Co łączy Steve’a Jobsa, twórcę potęgi Apple’a, i Teda Bundy’ego, seryjnego mordercę, który wkładał sobie rękę w gips, żeby nie wzbudzać w ofiarach podejrzeń o złe zamiary? Wiele: wyrafinowanie, wizjonerstwo, urok, odporność psychiczna, charyzma. Dlaczego Jobs nie trafił do więzienia, a Ted Bundy tak? U pierwszego te cechy zostały wykorzystane w celach akceptowanych społecznie i nie były tak nasilone jak u seryjnego mordercy.
Zdaniem Kevina Duttona, psychologa społecznego z Oksfordu i autora książki „Mądrość psychopatów”, doza psychopatii ułatwia odnoszenie sukcesów. „Psychopatia jest niczym światło słoneczne: jego nadmiar może wywołać raka i zabić, ale jeśli wystawiamy się na jego działanie z umiarem, ma dobroczynny wpływ na jakość naszego życia i zdrowie” – uważa Dutton. Czas sobie uświadomić, że żyjemy wśród – jak nazwał ich Antoine Buchara, psycholog i neurobiolog z University of Southern California – „funkcjonalnych psychopatów” – ludzi, którzy panują nad swoimi emocjami i nie odczuwają ich tak silnie jak inni. Są wśród nich menedżerowie wysokiego szczebla, skuteczni prawnicy, chirurdzy, dzielni żołnierze jednostek specjalnych. Co tu kryć: zazdrościmy im. Chcielibyśmy mieć chociaż część ich czaru, skuteczności i odwagi. Czy to w ogóle możliwe?
Zgodnie z definicją Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, psychopatia to antyspołeczne zaburzenie osobowości, objawiające się m.in. nieszanowaniem norm społecznych, brakiem hamulców w zachowaniu, np. moralnych, nieliczeniem się z emocjami innych i instrumentalnym traktowaniem ludzi. Jedna osoba na sto jest psychopatą, zazwyczaj łagodnym.
Psychopata we mnie
Odkryłem, że mam mózg psychopaty – mówi w wywiadach neurobiolog James Fallon. Prawie dziesięć lat temu, analizując skany mózgu, zauważył, że jego własny mózg ma cechy charakterystyczne dla niektórych psychopatycznych morderców. Przypomniał sobie, że w dzieciństwie wróżono mu raczej przyszłość mafiosa niż naukowca. I choć nigdy nie popełnił przestępstwa, a jego życie rodzinne i kariera naukowa układały się całkiem dobrze, drążył temat: doszedł do wniosku, że ma „gen wojownika”, który może powodować – jak sądzi wielu naukowców – agresję, skłonność do przemocy i obniżenie empatii. Osobiste doświadczenia i wiedza naukowa kazały mu skupić się na pytaniu, w jakim stopniu przyjazne środowisko może kompensować lub łagodzić negatywne oddziaływanie niektórych genów. I jest wdzięczny swoim rodzicom, że takie przyjazne warunki mu stworzyli.
Jak się czuje psychopata
Kevin Dutton podczas pisania książki „Mądrość psychopatów” sam stał się na kilka chwil psychopatą i spojrzał na świat psychopatycznymi (na moment) oczami. Pomogli mu w tym koledzy naukowcy, przeczesując – jak żartuje Dutton w swojej książce – jego głowę neurologicznym grzebieniem. Było nim urządzenie zwane TMS do przezczaszkowej stymulacji magnetycznej. To nic innego jak zmuszanie neuronów do aktywności za pomocą pola magnetycznego. Można na przykład w ten sposób sprawić, by ktoś bezwolnie poru-szał małym palcem u nogi (skutki wywołanie TMS są krótkotrwałe). Próbuje się tak również leczyć objawy choroby afektywnej dwubiegu-nowej, udaru mózgu, choroby Parkinsona czy szumy uszne.
