefort w RPA, który dotąd uważany był za największą strukturę tego typu na Ziemi.
Czytaj także: Australia: poszukiwacze złota odkryli krater meteorytu sprzed milionów lat
Generalnie możemy założyć, że największych kraterów tego typu nigdy nie poznamy. To w początkowej fazie formowania się Układu Słonecznego, kiedy między planetami latało jeszcze mnóstwo mniejszych i większych skał, dochodziło do najliczniejszych i największych zderzeń z planetami. Proces ten osiągnął maksimum aktywności jakieś 3,2 miliarda lat temu, w tzw. okresie Wielkiego Bombardowania. Wtedy z pewnością na Ziemi było znacznie więcej kraterów. Tymczasem nawet najstarsze kratery uderzeniowe dostrzegalne obecnie na powierzchni Ziemi mają maksymalnie dwa miliardy lat. Wszelkie wcześniejsze ślady zostały już dawno temu starte z powierzchni Ziemi przez wiatr, deszcz, powodzie, erupcje wulkaniczne i płyty tektoniczne.
Czytaj także: Przez lata żyliśmy w błędzie. Krater Vredefort odkrywa swoje tajemnice
Na całym kontynencie australijskim można po dziś dzień znaleźć 38 potwierdzonych i 43 potencjalne kratery uderzeniowe. Duże kratery, nie tylko na Ziemi, ale wszędzie charakteryzują się wzniesieniem centralnym, które jest skutkiem przejściowego elastycznego odbicia skorupy. Na Marsie takim wzniesieniem jest chociażby góra Aeolis Mons w kraterze Gale, po której jeździ obecnie łazik Curiosity. Na Ziemi takie struktury można znaleźć we wspomnianym wcześniej kraterze Vredefort, ale także w kraterze Cicxulub, który powstał 66 milionów lat temu, w wyniku uderzenia, które doprowadziło do wyginięcia dinozaurów.
Pod koniec XX wieku, jeden z badaczy stwierdził, że charakterystyczne cechy magnetyczne basenu Murray w Nowej Południowej Walii mogą wskazywać na to, że pod powierzchnią znajduje się zakopana struktura uderzeniowa tego właśnie typu. Szczegółowe badania geofizyczne potwierdziły tę teorię, wykazując, że najprawdopodobniej mamy tam do czynienia ze strukturą powstałą w wyniku uderzenia planetoidy. Owa struktura miałaby mieć 520 km średnicy i wzniesienie centralne w samym jej środku.
Badania pola magnetycznego wskazują, że na głębokości 30 km pod powierzchnią znajduje się charakterystyczna deformacja, która jednocześnie znajduje się nad kopułą płaszcza Ziemi, który w tym miejscu znajduje się 10 km wyżej niż na otaczającym to miejsce obszarze. Dane geofizyczne są zatem najlepszym dowodem na to, że Deniliniquin jest w rzeczywistości miejscem, w które kiedyś uderzyła masywna planetoida. Zanim jednak uda się to potwierdzić ostatecznie, niezbędne będzie wykonanie odwiertów, w których naukowcy postarają się znaleźć skały metamorfizmu szokowego.
Kiedy doszło do hipotetycznego zderzenia obecna Australia stanowiła element Gondwany, która z czasem podzieliła się na kilka różnych kontynentów. Wstępnie naukowcy podejrzewają, do zderzenia mogło dojść w późnym ordowiku, jakieś 445 mln lat temu. Z zapisów geologicznych wiemy, że na Ziemi doszło wtedy do masywnego zlodowacenia i wymarcia blisko 85 proc. gatunków żyjących na powierzchni Ziemi. Czy tak faktycznie było, dowiemy się dopiero po wykonaniu dalszych badań. Póki co, musimy uzbroić się w cierpliwość.