Zaczyna się niewinnie. Najpierw z ciekawości wchodzimy na interesujące nas strony internetowe, zakładamy profile na portalach społecznościowych, dla odprężenia gramy w gry komputerowe, by z czasem stwierdzić, że nie umiemy się bez tego żyć. Nadużywanie komputera, internetu, telefonu komórkowego, telewizji i wszelkiego rodzaju gadżetów multimedialnych może mieć poważne konsekwencje dla naszego zdrowia.
Infoholizm, zwany również siecioholizmem, to najprościej mówiąc uzależnienie od internetu. Mało tego, w związku z tym, że jest to silne uzależnienie psychiczne, leczy się je trudniej niż alkoholizm czy narkomanię. Eksperci od uzależnień już okrzyknęli go plagą cywilizacyjną XXI wieku. Plagą, z którą walczy się wyjątkowo trudno, bo obiektu uzależnienia nie sposób unikać.
O uzależnieniu od komputera mówiło się głównie przy okazji dzieci i młodzieży, a zwłaszcza czasu jaki poświęcają na gry komputerowe. W 2009 r. w całej Polsce leczenia z tego powodu wymagało 22 tys. osób poniżej 18 roku życia. Dziś jest ich znacznie więcej. Problem dotyczy także dorosłych. Świadczy o tym fakt, że choć z roku na rok kliniki zauważają ten problem społeczny i coraz częściej w swojej ofercie prowadzą terapie w zakresie leczenia infoholizmu, nadal wiedza na ten temat jest słaba.
Dr Hilarie Cash, psycholog z Seattle, prowadzi klinikę, w której leczą się infoholicy. Jako przykład ku przestrodze, często przywołuje losy jednego ze swoich pacjentów, 25-latka z Waszyngtonu. Otóż, poprzez swój nałóg uwikłał się w taką pajęczynę kłamstw, że stoczył się na samo dno. Chodził z żoną do łóżka, a potem wymykał się w środku nocy do komputera. Rano ubierał się i udawał, że idzie do pracy, a naprawdę zostawał w domu i grał w gry komputerowe. Kiedy zwolnili go z pracy nic nie powiedział żonie, tylko opłacał rachunki z karty kredytowej. Robił wszystko byleby spędzać jak najwięcej czasu przed komputerem. Dopiero kiedy został sam bez środków do życia zdał sobie sprawę do czego doprowadził go nałóg.
W sieci sieci
Dostęp do sieci ma dziś ponad jedna trzecia mieszkańców Ziemi, czyli jakieś 2,3 mld ludzi. Z badań jakie przeprowadziło Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne wynika, że 6 proc. użytkowników jest od niej uzależniona. W skali całego świata to 130 mln osób, dla których korzystanie z internetu jest nałogiem.
Większość ekspertów uważa jednak, że są to dane zaniżone, bo zdecydowana większość uzależnionych nigdy nie zgłasza się na leczenie, bo, albo nie zauważa problemu, albo się go wstydzi.
Fora dyskusyjne, portale społecznościowe, serwisy informacyjne, oglądanie filmów online, gry komputerowe, a nawet ściąganie plików – każda z tych form aktywności w sieci może być uzależniająca. Podobnie jak setki innych, niewymienionych w tekście. Problem pojawia się w momencie, gdy czas spędzany przed ekranem monitora wpływa negatywnie na nasze obowiązki. Często w takich przypadkach ludzie zaniedbują zarówno pracę jak i rodzinę.
Groźna jest zwłaszcza erotomania internetowa, gdy jeden z partnerów poprzez internet zdradza drugą osobę. Nie jest to zdrada fizyczna, lecz równie dotkliwa. Co ciekawe, w Polsce odnotowano przypadek rozwodu, którego opisana powyżej sytuacja była przyczyną.
– Liczba osób uzależnionych od internetu przekracza w niektórych państwach uprzemysłowionych liczbę uzależnionych od narkotyków pochodzących z maku i jest konieczne podjęcie kroków przeciwko tej nowej chorobie – uważa Hurbert Poppe austriacki specjalista, zajmujący się terapiami odchodzenia od uzależnień narkotykowych.
Problem nie dotyka tylko osób samotnych i bez stałego zajęcia, ale coraz częściej zwykłych ludzi, którzy w cyberprzestrzeni mają drugie życie. A zagrożenie jest duże, bo jak czytamy w raporcie Ericsson ConsumerLab ilość czasu spędzanego przez nas w internecie, wzrosła w ciągu ostatnich ośmiu lat czterokrotnie i dziś jest to 20 godzin tygodniowo. Sytuacji nie poprawia rozwój technologii, dzięki któremu internet mamy niemal wszędzie. W telefonach komórkowych, tabletach, laptopach. Dzięki mobilnym urządzeniom nie musimy w ogóle się z nim rozstawać.
Kiedy internet może zabić?
Epidemia uzależnień najbardziej odczuwalna jest w Azji, zwłaszcza w Japonii i Korei Południowej. Liczba osób, które tracą kontakt z rzeczywistością liczona jest każdego roku w setkach tysięcy. Dużą popularnością cieszą się obozy terapeutyczne, na których adepci uczą się dystansu do cyfrowego świata.
We znaki dają się zwłaszcza gry komputerowe. 28-letni mieszkaniec Korei Południowej zmarł w wyniku niewydolności serca, wywołanej spędzeniem 50-u godzin w kawiarence internetowej. Non stop. Był tak uzależniony od gry on-line, że rzucił pracę, by móc spędzać więcej czasu przed monitorem. Komputer opuszczał jedynie na toaletę. Kiedy przez dwa dni nie pojawił się w domu, zaniepokojona matka poprosiła o pomoc jego kolegów, by pomogli go szukać. Ci znaleźli go w pobliskiej kafejce. Zapewnił, że skończy jeszcze rozpoczętą partię i zaraz wróci. Okazało się, że było to jego ostatnia rozgrywka.
