Blisko połowa ludzi wciąż wierzy, że szczepienia powodują autyzm. Winne są rosyjskie trolle?

Mimo faktu, że badania Andrew Wakefield’a okazały się sfabrykowane i nieprawdziwe, wciąż przybywa zwolenników tego poglądu. W niektórych krajach sięga to nawet 50% opinii publicznej. Skąd ten trend? Tropy prowadzą do rosyjskich trolli.

To według naukowców jedno najbardziej frustrujących zjawisk w nowoczesnych społeczeństwach: powielanie mitu na temat zagrożenia dla zdrowia dziecka, jakim ma być przeprowadzenie szczepień ochronnych. Zresztą nie tylko o frustrację tu chodzi, bo konsekwencje takich mitów są bardzo poważne. 

W Europie chorych na odrę przybyło przez rok aż czterokrotnie. W Wielkiej Brytanii publiczna służba zdrowia wystosowała ostrzeżenie do gości odwiedzających wielkie festiwale muzyczne by byli bardzo czujni na symptomy choroby. Przed mistrzostwami w piłce nożnej WHO ostrzegało by szczepić się jadąc do Rosji. 

Badania, które rozpoczęły antyszczepionkową histerię, zostały już w całości obalone i zdyskredytowane, jednak mity pojawiają się dalej, szczególnie chętnie przytaczane w internecie w środowiskach populistycznych. Przykładem mogą tu być Włochy, ale także i Polska, gdzie obywatelski projekt znoszący obowiązek szczepień, popierany między innymi przez niektórych polityków Kukiz’15 oraz Prawa i Sprawiedliwości. 

Badanie opinii publicznej w 38 krajach pokazuje jak wielka jest skala problemu. Co 4 człowiek na świecie wierzy, że szczepienia mogą powodować autyzm u zdrowych dzieci, około 38% nie jest pewna czy jest to prawda, czy też nie. Trzeba dodać, że proporcje na całym świecie są bardzo różne: w Indiach to 44%, podczas gdy w Hiszpanii 8%.

Są jednak takie kraje, gdzie większość ludzi nie jest pewna bezpieczeństwa szczepień. We Francji to 65%, w Wielkiej Brytanii 55%, we Włoszech 52%. Nawet tam, gdzie nie jest to większość, odsetki są bardzo niepokojące: Szwecja 49%, USA oraz Niemcy 48%. 

Dlaczego boimy się szczepień?

Po pierwsze (i zarazem zupełnie zrozumiałe) chodzi o strach o własne dzieci. Trudno jest hamować emocje, choć tutaj warto sięgać po twarde dane oraz zweryfikowane przez medycznych ekspertów badania – a takich, które potwierdziłyby ryzyko wywołania autyzmu u dzieci przez szczepienia nie ma. 

Jak każda teoria spiskowa, histeria antyszczepionkowa, oprócz bazowania na emocjach, korzysta z faktu, że przeciętna wiedza z zakresu medycyny nie jest duża. Operowanie trudnymi pojęciami oraz ezoteryka badań medycznych podgrzewa mit “onych”, którzy za plecami uczciwych ludzi snują spiski przeciw społeczeństwu. Najtrudniejsze jednak jest to, że teorię spisku bardzo łatwo jest rozpleniać chwytliwymi hasłami, a potem szalenie trudno demontować trudnymi do strawienia dowodami naukowymi, które znacznie trudniej czyta się niż krzykliwe memy w internecie. 

Istnieje zjawisko NOP, niepożądanych odczynów poszczepiennych, zdarza się około 1 raz na 10 tysięcy podanych dawek. Ryzyko wystąpienia NOP nie jest związane ze składem szczepioki, a z indywiduwalną reakcją każdego organizmu. Wbrew powielanym chętnie mitom, obowiązkowe szczepienie na odrę, ospę i różyczkę (MMR) nie zawiera tak dużej ilości etylortęci (pochodzącej z tiomersalu) by zagrozić organizmowi dziecka. Znacznie więcej może się jej do niego dostać poprzez… jedzenie ryb z zanieczyszczonych zbiorników wodnych, gdzie trafią na znacznie szkodliwszą metylortęć.

Histerię antyszczepionkową rozprzestrzeniają także gwiazdy mediów i sceny. W USA skutecznie robiła to była gwiazda MTV Jenny McCarthy, znana tatuatorka Cat von D. W Polsce to między innymi piosenkarka Reni Jusis, dziennikarka Beata Pawlikowska, publicysta Wojciech Cejrowski oraz popularny w internecie propagator pseudonauki Jerzy Zięba. 

