Poważne gremia naukowe uwierzyły lekarzowi, który propagował teorię, że dwa popularne leki zmniejszają ryzyko chorób nowotworowych u… palaczy tytoniu
I profesor mógłby się pławić w sławie, gdyby nie pracownica Norweskiego Instytutu Zdrowia Publicznego w Oslo Camilla Stoltenberg, która spostrzegła, że lista osób przebadanych przez Sudbo jest niemal identyczna z bazą danych jej placówki. Ponieważ nikt z Instytutu nie przekazał jej uczonemu, o sprawie powiadomiła przełożonych. Powołano komisję, która odkryła rzecz nieprawdopodobną. Nie tylko wyniki badań, ale wszystko, łącznie ze szczegółowymi informacjami o wieku, statusie i stanie zdrowia pacjentów, zostało wyssane z palca. Jak to ujął – już po ujawnieniu skandalu – redaktor naczelny „The Lancet”: „Sudbo usiadł przed komputerem, sfabrykował wszystkie dane i przekonał o ich prawdziwości współautorów, którzy podpisali się pod jego raportem. Niepojęte!”.