Pstryczek w nos dla Pekinu. UE wzięła się za import chińskich elektryków do Europy

Chiny próbują od kilku lat monopolizować wiele rynków światowych. Z fotowoltaiką poszło im zaskakująco łatwo. Teraz biorą się za branżę elektromobilności. Tamtejsze zakłady produkcyjne biją rekordy pod względu ilości wypuszczanych z taśm pojazdów, prześcigając tym samym takich gigantów jak Tesla. Komisja Europejska wzięła się za obronę rodzimego rynku elektryków przed ekonomiczną ekspansją Państwa Środka. W jaki sposób tego dokonała?
Pstryczek w nos dla Pekinu. UE wzięła się za import chińskich elektryków do Europy

Komisja Europejska od kilku miesięcy prowadzi dochodzenie w sprawie dumpingowych cen chińskich producentów elektryków. Wystosowała ona komunikat, w którym stwierdziła, że w łańcuchu produkcyjnym dochodzi do nieuczciwego subsydiowania ze strony Pekinu. Ma ono wpływać niekorzystnie na kondycję ekonomiczną europejskich zakładów wytwarzających samochody elektryczne.

Czytaj też: Niepokojąca liczba elektryków w Polsce. Na tle Europy nie mamy powodów do dumy

W efekcie KE przeprowadziła rozmowy z władzami Państwa Środka celem ustalenia jakichś rozwiązań w tej sprawie – czytamy w informacji prasowej Komisji Europejskiej. Jeśli negocjacje z Chinami nie doprowadzą do konstruktywnego konsensusu, to ze strony UE zostaną nałożone wysokie cła na elektryki. Nowy podatek obowiązywałby już od 4 lipca. O jakich kwotach tutaj mowa?

Komisja Europejska wystosowała komunikat w sprawie chińskich elektryków. Niebawem mogą być na nie nałożone cła

Cła dla chińskich elektryków lada chwila w Europie. Komisja podała wysokości opłat

Największy z chińskich producentów objęty byłby cłem w wysokości 17,4 proc., firma Geely – 20 proc., SAIC – 38,1 proc. Pozostałe koncerny, które współpracowały w dochodzeniu Komisji Europejskiej, byłyby objęte uśrednionym cłem w wysokości 21 proc. Te, które nie współpracowały, cłem na poziomie 38,1 proc.

Czytaj też: Naukowcy dążą do wielkiego przełomu w kontekście elektryków. Tym razem nie chodzi o akumulatory

W jaki sposób odczują te cła zwykli mieszkańcy Unii Europejskiej? Przede wszystkim w wyższych cenach elektryków. Nałożona opłata ma na celu zmniejszenie konkurencyjności chińskich pojazdów i tym samym pomoc dla europejskich producentów, którzy do tej pory musieli mierzyć się z niepokojącym zalewem importowych z Azji samochodów.

Na marginesie warto dodać, że analogiczne cła istnieją także w Stanach Zjednoczonych, które również obawiają się istnej „powodzi” chińskich elektryków – czytamy w The Economic Times. W maju br. prezydent USA Joe Biden ogłosił szereg podwyżek ceł na niektóre towary z Państwa Środka. Obejmują one stal i aluminium (25 proc.), półprzewodniki i panele słoneczne (50 proc.), akumulatory litowo-jonowe (wzrost z 7,5 do 25 proc.).

Czytaj też: Gigantyczne ilości litu ukryte w jeziorze. Z tych zasobów można wyprodukować setki milionów elektryków 

Najbardziej znaczącą podwyżką objęto samochody elektryczne. Cło na nie podniesiono z 25 do 100 proc. Jest to najbardziej ewidentny dowód na chęć zredukowania wpływów nieuczciwych, dumpingowych cen stosowanych przez Pekin.