Na bardzo niskiej orbicie okołoziemskiej (VLEO) znajduje się cmentarzysko nieczynnych statków kosmicznych, które zostały wysłane poza naszą planetę, ale nie spaliły się w ziemskiej atmosferze. VLEO jest traktowana jako “orbita utylizacyjna”, ale aby się po niej bezpiecznie poruszać, operatorzy muszą mieć na oku porzucone kosmiczne śmieci – jest ich naprawdę sporo.
Czytaj też: Nietypowy satelita NASA „uciekł” z ziemskiej orbity. Celem jego misji jest dotarcie zupełnie gdzie indziej
To właśnie z tego powodu panuje obawa przed wysyłaniem na VLEO funkcjonalnych satelitów i statków kosmicznych, a szkoda. Amerykańska Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych Departamentu Obrony (DARPA) uważa, że VLEO pod wieloma względami jest idealnym miejscem do kosmicznych inwestycji.
DARPA wskazuje na VLEO – czy to dobry pomysł?
Według DARPA bardzo niska orbita okołoziemska (VLEO) to obszar między 450 a 200 km nad powierzchnią planety. Wszystkie obecne satelity i statki kosmiczne są wysyłane wyżej – na niską orbitę okołoziemską (LEO) – a VLEO traktuje się jako miejsce do utylizacji tych zbędnych. To błąd, przynajmniej zdaniem DARPA.
Serwis Bloomberga donosi, że DARPA opracowała specjalny raport, który pokazuje zalety VLEO jako potencjalnego miejsca do wynoszenia satelitów. Bliskość z VLEO do Ziemi ma plusy, których nie wolno pomijać, m.in. lepszą wydajność obrazowania i możliwość uzyskania bardziej precyzyjnych systemów geolokalizacji.
Już wkrótce odbędzie się niejawne spotkanie DARPA dla potencjalnych dostawców Daedalus, programu mającego na celu rozszerzenie trwałego wykorzystania VLEO dla przyszłych statków kosmicznych. Daedalus potrwa co najmniej 51 miesięcy i będzie się składał z wielu zamówień w trybie przyspieszonym (OTA). Umożliwiają one organizacjom finansowanie inicjatyw badawczo-rozwojowych oraz szybszy zakup określonych produktów i usług zgodnie z obowiązującymi wytycznymi. DARPA jeszcze nie udzieliła oficjalnego komentarza w tej kwestii.
Istnieją jednak pewne ograniczenia związane z funkcjonowaniem w VLEO, m.in. zwiększony opór powietrza i wpływ tlenu atmosferycznego. Największym hamulcem jest jednak ryzyko kolizji z kosmicznymi śmieciami, które zniechęcają inwestorów.
Czytaj też: Z satelitami na orbicie dzieje się coś niepokojącego. Powodem może być aktywność słoneczna
Atmosfera Ziemi jest również potencjalnie katastrofalną przeszkodą dla prędkości satelity. Pokonanie oporu aerodynamicznego, aby utrzymać statki kosmiczne od zwolnienia i deorbitacji wymaga pewnej ilości napędu, a to oznacza paliwo. Dużo paliwa. Potrzebne są zatem odpowiednie innowacje, aby wygenerować niezbędny ciąg w VLEO, a następnie uchronić wystrzelone tam satelity przed kolizjami z innymi, często poruszającymi się chaotycznie, kosmicznymi szkieletami.
Wszystko, co trafi na orbitę VLEO musi być zoptymalizowane “nie tylko pod kątem ekstremów kosmosu, ale także ekstremów górnej atmosfery Ziemi”. Wciąż nie jest jasne, czy oszczędności na czujnikach obrazowania byłyby większe niż dodatkowe koszty rozwoju nowych satelitów i operowania nimi w VLEO. To pomysł, ale nie jest przesądzona jego realizacja. Jeżeli jednak zakończy się sukcesem, więcej firm zdecyduje się na podobny krok.