U Duttona stymulowano ciało migdałowate, część mózgu nazywaną czasem wieżą kontrolną emocji, i obszar odpowiedzialny za decyzje moralne, tak aby były mniej wrażliwe na bodźce. Jak się poczuł? Wspaniale – jak twierdzi. Efekt był podobny jak po wypiciu kilku kieliszków wina, ale bez wrażenia ociężałości: mężczyzna zachował wyostrzone zmysły i świadomość tego, co dzieje się dokoła. „Czuję swobodną, niefrasobliwą pewność siebie. Transcendentalne zwolnienie zahamowań. Rodzące się we mnie subiektywne poczucie moralności” – pisze Dutton w książce „Mądrość psychopatów”. „A więc to takie uczucie być psychopatą, myślę sobie. Iść przez życie z wiedzą, że bez względu na to, co powiem albo zrobię, wina, skrucha, wstyd, żal, strach – wszystkie te znajome, codzienne sygnały ostrzegawcze, które normalnie zapalają się na mojej psychicznej tablicy kontrolnej – nie będą mi już dokuczać”. Życie wydawało mu się pełne możliwości, a horyzonty – dużo szersze.
Liczy się cel – tu i teraz
Czy realne jest nauczenie się czegoś od psychopatów lub przynajmniej podpatrzenie tego, jak działają? „Trudno jest nauczyć się nie-wrażliwości emocjonalnej, jeżeli już się ją ma. Raczej nie może być mowy o uczeniu się psychopatycznych cech charakteru” – uważa dr Paweł Boguszewski, neurofizjolog z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN. „Ale możemy podpatrzyć u psychopatów to, co daje im tak dużą skuteczność w działaniu: chłodne patrzenie na rachunek zysków i strat. Ponieważ mają nastawienie egocentryczne, uważają, że je-żeli jest we wszechświecie racja i sprawiedliwość, to leży ona zawsze po ich stronie. Wierzą, że cel uświęca środki i tym celem są oni. Oczywiście, można się spierać, czy mają rację – z etycznego punktu widzenia pewnie jej nie mają, ale przeciętnej osobie przydałaby się umiejętność zimnej kalkulacji i obiektywnego osądu sytuacji”.
Kto rządzi światem
Prawie piętnaście lat temu biografowie wszystkich prezydentów Stanów Zjednoczonych dostali kwestionariusze osobowości. Mieli je wypełnić w imieniu polityków, których życie badali. Odpowiadali m.in. na pytania, czy zgadzają się ze stwierdzeniami typu: „nigdy nie czułem się winny, raniąc innych ludzi” i „należy wykorzystać innych, nim oni wykorzystają ciebie”. Wyniki były zaskakujące. „Znaczna liczba prezydentów Stanów Zjednoczonych wykazywała wyraźne cechy psychopatyczne, przy czym na prowadzenie wysunęli się John F. Kennedy i Bill Clinton” – pisze Kevin Dutton w „Mądrości psychopatów”.
Poza tym, jak podkreśla dr Boguszewski, pożądaną cechą może być nauczenie się skupienia na zadaniu. „Mamy skłonność do rozpraszania się czy też ulegania negatywnym emocjom, zniechęceniu. Wtedy szukamy jakiegoś zastępczego zajęcia. Czasami warto po prostu skupić się na celu i nie pozwalać samemu sobie przeszkadzać” – uważa Boguszewski. Dla wielu, którzy tego nie potrafią, Facebook jest takim źródłem rozproszenia w czasie pracy. Jeżeli chcemy się czegoś od psychopatów nauczyć, wyłączajmy go, kiedy nad czymś pracujemy.
Tim Rees, psycholog sportu z University of Exter, sugeruje, że najlepsi sportowcy są w stanie kontrolować swój lęk i skoncentrować się całkowicie na celu, bo takie zdolności psychiczne w sobie rozwinęli. Brak umiejętności koncentracji męczył południowoafrykańskiego golfistę Louisa Oosthuizena. Żeby mu pomóc, Karl Morris, psycholog sportu z Manchesteru, opracował metodę „uruchamiania wewnętrznych pokładów psychopatii”: zawodnik podczas gry miał się skupiać na czerwonej kropce – nie miał rozgrywać uderzenia, to uderzenie „miało rozegrać jego”. Było to klasyczne zarządzanie celem: koncentracja na czymś określonym i zero myślenia o innych rzeczach.
Taki stan ma swoje odzwierciedlenie w pracy mózgu. Martin Klasen z Aachen University odkrył, że okresom podwyższonej koncentracji towarzyszy redukcja aktywności przedniego zakrętu kory obręczy: obszaru mózgu zajmującego się wykrywaniem błędów i monitorowa-niem konfliktów. Wskazuje to na wzrost uwagi i silniejsze tłumienie informacji niezwiązanych z zadaniem. Podobny wzorzec odkryto w mózgach … psychopatycznych kryminalistów.