 

Badania w USA znajdują trop teorii spiskowych w wyjątkowo ciekawych rejonach sieci

Wszystkie ślady “rozpylania” teorii antyszczepionkowych prowadzą w to same miejsce. Boty i trolle działają tu tak samo jak w czasie wyborów prezydenckich w USA.Badanie przeprowadzone na  George Washington University w Waszyngtonie miało z początku zupełnie inny cel, chodziło o usprawnienie komunikacji wśród pracowników publicznej ochrony zdrowia. Zamiast tego odnaleźli “ławicę” botów i trolli, które rozprzestrzeniały strach przed szczepionkami i powielały mity ich dotyczące. 

Kilka z analizowanych kont należało do tych samych trolli (użytkowników celowo obrażających innych, powielających nieprawdziwe informacje w celu siania chaosu), których aktywność obserwowano w czasie wyborów prezydenckich w USA w 2016 roku. Podobnie złośliwe oprogramowanie (malware) oraz boty rozpuszczały informacje o tym, że szczepienia mają powodować autyzm. Co ciekawe, trolle i boty działały na oba fronty, pisząc także w obronie szczepień i tym samym napędzając internetowy spór, zwiększając liczbę wpisów i zasięg teorii spiskowych o “big phamra” (wielkie koncerny farmaceutyczne, które mają wedle teorii dążyć do depopulacji ludzkości używając toksycznych szczepień wywołujących autyzm – to tak w skrócie). 

– Te trolle zdają się używać szczepień jako idealnego tematu do siania niezgody w amerykańskim społeczeństwie – mówi profesor Mark Drezde, który uczestniczył w badaniach – Grając na oba fronty doprowadzają do obniżenia zaufania w szczepienia i wystawiają nas na zagrożenie chorób zakaźnych. Wirusy nie szanują granic państw.

Badanie opublikowane w American Journal of Public Health nie dotyczy tylko USA. Właśnie teraz w Europie notuje się największy od lat wysyp zachorowań na odrę. W pierwszym półroczu 2018 roku było to ponad 41 tysięcy przypadków, więcej niż przez cały poprzedni rok. Jednocześnie liczba dzieci, których rodzice nie chcą ich szczepić wzrasta – po obu stronach oceanu. 

– Większość Amerykanów wierzy w skuteczność i bezpieczeństwo szczepie, ale jeśli spojrzymy na Twittera to można odnieść wrażenie, że istnieje dyskusja na ten temat – dodaje David Broniatowski z uczelni George Washington’s School of Engineering and Applied Science.

Trolle oraz boty wiązały często komunikaty o szczepieniach z innymi kontrowersyjnymi tematami w USA: wiarą, rasizmem, klasami społecznymi, prawami zwierząt oraz zaufaniem do rządu USA. 

Naukowcy przeanalizowali 1,7 miliona tweetów zebranych między lipcem 2014, a wrześniem 2017.  Te daty to także czas wzmożonej kampanii wyborczej. By zidentyfikować bota badano ilość wpisów i częstotliwość w porównaniu do zweryfikowanych żywych użytkowników. 

Broniatowski tłumaczy, że trolle pisały o szczepionkach około 22 razy częściej niż przeciętny użytkownik Tweetera. Dodatkowo różne rodzaje botów stosowały zróżnicowane metody dezinformacji. Tak zwane “zanieczyszczanie treści” poprzez wypowiedzi przeciwko szczepieniom, obliczone na rozjuszenie internautów – zwane “bait”, czyli przynętą. 

Obecnie giganci social media zarzekają się, że robią co mogą by poradzić sobie z dezinformacją i fikcyjnymi kontami. Twitter skasował około 3800 kont powiązanych ze związaną z rosyjskim rządem Internet Research Agency. W kwietniu 2018 Facebook usunął 135 kont, także należących do tej agencji, a w sierpniu kolejne 650 fałszywych kont powiązanych z Rosją i Iranem. Choć badacze z USA do swojej analizy nie wykorzystywali danych z Facebooka wiadomo, że jest on ukochanym miejscem do rozprzestrzeniania teorii spiskowych i antyszczepionkowych tak przez wierzących w nie, jak i tych cynicznie wykorzystujących je do siania chaosu. 

Źródło: The Guardian / Science Alert