Są one bowiem związane z ekstremalnymi falami upałów występujących w Europie, Azji czy Ameryce Północnej. Zjawiska te nie tylko stanowią zagrożenie dla zdrowia ludzi i wywołują problemy dla środowiska naturalnego. Ich nasilanie się wydaje się wykraczać poza skalę, zdecydowanie przewyższając prognozy. A trudno wyobrazić sobie gorszy scenariusz, niż katastrofalne w skutkach zjawiska pogodowe, których eksperci nie są w stanie przewidzieć.
Czytaj też: Dźwięki o niewyjaśnionym pochodzeniu rozchodzą się w wodach Antarktydy. Coś wydaje się prowadzić rozmowę
Artykuł opisujący wyniki ostatnich ekspertyz trafił na łamy Proceedings of the National Academy of Sciences. Jak wyjaśniają jego autorzy, w niektórych częściach świata występują fale upałów znacznie przewyższające prognozy modeli. Jest to szczególnie widoczne chociażby w północno-zachodniej Europie, środkowych Chinach i części Ameryki Północnej. A przecież sugerowane scenariusze na przyszłość już wcześniej były mało optymistyczne. Teraz może się okazać, że trzeba będzie pójść w szeroko zakrojony pesymizm.
Wśród szczególnie wyraźnych przykładów opisywanego fenomenu można wymienić falę upałów na północno-zachodnim Pacyfiku. Miała ona miejsce przed trzema laty, gdy temperatury w Kolumbii Brytyjskiej dobiły do rekordowej wartości wynoszącej 49,6 stopnia Celsjusza. Już samo to było wielkim problemem, a komplikacji dołożył związany z tamtymi wydarzeniami pożar, który strawił jedno z miast. Czerwone strefy, czyli obszary w większym stopniu doświadczające postępujących zmian klimatu, stanowią dla naukowców wielką zagadkę.
Członkowie zespołu badawczego byli w stanie wskazać kilka takich kluczowych obszarów. Na ich liście znalazła się północno-zachodnia Europa, Azja Środkowa i Wschodnia, fragmenty Półwyspu Arabskiego, wschodnia Australia, północna Kanada i niektóre obszary Syberii. Ale znalazły się też regiony, w których sytuacja pokrywała się z prognozami albo wręcz wzrosty temperatur okazywały się w nich niższe od spodziewanych. Wśród tych szczęśliwców można wymienić część mieszkańców Ameryki Północnej i północnej Afryki.
Objęte badaniami czerwone strefy odnoszą się do obszarów, na których wzrosty temperatur były wyższe od spodziewanych
Ale gdzie leży źródło problemu? Zdaniem naukowców stojących za przytoczoną publikacją nie da się udzielić jednoznacznej odpowiedzi w tej sprawie. Wśród potencjalnych sprawców całego zamieszania wymienia się zakłócenia znane jako fale Rossby’ego. Takowe miałyby zatrzymywać ciepłe powietrze nad strefami umiarkowanymi przez dłuższy czas, choć z pewnością nie można odnieść tego wyjaśnienia do wszystkich wzrostów w skali całego świata. W przypadku sytuacji na Północnym Zachodzie Pacyfiku za winowajcę badacze uznali połączenie lokalnych zmian atmosferycznych i długotrwałego wysychania roślinności.
Czytaj też: W australijskim buszu dostrzegł dziwną strukturę. Rozwiązanie zagadki pokazuje, jak mało wiemy o Ziemi
Bez względu na przyczyny tych zjawisk, jedno pozostaje pewne: naukowcy nie straszą nas w ramach spisku ani dla żartu. Ich przewidywania, nawet te uznawane wcześniej za wyjątkowo pesymistyczne, teraz okazują się coraz bardziej realne. Z tego względu trudno jest określić, jak może wyglądać klimatyczna przyszłość naszej planety. Bez wątpienia jednak trzeba zrobić coś, co sprawi, iż czerwone strefy nie będą się pojawiały w równie zastraszającym tempie.