Kropka miała zakotwiczyć południowoafrykańskiego golfistę w „tu i teraz”, zanim zacznie znikać jego pewność siebie. Do bycia tu i teraz mocno namawia się dziś nie tylko sportowców, wszystkich nas zachęcają do tego prawie wszyscy psychoterapeuci i trenerzy. Jeden z japońskich mistrzów buddyjskich tłumaczył Duttonowi, że aby osiągnąć doskonałość, trzeba się skupić wyłącznie na tym, co jest „tu i teraz” – poczuć zapach czasu. Neurobiolog Richard Davidson z University of Wisconsin nieprzypadkowo odkrył podobne wzorce reakcji mózgowych u psychopatów i mnichów buddyjskich.
Egocentryk wygrywa
Z uczeniem się od psychopatów nie warto jednak przesadzać. „Cechy psychopatyczne są obecne w społeczeństwie, ale nie opłaca się być człowiekiem z bardzo wysokim albo bardzo niskim poziomem cech psychopatycznych.
Tym pierwszym, bo nie da się rady wyhamować ryzyka i trafi się do więzienia, a tym drugim – dlatego, że jest się po prostu nieskutecznym” – uważa James Blair, amerykański psycholog. W środowisku korporacyjnym cechy psychopatyczne mogą przemienić się w zalety charakteryzujące skutecznego lidera, który odpowiada „tak” na pytanie w kwestionariuszu: „czy kłamstwo jest dopuszczalne, żeby sfinalizować transakcję?”.
Od psychopatów dobrze jest zaczerpnąć przynajmniej cząstkę ich egocentryzmu. Oczy-wiście, nie idźmy w skrajności jak Al Dunlop, amerykański menedżer, który bez mrugnięcia okiem zwalniał tysiące pracowników i doprowadził do ruiny kilkanaście przedsiębiorstw. Szacuje się, że sprzeniewierzył 60 mln dolarów; mimo to uniknął kary. Dziś mieszka w pięknej posiadłości na Florydzie otoczonej tłumem figur drapieżnych zwierząt. Magazyn „Fast Company” nazwał go najbardziej psychopatycznym szefem wszechczasów.
Zdaniem dr. Pawła Boguszewskiego, uczenie się zdrowego egocentryzmu to po prostu uświadomienie sobie, że czasami ulegamy emocjonalnej manipulacji i zgadzamy się nawet na rzeczy, które nie są dla nas korzystne. Na to nigdy nie zgodzi się osoba o wysokim stopniu psychopatii.
„Bezwzględność, urok, skupienie, odporność psychiczna, nieustraszoność, uważność, działanie – ich zdobycie umożliwi nam sukces, oczywiście – powinniśmy ich używać z rozwagą i w stosownej ilości. To może sprawić, że stawimy czoła światu, zamiast tylko reagować na niego. Zmienią nas z ofiary w zwycięzcę, a nie potwora. Przesunięcie w górę suwaka bezwzględności, odporności psychicznej i działania może np. uczynić nas bardziej asertywnymi i zdobyć szacunek wśród kolegów z pracy. Ale jeśli prze-suniemy go za wysoko – ryzykujemy przemianę w tyrana” – pisze Kevin Dutton w „Mądrości psychopatów”.
Niezwyciężone pokolenie P
Nasz świat stał się bardziej psychopatyczny niż w 1972 roku, kiedy Allan Harrington wydał niepozorną książeczkę „Psychopaths”. Nazwał w niej psychopatów nową rasą, która – jako jedyna – ma możliwość przetrwania w nowym świecie: „niezwyciężone pokolenie P”. Steven Pinker, psycholog i neurobiolog, uważa, że w naszych osobowościach za-chodzą zmiany z delikatnym skrzywieniem ku ciemnej stronie mocy, powstaje „subpsychopatyczna rasa”, dla której więzy społeczne nie istnieją, cechująca się brakiem szacunku dla innych i obojętna na konsekwencje swoich czynów.
Clive R. Boddy, były profesor w Notthingam Business School, w 2011 r. na łamach „Journal of Business Ethic” pisał, że u źródła korporacyjnych oszustw stoją psychopaci, którzy potrafią niewidocznie wpływać na morale całej firmy, wykorzystują relatywnie chaotyczną naturę współczesnej korporacji. Wydaje im się, że są normalnymi, a nawet sprawnymi przywódcami dzięki swojemu czarowi i charyzmie, ale samolubna pogoń za władzą i zyskiem wyklucza równość i sprawiedliwość. Jeżeli do tego dodamy generalny wzrost poziomu narcyzmu modelowany przez internet – trudno się dziwić, że coraz więcej wśród nas psychopatów.
