Trylobity są wymarłą grupą stawonogów, która żyła w morskich głębinach przez całą erę paleozoiczną. Pierwsze skamieniałości znajdowane są w osadach dolnego kambru, a najmłodsze okazy pochodzą z permu. Bezkręgowce przypominały wyglądem pancerne robaki, chociaż więcej je łączyło z owadami czy skorupiakami.
Czytaj też: Przedziwny „widelec” służył im nie do karmienia, a do… miłości. Trylobity ukazują nam swoją jurną naturę
Wędrowały one sobie po morskim dnie, ale zdarzały się również formy aktywnie pływające w toni wodnej. Ciało trylobitów było zbudowane z trzech segmentów (podobnie jak większość stawonogów): tarczy głowowej, tułowia i ogona. Poza kilkoma wyjątkami nie dorastały one do ogromnych rozmiarów, raczej liczyły kilka centymetrów długości.
Dlaczego trylobity tak licznie znajdujemy w skałach z paleozoiku? Przede wszystkim to zasługa ich pancerza, który ulegał procesom fosylizacji. Ponadto w pradawnych morzach trylobitów było ich naprawdę wiele i bardzo szybko ewoluowały. Dzięki temu paleontolodzy mogą na podstawie ich skamieniałości określać wiek danych skał i korelować różne stanowiska badawcze ze sobą. Trylobity uznaje się za dobre skamieniałości przewodnie.
Trylobit z Rokycan. Czeski film ze skamieniałością? Niekoniecznie
Tyle słowem wstępu na temat trylobitów. Badań naukowych na ich temat było prowadzonych bez liku, a skamieniałości paleozoicznych morskich stawonogów możemy znajdować także w Polsce (np. w Górach Świętokrzyskich), jak również w Czechach. Ten drugi kraj został wspomniany, ponieważ badacze z tego kraju wzięli na tapet pewną z pozoru nudną i „opatrzoną” już skamieniałość trylobita.
Czytaj też: Polak na tropie prehistorycznych gadów. Twierdzi, że żółwie mają coś wspólnego z dinozaurami
Historia zaczyna się w 1908 roku, kiedy to Karel Holub znajduje w terenie okaz skamieniałego bezkręgowca. Trafia on finalnie do muzeum w Rokycanach (w kraju pilzneńskim). Trylobit, którego wiek określono na 465 mln lat (górny ordowik), zadomowił się na długie dekady na muzealnych półkach. W międzyczasie nadano mu nazwę gatunkową Bohemolichas incola.
W gruncie rzeczy tutaj powinna się ta opowieść kończyć, ale nie dla paleontologów z Uniwersytetu Karola w Pradze. Postanowili oni trylobita przebadać w synchrotronie w Grenoble (Szwajcaria). Była to analiza tomograficzna podobna do tych, które kojarzymy ze szpitalnych gabinetów. Warstwa po warstwie naukowcy mogli przyjrzeć się strukturom w środku skamieniałego trylobita i to bez destrukcji okazu.
Trylobit poddany tomografii. Jeden z pierwszych takich „pacjentów”
Okazało się, że była jedna z pierwszych skamieniałości przebadana tą metodą w Grenoble. Wyniki analizy były sensacyjne – opublikowano je w Nature. W pewnym sensie możemy się już domyślać, że wewnątrz organizmu odnajdziemy treść żołądkową, która nie została jeszcze strawiona przez trylobita i miała potencjał fosylizacyjny (np. były to różne skorupki i pancerzyki mniejszych zwierząt).
Czytaj też: Wyglądał jak kura, ale zwyczaje miał osobliwe. Przed milionami lat ten gad rządził w Europie
Co konkretnie znaleziono w „brzuchu” trylobita? Przede wszystkim wapienne muszelki małżów, fragmenty małżoraczków i szkarłupni. Wszystkie elementy nie zdradzały oznak nadtrawienia czy rozpuszczenia. Daje nam to do myślenia na temat pH, jakie panowało w żołądku stawonoga. Musiało ono być neutralne lub nawet lekko zasadowe. Dzisiaj podobną cechę zdradzają układy pokarmowe skorupiaków i skrzypłoczy. Być może jest to bardzo stara cecha odziedziczona po setkach milionów lat tylko przez niektóre ze stawonogów.
Naukowcy z Pragi opisali również, jaki był sposób żywienia trylobita. Opisali go jako oportunistycznego padlinożercę, który raczej zjadał to, co dosłownie wpadło mu do pyska – mogła to być padlina, mogły to być żywe, małe organizmy, które nadawały się do połknięcia w całości.
Analiza tomograficzna była na tyle szczegółowa, że nawet wiemy, co się stało po śmierci naszego trylobita. Jego dalszy los można nieco opisać słowami: „z prochu powstałeś, w proch się obrócisz”. Chociaż w tym wypadku raczej: jadłeś padlinę za życia, stałeś się padliną po śmierci. Badanie wykazało obecność drążeń obcych organizmów, które zaczęły dobierać się do stawonoga. Co ciekawe, omijały one układ pokarmowy – prawdopodobnie wyczuwały jeszcze obecność działających enzymów trawiennych.
Czytaj też: Tajemniczy potwór przemierzał tereny niedaleko Polski. Nigdzie indziej nie widziano takiego gada
Metodologia badań paleontologicznych rozwija się w stronę technik nieinwazyjnych, które bez destrukcji skamieniałości pozwalają zajrzeć do środka okazu i odnaleźć skamieniałe struktury świadczące o jakichś procesach życiowych lub obecności obcych organizmów. Do niedawna takie badania brzmiały jak z bajki, a dzisiaj coraz śmielej są prowadzone przez kolejne zespoły. Kto wie, może jeszcze wiele innych skamieniałości, które od dawna leżą na muzealnych półkach skrywa jakąś tajemnicę, której jeszcze nie poznaliśmy?