Efekt “Wertera”. Czy samobójstwo może być “zaraźliwe”?

Nazywane jest to “efektem Wertera” i polega na wzroście liczby samobójstw po tym, jak znana osoba odebrała sobie życie. Eksperci zajmujący się zdrowiem obawiają się, że po ostatnich głośnych samobójstwach m.in. Anthony’ego Bourdaina, znów może wystąpić.
Efekt “Wertera”. Czy samobójstwo może być “zaraźliwe”?

Kate Spade została znaleziona w swoim mieszkaniu na Manhattanie, Anthony Bourdain – w pokoju hotelowym we Francji. Ona: znana projektantka mody, on: osobowość medialna, kucharz, celebryta, autor poczytnych książek. Przyczyna śmierci w obu przypadkach ta sama: samobójstwo. 

W USA eksperci obawiają się, że po tym jak przez media przetoczyła się dosłownie lawina wiadomości, analiz, dociekań itp – osoby znajdujące się w kryzysie mogą się tym zainspirować. 

– Jeżeli już borykają sie z depresją oraz myślami samobójczymi to szukają informacji na ten temat, jak inni przez to przechodzą – tłumaczy John Ackerman, koordynator zapobiegania samobójstwom oraz badań nad nimi w Szpitalu Dziecięcym w Columbus, Ohio – Szczególnie jeśli obserwują osoby o wysokim standardzie życia, których nie podejrzewa się o takie problemy, a właśnie ci wybierają samobójstwo. To generuje uczucie beznadziei. 

W 2014 roku, po śmierci aktora Robina Williamsa w USA zanotowano wzrost samobójstw o 9,85%, to w przybliżeniu dodatkowe 1841 śmierci. Badanie opublikowane w PLOS ONE bazowało na danych z Centr Kontroli Chorób i ich Zapobiegania z lat 1999-2015. Największy wzrost zarejestrowano u mężczyzn w średnim wieku. Podobnie jak aktor – wybierali powieszenie się. 

„Zaraźliwość” samobójstw badano także w konkretnych grupach środowiskowych: w szkołach, jednostkach wojskowych, grupach przyjaciół i rodzinach. Wyniki pokazują, że osoby z problemami depresyjnymi, które będą miały kontakt z obrazami lub informacjami o samobójstwie można skutecznie ratować z pomocą bliskich, przyjaciół lub nawet znajomych z pracy. To kluczowe zanim dojdzie do interwencji lekarzy. 

Według WHO Na całym świecie co roku dochodzi do około 800 tysięcy samobójstw, czyli co około 40 sekund. 78% samobójstw ma miejsce w krajach o średnim i niskim dochodzie. W dotyczącym Polski raporcie Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny z 2016 roku czytamy o wzroście liczby samobójstw w badanych latach.

„Warto jednak (…) przypomnieć, że jeden z najważniejszych wskaźników z obszaru zdrowia psychicznego a mianowicie współczynnik zgonów z powodu samobójstw, jest wśród mężczyzn w Polsce (w 2014 r. 25,7/100 tys.) znacząco wyższy od średniego dla krajów UE (16,0/100 tys.)” 

– Samobójstwom można zapobiec, śmierć nie powinna być powszechnie akceptowanym wynikiem depresji – mówi dr. Jeffrey Lieberman, szef wydziału psychiatrii Columbia University’s Vagelos College of Physicians and Surgeons. 

Przekonuje, że na ryzyko samobójstwa największy wpływ mają cztery choroby: zaburzenie dwubiegunowe, depresja, psychozy jak na przykład schizofrenia oraz zespół stresu pourazowego (PTSD). Dodatkowymi czynnikami komplikującymi są narkotyki i alkohol. Znając mechanizm tych schorzeń można wyliczać zagrożenie podobnie jak oblicza się je w przypadku nowotworów, palenia czy otyłości. 

– Jeśli te choroby nie są odpowiednio leczone, część z nich może zakończyć się samobójstwem – tłumaczy lekarz. 

Źródło: CNN