Mieszkańcy hrabstwa Lincoln w Tennessee mają już dość “czarnej sadzy” rozprzestrzeniającej się po okolicy. Pokrywa ona dosłownie wszystko – samochody, domy, meble ogrodowe, huśtawki i budynki – a koszty ich czyszczenia sięgają setki tysięcy dolarów. To przekłada się na spadek cen nieruchomości i zrobi złą reklamę regionowi.
Czytaj też: Transportował mąkę i whisky dla górników. Teraz wody znów osłoniły wrak legendarnego parowca!
Winny jest znany i został wskazany palcem. To producent whiskey Jack Daniel’s, firma Brown-Forman Corporation z Louisville, której złożono już kilka pozwów. Czarna pleśń jest bowiem skutkiem ubocznym produkcji whiskey. Z tego powodu wstrzymano budowę ogromnych magazynów na leżakujące beczki z wytwarzanym od 1866 r. destylatem.
Czarna pleśń i whiskey
Grzyb, który zużywa opary etanolu, rośnie na powierzchniach w pobliżu piekarni i destylarni na całym świecie. Gorzelnicy często mówią o tzw. “udziale aniołów” (ang. angel’s share), czyli procesie wyparowywania alkoholu z beczek w trakcie procesu dojrzewania whiskey, nie wspominając o wynikającej z niego pleśni.
W nakazie sądowym kanclerz hrabstwa Lincoln J.B. Cox polecił urzędnikom ds. zagospodarowania przestrzennego hrabstwa Lincoln nakazać wstrzymanie budowy magazynów burbonu po tym, jak orzekł, że proces wydawania pozwoleń nigdy nie został w pełni zakończony. Niewykluczone, że sąd może wydać nakaz o zaprzestanie korzystania z sześciu niedawno wybudowanych magazynów, które są powszechnie znane jako beczkownie.
Szanujemy orzeczenie kanclerza i czekamy na współpracę z hrabstwem Lincoln nad zaktualizowanymi pozwoleniami. Destylarnie Jack Daniel’s będą nadal przestrzegać przepisów i standardów branżowych dotyczących projektowania, budowy i wydawania pozwoleń na nasze beczkownie w hrabstwie Lincoln. Elizabeth Conway, rzeczniczka Brown-Forman
Jack Daniels Tennessee Whiskey została założona w 1866 r. w hrabstwie Moore, które sąsiaduje z hrabstwem Lincoln. Grzyb – Baudoinia compniacensis – został nazwany po dyrektorze francuskiego stowarzyszenia gorzelników, który odkrył go rosnącego w pobliżu destylarni koniaku w latach 70. XIX wieku. Doprowadził on do skarg i pozwów sądowych od Szkocji po Kanadę i Karaiby.
Czytaj też: Młodzi ludzie rezygnują z alkoholu, ale w zamian stosują inną używkę
Według raportu Departamentu Zdrowia stanu Indiana z 2019 r., B. compniacensis nie stanowi żadnego zagrożenia dla zdrowia w wyniku krótko- lub długoterminowej ekspozycji. Jednocześnie zalecono ludziom używanie masek, gogli i rękawiczek podczas usuwania grzyba z powierzchni. Ten sam raport mówi także, że niewiele jest badań dotyczących wpływu B. compniacensis na glebę i wodę.