Bez lęku
Kolejna lekcja: odwlekanie, czyli prokrastynacja, patologiczna tendencja do nieustannego przekładania pewnych czynności na później, ujawniająca się w różnych dziedzinach życia. Osoby nią dotknięte odczuwają trudności z zabraniem się do pracy i w związku z tym odkładają jej wykonanie, zwłaszcza gdy nie spodziewają się natychmiastowych efektów. Czy słyszano kiedyś o psychopacie odwlekającym swoje działanie? Nigdy. Może także dlatego, że nie odczuwają strachu. 99 proc. to strach nieuzasadniony – jak świetnie takie przekonanie może się przydać pod-czas rozmowy o pracę!
A kiedy jednak klęska wisi w powietrzu, dobrze mieć przy sobie psychopatę, który stoi za tobą murem. Bo to psychopaci ujawniają większą aktywność po lewej stronie w obszarze przedczołowym mózgu – czyli nie tylko mają stosunkowo niewielki poziom lęku, ale też zwiększoną uwagę i orientację na nagrodę, są w stanie jakby uniesienia duchowego.
„Mamy dowody na to, że gdzieś głęboko w labiryntach mózgu psychopatia i świętość dzielą ze sobą sekretne biuro na ziemi niczyjej. I że niektóre cechy psychopatów: stoicyzm, kontrolowanie emocji, życie chwilą, przechodzenie w różne stany świadomości, nieustraszoność, bohaterstwo, a nawet umiejętność okazywania empatii, są ze swojej istoty duchowe i mają działać dla dobra innych” – uważa Kevin Dutton.
Zimna empatia
W eksperymencie z urządzeniem TMS, o którym czytaliście na początku tego tekstu, Kevina Duttona poddano jeszcze jednemu testowi. Kiedy jego ciało migdałowate było przezczaszkowo stymulowane, mężczyzna oglądał przerażające sceny tortur i egzekucji, ale nie robiło to na nim większego wrażenia.
Rejestrator EEG nie miał nad czym pracować, podczas gdy wcześniej, bez tej stymulacji, o mało nie wybuchł z nadmiaru emocji. To prawdziwy dowód na to, że Dutton przez kilka chwil był psychopatą.
Czy zatem psychopatom brakuje empatii? Czy są emocjonalnie upośledzeni, jeżeli chodzi o odczytywanie uczuć innych ludzi? W 2008 r. badaczka Shirley Fecteau i jej koledzy z Beth Israel Deacones Medical Center w Bostonie udowodnili, że psychopaci są w tym lepsi od „normalsów”. Naukowcy stymulowali w mózgach ochotników obszary kory czuciowo-somatycznej, która przetwarza informacje sensoryczne i reguluje doznania fizyczne. Reakcja na widok zadawania bólu innej osobie u osób psychopatycznych powinna być słabsza niż u innych. Okazało się jednak, ku zaskoczeniu badaczy, że psychopaci rozpoznają uczucia! Tyle że robią to w sposób bardziej rozumowy niż emocjonalny (aktywne są obszary mózgu związane z recepcją i rozumieniem).
Psychologowie nazywają to empatią zimną, w odróżnieniu od empatii gorącej – emocjonalnej. Można by to porównać z daltonistami, którzy wiedzą, że trzeba jechać na zielonym, chociaż nie rozpoznają kolorów. „Umiejętność oddzielania empatii zimnej od tej opartej na emocjach niesłychanie przydaje się np. lekarzom, a zwłaszcza chirurgom, którzy muszą się skoncentrować na zadaniu i nic nie powinno ich rozpraszać. Czasami muszą zadać ból, z którego zdają sobie sprawę, ale nie powinno ich to paraliżować” – uważa dr Paweł Boguszewski.
