Światowa branża suplementów dietetycznych jest warta blisko 40 miliardów dolarów (według „Global Weight Loss Supplements Market Research Report” z lutego 2021). Niestety, zarabia na czymś, co nie działa – ogłoszono podczas Europejskiego Kongresu na temat Otyłości (ECO).
Tymczasem, jak pisaliśmy w „Focusie”, co drugi mieszkaniec Polski regularnie sięga po preparaty zawierające witaminy i mikroelementy, a dla 27 proc. normalną praktyką jest kupowanie sztucznie witaminizowanej żywności. Wydaje się, że Polacy faktycznie wierzą, że jemy „wyjałowioną żywność” i konieczne jest jej uzupełnienie. Tymczasem produkty, które kupujemy w sklepach zawierają niemal wszystkie potrzebne nam składniki.
Suplementy odchudzają, ale w niewielkim stopniu
Teraz naukowcy twierdzą, że równie niepotrzebne jest sięganie po suplementy odchudzające. – Choć większość z tych środków wydaje się bezpieczna przy krótkookresowej konsumpcji, nie zapewniają one istotnej klinicznie utraty wagi – tłumaczy Erica Bessell z Uniwersytetu Sydney, główna autorka badania.
Ziołowe suplementy zawierają części pojedynczych roślin lub ich kombinacje. Suplementy diety zawierają naturalnie występujące skoncentrowane witaminy, składniki mineralne lub inne substancje wykazujące efekt odżywczy.
Do pierwszej kategorii zalicza się m.in. ziele przęśli (Ephedra sinica), roślinę zakazaną obecnie z powodu skutków ubocznych w Unii Europejskiej, zawierającą pobudzającą L-efedrynę. W tej kategorii znaleźć też można zieloną herbatę, korzeń lukrecji i yerba mate.
Analiza wykazuje znikomą skuteczność suplementów
Metaanaliza przeprowadzona przez badaczy z Australii skupiła się na badaniach, w których oceniano potencjał odchudzający danego środka w odniesieniu do grupy kontrolnej, której podawano placebo. W sumie przeglądem skuteczności objęto 54 badania na 4331 osobach zdrowych, tych z nadwagą i otyłych.
Tylko jeden produkt, biała fasola cannellini, wykazała efekty odchudzające statystycznie lepsze od placebo (ale nadal nieistotne klinicznie). Drugą analizą objęto 67 testów skuteczności suplementów diety, w których obecna była grupa otrzymującą placebo. Przebadano w nich 5194 osoby zdrowe, z nadwagą i otyłe.
Oceniano m.in. o preparaty z chitozanem (pochodna chityny; środek wykorzystywany m.in. antybakteryjnie i przeciwbólowo, także w opatrunkach), glucomannanem (błonnik pokarmowy wykorzystywany w kuchni japońskiej do zagęszczania), fruktanami (prebiotyki wpływające na metabolizm ogólnoustrojowy) czy sprzężonym kwasem linolowym (CLA).
Wszystkie te substancje faktycznie prowadziły do statystycznie, ale już nie klinicznie istotnej utraty wagi. Potencjalnie dobre efekty, choć za słabo jeszcze zbadane (tylko w jednym eksperymencie) miały ekstrakt z soku krwistej pomarańczy i modyfikowana celuloza.
Wciąż mało badań i danych na temat suplementów
– Suplementy ziołowe i diety mogą jawić się jako łatwe i szybkie rozwiązanie dla problemu nadwagi, ale ludzie muszą mieć świadomość, jak niewiele o nich nadal wiemy. Przeprowadzono jedynie garstkę badań wysokiej jakości, brakuje danych o skuteczności długoterminowej – wyjaśnia Erica Bessell.
Główna autorka metaanalizy uważa też, że wiele dostępnych eksperymentów dotyczących skuteczności suplementów przeprowadzono na zbyt małych grupach. – Wiele jest źle zaprojektowanych. W części zabrakło informacji o składzie ocenianych preparatów – dodaje.
Problem jest dość dobrze znany w Polsce. Na początku ubiegłego roku Narodowy Instytut Leków oświadczył po przebadaniu 50 najpopularniejszych środków, że nawet jedna czwarta dostępnych na polskim rynku suplementów diety faktycznie nie zawiera takiej ilości substancji, jakie deklaruje producent w reklamach i na opakowaniu.
Źródło: EurekAlert.