Przez dłuższy czas wydawało się, że winę za to ponosiła… eksplodująca kometa. Zagrożenie dla lokalnych mieszkańców miało więc dosłownie przylecieć z nieba. W toku ostatnich badań, których wyniki zostały zaprezentowane na łamach Scientific Reports, poznaliśmy kilka zaskakujących informacji na temat ówczesnych wydarzeń.
Czytaj też: Geniusze inżynierii sprzed tysięcy lat. Aż trudno uwierzyć, że ten system stworzył człowiek
Zagrożenia pochodzące z kosmosu nie są niczym nowym w historii Ziemi. Wystarczy wspomnieć o uderzeniu asteroidy sprzed około 66 milionów lat. Potężna kolizja miała tak poważne konsekwencje, że wybiła większość gatunków zamieszkujących wtedy naszą planetę. Z tego względu nietrudno sobie wyobrazić scenariusz, w którym kolizja na znacznie mniejszą skalę miałaby bardziej lokalne konsekwencje.
W całej historii był natomiast pewien szkopuł: brak jakiegokolwiek krateru, który mógłby wskazywać na uderzenie kosmicznej skały wystarczająco dużej, by zmienić losy całej społeczności. Ale czy na pewno? Katastrofa Tunguska nauczyła nas, że eksplozja obiektu przelatującego przez atmosferę może wytworzyć falę uderzeniową na tyle silną, by wywołać kolosalne zniszczenia w promieniu wielu kilometrów. Z tego względu nie dało się z całą pewnością wykluczyć takiego scenariusza w przypadku kultury Hopewell.
Cywilizacja powiązana z przedstawicielami kultury Hopewell rozwijała się na dużym obszarze powiązanych sieciami handlowymi
Cywilizacja utworzona przez rdzennych Amerykanów rozwijała się wzdłuż rzek w północno-wschodnich i środkowo-zachodnich lasach wschodniej części Ameryki Północnej. Okres jej rozkwitu przypadał na okres od 100 roku p.n.e. do 500 roku, a historycy opisują Hopewell raczej jako rozproszony zbiór populacji połączony szlakami handlowymi, aniżeli jeden twór.
Próbując wyjaśnić zagadkę sprzed około 1500 lat, kiedy to przedstawiciele kultury Hopewell nagle zniknęli, Kevin Nolan z Ball State University i jego współpracownicy postanowili zweryfikować dotychczasowe ustalenia w tej sprawie. Jak wykazali, scenariusz powiązany z uderzeniem kosmicznej skały najprawdopodobniej nie wyjaśnia tego, co faktycznie się wydarzyło.
Czytaj też: Żydowska świątynia i wielka ucieczka. Archeolodzy odnaleźli synagogę z intrygującą przeszłością
Przede wszystkim, autorzy nowych badań podważyli rzekome dowody na istnienie spalonych obszarów, które miałyby zyskać taką formę na skutek kosmicznej kolizji. Najwyraźniej powstały one w związku z wykorzystywaniem ognia, na przykład na potrzeby organizowania obrzędów czy spalania szczątków zmarłych. Co więcej, fragmenty meteorytów znalezionych na miejscu najprawdopodobniej zostały tam przetransportowane z innych obszarów, zapewne przez samych mieszkańców.
Nie można też pominąć kwestii datowania opuszczonych lokalizacji. Cała sprawa jest wręcz kontrowersyjna, ponieważ niektórzy eksperci oskarżają autorów pierwotnych badań (na czele zespołu stanął wtedy Kenneth Tankersley z Uniwersytetu w Cincinnati) o celowe mieszanie próbek oraz interpretowanie dowodów tak, by pasowały do narzuconych przez nich tez. A w ten sposób dojście do prawdy będzie zdecydowanie utrudnione.