5 lat temu w absolutnej tajemnicy austriackie władze pochowały w Wiedniu czaszkę tureckiego wodza. Austriacy – podobnie jak Amerykanie, którzy wrzucili do morza zwłoki bin Ladena – obawiali się, by grób Mustafy nie stał się obiektem kultu islamskich fundamentalistów
Administracja Centralnego Cmentarza (Zentralfriedhof) w Wiedniu prowadzi bardzo szczegółowe księgi dotyczące czasu i miejsc pochówków. Wyczytać w nich można, że w 2002 roku w islamskiej części cmentarza pochowano niejakiego Mustafę El-Sayeda. Następny grób w tej części wykopano dopiero w 2009 r. dla Mustafy Nedzatiego. Pomiędzy tymi dwoma nazwiskami w księgach nie ma nic. A powinna znajdować się tam jeszcze jedna pozycja, również z imieniem Mustafa – nazwisko rodowe: Merzifonlu (po turecku znaczy to dosłownie: „z miejscowości Merzifon”, gdzie Kara Mustafa urodził się w 1635 r.); nazwisko adopcyjne: Köprülü; przydomek: Kara; tytuły: Pasza, Wielki Wezyr, komandor Wielkiej Floty Otomańskiej na Morzu Egejskim, głównodowodzący wojsk tureckich w Europie. To właśnie on nie popisał się w 1683 r. w bitwie pod Wiedniem, gdy jego wojska bez trudu rozjechał walec polskiej ciężkiej jazdy. Jan III Sobieski pisał potem do Marysieńki. „Co zaś za delicje miał (Wielki Wezyr) przy swych namiotach, wypisać niepodobna. Miał łaźnie, miał ogródek i fontanny, króliki, koty; i nawet papuga była, ale że latała, nie mogliśmy jej pojmać”. Klęska Turków pod Wiedniem przekreśliła plan podbicia Europy. Ale najgorzej wyszedł na niej Kara Mustafa. Sułtana Mehmeda IV znudził już pech towarzyszący działaniom wojennym Wielkiego Wezyra. 25 grudnia w komnatach Kara Mustafy w Belgradzie (wezyr wycofał tam ocalałe wojska) stawili się siepacze z jedwabnym sznurem. Nawet w ostatnich chwilach życia wezyr został więc uhonorowany. Uduszenie jedwabnym sznurem było śmiercią, zarezerwowaną – wedle tradycji – dla potencjalnych pretendentów do tronu.
Wędrówka pośmiertna
Szczątki Kara Mustafy pogrzebano na miejscu. Dzisiaj nagrobek Wielkiego Wezyra (podobno przeniesiony z Belgradu) znajduje się w nadgranicznym tureckim mieście Edirne, które w XVII wieku było de facto drugą stolicą imperium otomańskiego. Nie wiadomo, czy do Edirne przeniesiono z Belgradu sam kamień nagrobny, czy również szczątki wezyra. I czy były kompletne. Podobno – według relacji jednego ze świadków śmierci Kara Mustafy – po egzekucji wodza odcięto skórę z twarzy, aby zawieźć ją sułtanowi jako dowód wykonania wyroku. Miała być następnie złożona w meczecie w Edirne, a tam z upływem wieków rozpadła się w proch. Jednak według innego przekazu to nie skóra z twarzy, ale cała głowa miała być dowodem dla sułtana, zawieziono zaś ją do Edirne w welwetowym worku, by następnie zaprezentować władcy na srebrnej tacy. Historycy tureccy utrzymują, że głowa Kara Mustafy – po okazaniu sułtanowi – została pochowana w Edirne. Natomiast korpus wezyra przeniesiono podobno do Istambułu i pogrzebano na terenie ufundowanej przez Kara Mustafę medresy.
Wiedeńska czaszka
Między innymi dlatego okoliczności pojawienia się czaszki w Wiedniu są więcej niż niejasne. Według relacji Leopolda von Kollonitz, prymasa Węgier, przywieźli ją do miasta w 1696 r. dwaj jezuici. „Uratowali” te szczątki, kiedy meczet w Belgradzie przekształcono w kościół. Nie wiadomo jednak na pewno, kto i w jakich okolicznościach wykopał kości z grobu w Belgradzie, w którym początkowo złożono ciało Kara Mustafy. I czy na pewno wykopał właściwą czaszkę? Istnieje też bardziej moralizujący wariant tej historii: czaszkę zrabowali w Belgradzie dwaj żołnierze, spodziewając się wysokiej nagrody z wiedeńskiego dworu. W zamian zostali… straceni. Czaszka bez żuchwy, w ozdobnej szklanej witrynie, stała się austriackim trofeum.
