Mogłoby się to wydawać oczywiste: skoro jesteśmy zwolennikami jakieś teorii spiskowej, to z pewnością wierzymy w jej założenia. W innym wypadku nie spędzalibyśmy długich godzin na czytaniu na ten temat czy oglądaniu filmów mu poświęconych. Ale czy na pewno?
Czytaj też: Jesienna depresja. Jak pogoda wpływa na nasze samopoczucie?
Munro podaje w wątpliwość to, czy wyznawcy teorii spiskowych faktycznie są im oddani w stu procentach. Być może znacznie trafniejszym określeniem byłoby: to nie rzeczywistość, lecz ich fantazje? Okazuje się, iż znacznie istotniejsze w przyjmowaniu pewnych teorii jest nie to, jak bardzo one do nas przemawiają, lecz ilość rozrywki, jakiej dostarczają. Niektóre osoby mogą wręcz jedynie odgrywać role w wielkiej grze polegającej na udawaniu.
Nawet jeśli tacy ludzie w głębi duszy wątpią w sensowność wyznawanych teorii, to często stanowią one dla nich szansę na realizację własnych fantazji. Zyskują bowiem możliwość podkreślenia swojej wyjątkowości, bycia lepszymi od bezbarwnej masy ludzi wokół. A wiara w to, że posiadają tajemną i trudno dostępną wiedzę napędza u nich to uczucie.
Wyznawcy teorii spiskowych mogą tak naprawdę używać ich do poprawy swojego samopoczucia
Zazwyczaj nie pozwalamy, aby nasze fantazje i zabawy w udawanie wpływały na to, w co wierzymy. Ale często używamy naszej wyobraźni do tworzenia nowych przekonań o świecie: możemy sobie wyobrazić, jak będzie wyglądała nasza przyszłość, albo wyobrazić sobie wygląd zewnętrzny naszego domu, gdy próbujemy ustalić, ile ma okien. Ponieważ to, co sobie wyobrażamy może wpływać na to, w co wierzymy, zawsze istnieje ryzyko, że przypadkowo pozwolimy naszym fantazjom zainfekować nasze przekonania. wyjaśnia naukowiec
Czytaj też: Mózgi nastolatków postarzały się przez pandemię jak nigdy. Wiemy, o który czynnik stresowy chodzi
Zwolennicy teorii spiskowych mogą być również ofiarami… mediów społecznościowych. Ich funkcjonowanie polega bowiem na ciągłym “mieleniu” treści – również tych obejmujących kontrowersyjne historie i założenia. W efekcie niektóre osoby znajdują się pod presją udostępniania rzekomych dowodów potwierdzających daną teorię czy wręcz płyną z prądem, wtapiając się w bezmyślną masę innych zwolenników. W pewnym momencie sami przestają widzieć granice między tym, co rzeczywiste, a tym, co zmyślone. Wtedy trudno jest już określić, czy na pewno wierzą w opowieści, które legitymują swoją osobą.