Nic śmiesznego
Czyli co? Nie pozostaje nam nic innego, niż zagrać w psychopatię? Nie, nie namawiamy do niczego takiego. Dr Maja Filipiak, psycholog kliniczny i psychoterapeuta z Akademickiego Centrum Psychoterapii i Rozwoju przy SWPS, jest sceptycznie nastawiona do naśladowania ludzi o skłonnościach psychopatycznych. „Wy-starczy zadać sobie proste pytanie: czy to, że ktoś jest sprawny w zarządzaniu firmą, m.in. dzięki temu, że przedmiotowo traktuje innych ludzi i bezwzględnie dąży do swoich celów, oznacza, że mamy go naśladować?” – mówi dr Filipiak. „Można sobie zadać pytanie: do jakiego modelu i wzorca w życiu dążymy? Czy wyzbywanie się podmiotowego podejścia do ludzi ma być dla nas wartością ze względu na ewentualną korzyść zawodową? Przecież psychopatyczność oznacza brak wyboru – pewną sztywność w sposobie za-chowania i przeżywania”. „Psychopaci są fascynujący, ale naga praw-da o nich jest taka, że nie ma w nich nic śmiesznego. Potrafią być niebezpieczni, destrukcyjni, zabójczy” – podkreśla mimo wszystko Kevin Dutton. Dlatego jego następna książka będzie wielką rozprawą o… miłości.
Zazdroszczę im, że się nie boją
Rozmowa z Jonem Ronsonem, brytyjskim dziennikarzem, autorem książki „Czy jesteś psychopatą”
Krystyna Romanowska: Zjeździłeś pół świata w poszukiwaniu psychopatów. Stałeś oko w oko z kryminalistami i menedżerami, którzy bez drgnienia powieki wyrzucali z pracy jednego dnia 11 tysięcy osób. Czego się dowiedziałeś?
Jon Ronson: Że chociaż z ewolucyjnego punktu widzenia psychopaci zajmują bardziej uprzywilejowana pozycje, osiągają sukcesy i są skuteczniejsi, ja nie chce być psychopata. Problemem jest fakt, ze świat, jaki stworzyliśmy, nagradza psychopatyczne zachowania: płaci miliony dolarów psychopatycznym dyrektorom za to, ze zachowują się po prostu podle wobec swoich podwładnych. Cały kapitalizm zbudowano na uwielbieniu dla psychopatii, już w trakcie rewolucji technicznej. Uważam, że powinniśmy się temu przeciwstawić.
Ale jakiego rodzaju działa mogą normalni wytoczyć przeciw psychopatom?
– Ja myślę, ze my mamy „naturalna bron”: etykę, empatię, wrażliwość, uczciwość. Miałem kiedyś psychopatycznego redaktora, którego pokonałem przez cierpliwe podnoszenie jakości swojego pisania, bez manipulacji i obniżania standardów, czego on ode mnie wymagał. I w końcu wygrałem. Moje teksty zwyciężyły. Psychopatę można zwyciężyć wtedy, kiedy jest się zupełni innym niż on. 25 proc. więźniów to psychopaci – wyobrażasz sobie, ze nagle wszyscy zaczynamy nabierać psychopatycznych cech, żeby osiągnąć sukces? Przecież świat stałby się nie do wytrzymania!
Może psychopaci maja jakaś słabość, w która można uderzyć?
– Są niecierpliwi – to ich słaba strona. Działają dosyć krótkoterminowo, a poza tym, jeżeli zapędzą się w manipulowaniu ludźmi, sporo osób to odkrywa i szybko orientuje się w sytuacji. Wtedy zdroworozsądkowo zmieniają pracę i psychopata zostaje bez współpracowników. Ponadto psychopaci są niezbyt lotni w konstruowaniu celów długoterminowych, skupiają się raczej na teraźniejszości. W życiu osobistym także nie za bardzo im się wiedzie, nie tworzą głębokich więzi uczuciowych. Ich charyzma i czar, jaki roztaczają wokół siebie, są sztuczne, w rzeczywistości niesłychanie płytkie. Kiedy zdajesz sobie z tego sprawę, nagle widzisz psychopatę nagiego, z jego wszystkimi słabościami…
Hola, hola, skoro są tacy słabi, to dlaczego są tacy silni?
– Bo takich chcemy ich widzieć. Boimy się ich braku emocji, złośliwości, obojętności. Portale społecznością mocno wspierają psychopatyczne zachowania. Zwróćmy uwagę choćby na wielka moc internetowego niekontrolowanego hejtu. Kiedy podczas pisania książki pytałem ludzi rekrutujących żołnierzy do armii, czy chcą mieć psychopatów w swoich szeregach, zaprzeczyli: „Musimy mieć takich ludzi, którzy będą ze sobą współpracowali: nie potrzebujemy egoistów”.
