OZE nie nadąża za potrzebami Polaków. Oto prognozy na 2026 rok

W obliczu rosnącego zapotrzebowania na energię i ograniczonych możliwości produkcji Polska staje przed poważnym wyzwaniem. Nowe raporty wskazują, że już za dwa lata możemy doświadczyć znaczących przerw w dostawach prądu. Czy uda się uniknąć kryzysu, który zagrozi gospodarce i życiu codziennemu milionów Polaków?
Czy w Polsce zabraknie prądu? To czarny scenariusz, ale nie można go wykluczyć /Fot. Unsplash

Czy w Polsce zabraknie prądu? To czarny scenariusz, ale nie można go wykluczyć /Fot. Unsplash

Raport Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) alarmuje, że Polska może stanąć w obliczu niedoboru energii już w 2026 roku. Problem ten wynika z przeciążenia przestarzałej infrastruktury, nieadekwatnej wobec rosnącego zapotrzebowania, które osiąga rekordowe poziomy w godzinach szczytu. Eksperci ostrzegają, że bez natychmiastowych działań istnieje realne ryzyko blackoutów, czyli masowych i długotrwałych przerw w dostawach prądu.

Czytaj też: Nowe limity w energetyce wiatrowej. Co przyniosą nowe przepisy?

PSE podkreśla, że rosnące zapotrzebowanie na energię elektryczną związane jest zarówno z dynamicznym rozwojem przemysłu, jak i ze wzrostem liczby gospodarstw domowych korzystających z energochłonnych urządzeń, takich jak klimatyzatory i samochody elektryczne. Dodatkowym wyzwaniem jest starzejąca się infrastruktura przesyłowa, której awaryjność rośnie wraz z intensywnością jej eksploatacji.

Prądu może zabraknąć już w 2026 roku

Polska energetyka wciąż w dużej mierze opiera się na węglu, który odpowiada za około 70 proc. produkcji energii. Jednak unijne regulacje dotyczące redukcji emisji CO2 wymuszają zamykanie części elektrowni węglowych, co jeszcze bardziej ogranicza moce wytwórcze. Tymczasem rozwój odnawialnych źródeł energii (OZE) nie nadąża za potrzebami. Choć wiatraki i panele słoneczne coraz częściej pojawiają się w krajobrazie Polski, ich niestabilność i brak odpowiednich magazynów energii sprawiają, że system nie jest w stanie sprostać szczytowym obciążeniom.

Czytaj też: Przyszłość fotowoltaiki stoi pionowo. Nowe rozwiązanie już w Polsce

Według raportu PSE, do którego dotarła “Rzeczpospolita”, wynika, że problemy mogą się pojawić już w 2026 r. Najnowsze prognozy wskazują, że w tym czasie deficyt mocy osiągnie nawet 4,2 GW, a w 2034 r. wzrośnie do poziomu szokujących 9,4 GW. Kluczowym powodem tych niedoborów są zbliżające się wyłączenia przestarzałych jednostek węglowych, które łącznie odpowiadają za około 4,8 GW mocy. Jednocześnie rosnące zapotrzebowanie na energię – szczególnie w sektorze przemysłowym i gospodarstw domowych – pogłębia ten problem.

Pod kątem dostaw prądu nie jesteśmy gotowi na wyłączanie elektrowni węglowych /Fot. Unsplash

Braki prądu mogą mieć katastrofalne skutki zarówno dla gospodarki, jak i dla codziennego życia. Zakłócenia w dostawach energii oznaczają przestoje w fabrykach, problemy z transportem i komunikacją, a także zagrożenie dla funkcjonowania szpitali oraz innych kluczowych instytucji publicznych. Nawet krótkotrwałe blackouty mogą wpłynąć na bezpieczeństwo energetyczne kraju i podważyć zaufanie obywateli do systemu zarządzania energią.

Rząd podejmuje kroki, by zapobiec kryzysowi, jednak ich skuteczność pozostaje pod znakiem zapytania. W planach znajduje się budowa pierwszej polskiej elektrowni jądrowej, która ma zapewnić stabilne i ekologiczne dostawy energii. Przewiduje się także modernizację sieci przesyłowych, rozwój OZE oraz kampanie edukacyjne, które mają na celu zwiększenie świadomości społecznej na temat oszczędzania energii. Pomimo tych działań tempo zmian może okazać się niewystarczające. Raporty wskazują, że kluczowe inwestycje są opóźnione, a brak jednoznacznej strategii na najbliższe lata powoduje, że ryzyko kryzysu pozostaje wysokie.

Widmo kryzysu energetycznego to nie tylko ostrzeżenie, ale także wezwanie do natychmiastowego działania. Bez inwestycji w nowe źródła energii, modernizacji infrastruktury oraz odpowiedniej polityki energetycznej Polska może znaleźć się na skraju energetycznego chaosu. Czy uda się uniknąć najgorszego? Czas pokaże, ale margines na błędy staje się coraz węższy.