FOT: AUSTRIAN ARCHEOLOGICAL INSTITUT
Najpierw można ją było oglądać w Bürgerliche Zeughaus. Stamtąd trafiła do
Muzeum Historycznego Miasta Wiednia (Historische Museum der Stadt Wien), przemianowanego później na Wien Museum. Kiedy kwestie politycznej poprawności zaczęły nabierać wagi, czaszkę przeniesiono z ekspozycji do magazynów. Po raz ostatni czaszkę, zamkniętą w skrzynce, można było oglądać w 1976 r. – na wystawie w bawarskim Schloss Schliessheim, poświęconej elektorowi Maksymilianowi Emanuelowi, który przyszedł z pomocą cesarzowi i w 1688 r. dowodził szturmem na Belgrad. Czaszki nie pokazano już jednak w 1983 r. na wystawie zorganizowanej w 300. rocznicę odsieczy wiedeńskiej. Taką decyzję podjął ówczesny burmistrz Wiednia Leopold Gratz.
UTAJNIONE WYNIKI
Zarówno Turcy, jak i Austriacy upierają się, że mają tego jedynego, właściwego Kara Mustafę Paszę. Rozwiązanie tej kwestii mogły przynieść badania czaszki. Günter Düriegl, pełniący funkcję dyrektora Wien Museum w latach 1987–2002, poprosił o pomoc ekspertów z Naturhistorisches Museum. Znalezione na powierzchni ślady po nacięciach nożem uznano wówczas za dowód, że czaszka w istocie należała do Wielkiego Wezyra. Szczegółowy opis tych śladów można znaleźć w artykule Richarda Franza Kreutela, opublikowanym w „Jahrbuch des Vereines für Geschichte der Stadt Wien” w 1977 r. W 2006 r. jeszcze raz starannie przebadano kości. Eksperci z Wien Museum we współpracy z badaczami z Instytutu Archeologicznego wykonali pełną, nowoczesną dokumentację i analizę. Czaszka została również obfotografowana i zeskanowana w 3 wymiarach. Te wyniki jednak do dzisiaj nie zostały opublikowane.
Niepublikowanie badań przez prawie 6 lat to wynik częstej w kołach naukowców inercji czy kwestia polityczna? Były wicekanclerz Austrii Erhard Busek przez wiele lat próbował zwrócić domniemaną czaszkę Kara Mustafy Paszy Turkom, aby mogli ją godnie pochować. Jednak kontakt z tureckim ministrem spraw zagranicznych nie przyniósł żadnych rezultatów, poza odczuwalnym napięciem politycznym. W Turcji ciągle jeszcze, po ponad 300 latach, żywy jest wstyd z powodu wiedeńskiej klęski. Władze tureckie odmówiły przyjęcia głowy.
KOŚĆ NIEZGODY
Ostatecznie pochówek na wiedeńskim Zentralfriedhof odbył się przy udziale muzułmańskiego duchownego, ale w tajemnicy przed prasą. Nie zawiadomiono też przedstawicieli tureckiej ambasady. Dokładne położenie grobu Mustafy Paszy – czy raczej jego czaszki – na wiedeńskim Zentralfriedhof jest nieznane. Nie chcą go zdradzić ani pracownicy cmentarza, ani Wien Museum. Wiadomo jedynie, że szczątki wezyra spoczęły wśród innych islamskich grobów oraz że czaszki nie skremowano, bo zabrania tego muzułmański obrządek pogrzebowy. Władze miasta Wiednia, naciskając na zachowanie tajemnicy, kierują się obawą, że miejsce pochówku największego wroga miasta może stać się obiektem kultu dla islamskich fundamentalistów. W Wiedniu mieszka ponad 40 tysięcy Turków, ok. 8 proc. ludności jest wyznania muzułmańskiego.
Kara Mustafa Pasza fascynował już Stalina i Hitlera. Do dzisiaj wojna turecka XVII w. i odsiecz wiedeńska mają wymiar symboliczny, jako moment zjednoczenia europejsko-chrześcijańskiego świata w obliczu „Innego”, którego należy się bać. Tradycja ukrywania ciała wroga ma długą historię. Po procesach norymberskich zwłoki Hermanna Göringa, który popełnił samobójstwo przed planowaną egzekucją, skremowano i wrzucono do rzeki. Władze Norymbergi obawiały się, że miejsce pochówku może stać się obiektem czci sympatyków nazizmu. Adolf Hitler, który również popełnił samobójstwo, także został spalony (niezbyt skutecznie) i pochowany w ogrodzie Kancelarii Rzeszy. Kilka dni później sowieccy żołnierze wydobyli szczątki i przenieśli je do grobu poza Berlinem. Przez następne ćwierć wieku Hitlera wykopywano i przenoszono jeszcze kilka razy. Ostatecznie w 1970 r. Jurij Andropow nakazał oficerowi Władimirowi Gumeniukowi wydobyć szczątki i jeszcze raz je pochować w sekretnym miejscu, które do dziś pozostaje nieznane.