Kevin Dutton w swojej książce twierdzi, ze dobrze mieć u swojego boku psychopatę, jeżeli się jest w podbramkowej sytuacji, bo wtedy zrobi on wszystko, żeby nas ratować.
– Spotkałem się z Kevinem podczas pisania mojej książki, no, cóż – mamy różne podejście do tej sprawy. Powiedziałbym: tak, psychopata ratuje skutecznie. Ale tylko siebie.
Powiedz, ale z ręką na sercu, chciałbyś się czegoś nauczyć od psychopatów?
– (śmiech) Wiesz, że tak. Jestem lękliwym facetem, a to utrudnia mi życie. Chyba chciałbym się po prostu mniej bać. Tego właśnie zazdroszczę psychopatom. To wspaniałe: nie mieć poczucia winy, wahań, wątpliwości. To musi być najprzyjemniejszy stan wśród wszystkich psychologicznych zaburzeń!
Jeżeli będziemy uczyć się od psychopatów, to w którym kierunku podaży świat?
– Myślę, ze nie stanie się nic, co mogłoby zachwiać światem w posadach. Ja raczej myślę o tym, ze korzystanie w odpowiednim czasie z psychopatycznych cech, takich jak odwaga, bezwzględność, pewność siebie i dystans emocjonalny, może uratować zżycie. Proszę sobie wyobrazić świetnego chirurga, który nad stołem chirurgicznym nie jest w stanie wyłączyć empatii i myśli o rodzinie chorego i o nim samym – nie uda mu się przeprowadzić dobrze zabiegu. Albo prawnik, mający w małym palcu wszystkie prawnicze formułki, ale bez pewności siebie, przeżywający tremę przed każdym publicznym występem. Czy będzie skuteczny? Biznesmen ze wspaniała wiedza na temat rynków finansowych, jeśli nie będzie w stanie wytrwać pod presją w kryzysowych chwilach, a co więcej – nie wykrzesze z siebie odrobiny bezwzględności, by np. zwalniać ludzi – może kupić sobie dom na wsi i zająć się hodowla owiec. Cechy psychopatyczne mogą pomóc w lepszym wykorzystaniu naszych naturalnych predyspozycji, których z różnych względów nie eksponujemy.
Wierzysz, ze psychopaci to następny, wyższy poziom ewolucji człowieka? I co to dla nas oznacza?
– George Orwell napisał kiedyś: „Dobrzy ludzie śpią spokojnie w swoich łózkach w nocy, ponieważ źli ludzie są gotowi stosować przemoc w ich imieniu”. Społeczeństwo potrzebuje ludzi, którzy są bardziej bezwzględni i mniej empatyczni niż przeciętny człowiek, ale – powtarzam – takie cechy osobowości są użyteczne i cenne tylko wtedy, kiedy są ujawnianie w odpowiednim czasie. Od prehistorii nie zawsze potrzebowaliśmy wyłącznie uroczych, bezwzględnych ryzykantów. Ktoś musiał być filozofem, ktoś inny – artysta, rzemieślnikiem, księgowym, nauczycielem.
Czy można się nauczyć braku empatii?
– Nie sądzę, by to był dobry pomysł. Jak w przypadku wszystkich cech osobowości chodzi przede wszystkim o poziom i kontekst. Jeżeli weźmiemy pod uwagę sportowca, to przecież doświadcza on chwały wygranej, jeżeli pokona rywala. A pokonując – sprawia mu przecież dotkliwy ból. Bez tego bólu nie byłoby zwycięstwa.
Jon Ronson, autor książki „Czy jesteś psychopata?”, ma inne zdanie na temat uczenia się psychopatycznych cech. Wiem, że się spotkaliście. Nie zdołałeś go przekonać do swojej teorii…
– Jon nie jest naukowcem – to po pierwsze. I chociaż podoba mi się jego książka i bardzo cenie prace, jaka w nią włożył, mam wrażenie, ze zbyt mało skupił się na pozytywnych cechach psychopatów. Po drugie psychopatia nie ogranicza się do gwałcicieli, morderców, świrów, bezwzględnych szefów. Należy spojrzeć na nią szerzej: w pewnych przypadkach jako na drogę do osiągnięcia sukcesu. I tego dowodzi moja książka.
Redakcja Focus.pl wybierze dla Ciebie najlepsze artykuły tygodnia. Zapisz się na nasz newsletter