Niedawno wybuchł skandal kiedy wyszło na jaw, że koreańskie młode małżeństwo o mały włos nie doprowadziło do śmierci swojego kilkumiesięcznego dziecka. Podczas gdy oni grali na komputerze w kawiarence internetowej przez 12 godzin bez wytchnienia, ich malutka córeczka odwodniła się. Młodzi ludzie przyznali, że są uzależnieni od gry i nie byli w stanie oderwać się od niej. Paranoją jest fakt, że w grze komputerowej karmili swoje wirtualne dziecko-awatar.
Niekiedy w wyniku amoku dochodzi nawet do zbrodni. W 2005 r. 41-letni Chińczyk dźgnął nożem swojego kolegę za to, że ten ukradł mu miecz w grze internetowej. W tych krajach na bieżąco monitoruje się skalę problemu.
Oczywiście nie da się nie korzystać z internetu i wielu multimedialnych urządzeń, choćby z tego powodu, że skazalibyśmy się na technologiczne średniowiecze (weźmy choćby internetową bankowość). Trzeba jednak znać umiar.
Degradacja informacji
Według analiz w ciągu ostatnich 100 lat ludzkość dokonała takiego postępu jak w czasie ostatnich 20 tysięcy lat. Każdego dnia chłoniemy blisko 34 gigabajty informacji, posługując się terminologią komputerową, co odpowiada stu tysiącom słów. Nasza percepcja nie jest w stanie przetworzyć takiej ilości i w konkluzji im więcej wiemy, tym mniej wiemy, bo zdobyte szybko fakty, równie szybko zapominamy.
Czemu warto o tym wspomnieć? Z bardzo prostego powodu. W wielu przypadkach uzależnienie od internetu wiąże się z pędem za nowymi informacjami, które jak wiemy najszybciej można pozyskać w sieci. Czy jednak dostęp do niemal nieograniczonej bazy danych czyni nas mądrzejszymi? Tylko pozornie.
Niestety, ale prawda jest taka, że jesteśmy zalewani informacjami, które zaśmiecają nasze głowy. Coraz więcej się uczymy, a coraz mniej umiemy. Mamy też znacznie mniej czasu na wszystko. Nałogowe podążanie za każdym newsem sprawia, że tracimy ważne podstawy, podczas gdy skupiamy się na mało istotnych szczegółach.
Kiedy czerpano wiedzę tylko z książek, ludzie analizowali informacje szczegółowo. Może nie mieli dostępu do takiej ilości faktów, ale temat starali się opracowywać możliwie dogłębnie. Dzisiejsza wiedza jest bardzo pobieżna. Modne ostatnio znanie się na wszystkim (co zauważyć można zwłaszcza przy okazji ważnych wydarzeń, kiedy liczba „ekspertów” rośnie w zastraszającym tempie) to nic innego jak jedynie imitacja pewnej mądrości.
W pewnym momencie sami wpadamy w sidła własnego rozwoju. Coś co stanowi o naszym postępie równie dobrze może się przyczyniać do naszej stopniowej izolacji i ograniczenia. Zwłaszcza jeśli nie będziemy korzystali z niego roztropnie, bez narażania zdrowia.
Zdaniem Eksperta
Prof. dr hab. Agnieszka Szewczyk, kierownik Katedry Społeczeństwa Informacyjnego na Uniwersytecie Szczecińskim
Jak się ustrzec przed infoholizmem?
Infoholik musi uświadomić sobie jakie są źródła tego nałogu, np. rozpaczliwe szukanie leku na dramatyczną samotność, odreagowanie codziennych kłopotów, stresów i złudzeń, niespełnione marzenia, lęk przed światem i ludźmi w realu, zranienia z dzieciństwa, kompleksy itd. Poznając je można szukać innych sposobów uzdrowienia, bo infoholizm nie leczy lecz coraz silniej pogrąża, dając jedynie doraźną przyjemność.
Często pomocne okazuje się sprecyzowanie hierarchii wartości, oparcie się na autorytecie moralnym, budowanie dojrzałych więzi międzyludzkich, walka z kryzysem w rodzinie, z zagubieniem egzystencjalnym. Infoholik musi zacząć żyć na nowo w realu – poczuć życie i jednocześnie „spuścić całkowity szlaban” na surfowanie po internecie, gry, maile, sms-y, komunikatory. Taki post oczyszcza i daje szansę na to by ustrzec się wtórnego infoholizmu!
Komórkoholizm
Nikogo już chyba nie zdziwi, że w 2012 roku nadmierne korzystanie z telefonu komórkowego może być klinicznym problemem. Diagnozowany niedawno nałóg zyskał nawet fachową nazwę – fonoholizm. Według badań co czwarty Hiszpan, co piąty Brytyjczyk i niemal każdy Amerykanin nie wyobraża sobie życia bez komórki. W Polsce problem dotyczy przede wszystkim ludzi młodych. Co trzeci nastolatek (36 proc.) twierdzi, że nie przeżyłby jednego dnia bez telefonu. 27 proc. na pewno wróciłoby do domu po zapomnianą komórkę, a kolejne 28 proc. odczuwałoby niepokój z powodu braku telefonu przy sobie. Każdy komórkoholik może szukać pomocy na stronie www.uwagafonoholizm.pl.