Również zwłoki Adolfa Eichmanna, straconego w 1962 r. po procesie w Izraelu, skremowano i rozrzucono nad Morzem Śródziemnym, poza zasięgiem wód terytorialnych Izraela. W ten sposób zbrodniarz hitlerowski nigdy nie będzie miał grobu, ani żaden kraj na świecie nie będzie się mógł przyznać do posiadania jego zwłok na swoim terytorium. Obawy o to, że miejsca pochówku mogą stać się miejscami politycznie znaczącymi, są uzasadnione. Pogrzeby irackich więźniów Guantanamo, których zwłoki wróciły do rodzin w ojczyźnie, prawie zawsze stawały się okazją do potężnych antyamerykańskich demonstracji. Dlatego Osama bin Laden został pochowany w morzu, w nieznanym miejscu, a jego metalowa trumna miała otwory w wieku i na dnie, aby nie wypłynęła…
MILCZENIE MUZEALNIKÓW
Nie wiadomo, czy zwłoki bin Ladena poddane zostały sekcji, ta informacja nigdy nie ujrzała światła dziennego. Jasne jest jedynie, że pobrano próbki jego DNA. Sowieci wyjęli z grobu żuchwę oraz zęby Hitlera i przechowywali je w laboratorium. Przeprowadzono też dokładne oględziny czaszki przywódcy Rzeszy. A kto został pochowany w sekrecie w 2006 r. na wiedeńskim Zentralfriedhof? Dlaczego do dzisiaj nie opublikowano wyników szczegółowych i kosztownych badań, przeprowadzonych przed pogrzebem? Profesor Fabian Kanz, który wykonał analizę antropologiczną czaszki, rozkłada ręce i prosi, żeby skontaktować się w tej sprawie z pracownikami Wien Museum. „To fascynująca historia – twierdzi – ale nie mam upoważnienia, żeby o tym rozmawiać”. Odmawia prośbom o podanie jakichkolwiek wyników badań. Czy czaszka miała jakieś cechy szczególne? Czy można było określić wiek albo typ rasowy? Czy na kościach zachowały się jakieś ślady narzędzi? W końcu Kanz zdradza jedynie, że badacze wykonali pełen profil DNA. Nie chce jednak podzielić się informacją, czy zdołali go porównać z jakimkolwiek profilem żyjącego lub zmarłego (ale zidentyfikowanego) krewnego Wielkiego Wezyra. Michaela Kronberger z Wien Museum stwierdza, że czaszka to nieciekawy temat i w zbiorach znajdują się bardziej interesujące zabytki. Uwagę, że żaden z nich nie jest potencjalną czaszką Wielkiego Wezyra, zabitego przed ponad 300 laty, zbywa milczeniem. Zaś na pytanie o opóźnienie publikacji odpowiada ogólnikowo, że w muzeum obowiązują pewne zasady, do których wszyscy muszą się stosować.
CZARNY PECH
„Kara” to po turecku „czarny” lub „przystojny”, ale przymiotnik ten może też dotyczyć cech charakteru. Tak pewnie było w przypadku Mustafy Paszy, którego jego współcześni postrzegali jako chciwego okrutnika. Dzisiaj nazwalibyśmy go jednak pechowcem, być może największym w całym Imperium Otomańskim. Początki jego życia nie sugerują późniejszej odmiany fortuny. Mustafa urodził się co prawda w niezbyt znaczącej tureckiej rodzinie w Merzifon, ale został adoptowany przez potężny albański klan Köprülü. Karierę rozpoczął jako goniec na usługach swojego brata Wielkiego Wezyra Achmeda Köprülü w Damaszku, tam szybko doceniono jego polityczne i administracyjne talenty. Został wezyrem, zaś w wieku niespełna 30 lat – komandorem Wielkiej Floty Otomańskiej na Morzu Egejskim. Na lądzie Turcy ze zmiennym szczęściem wojowali z Rzecząpospolitą. Nie udało im się też pokonać Habsburgów i opanować całych Węgier. Kara Mustafa (od 1676 r. jako Wielki Wezyr) nie zdołał również w porę stłumić powstania Kozaków, które rozpoczęło się w roku 1678 i trwało do 1681. Dlatego wyprawa przeciwko Wiedniowi miała umocnić nie tylko pozycję Imperium Otomańskiego w Europie, ale też znaczenie Kara Mustafy Paszy na dworze sułtana.