Chirurdzy z Centrum Medycznego Hadassah przeprowadzili skomplikowaną operację u 12-letniego chłopca, który doznał rzadkiego urazu znanego jako zwichnięcie kręgosłupa w odcinku szyjno-potylicznym. Znacznie częściej spotykana nazwa to wewnętrzna dekapitacja, gdyż w istocie tym właśnie jest – zerwaniem więzadeł stabilizujących między potylicą a pierwszym kręgiem kręgosłupa (tzw. dźwigaczem).
Czytaj też: Tajemnicze sygnały w ludzkim mózgu. Uczeni nie mają pojęcia, skąd się biorą
Od dekapitacji znanej z lekcji historii lub serialu “Gra o tron” różni się tym, że głowa nie zostaje oderwana od ciała całkowicie, tylko wewnętrznie. W większości przypadków taki uraz kończy się zgonem, a każda osoba, którą udaje się wyprowadzić z takiego urazu, często uważa się za “chirurgiczny cud” i opisuje w publikacjach naukowych. 12-letni Suleiman Hassan jest jednym z tych szczęśliwców.
Takie operacje to mission impossible chirurgii urazowej
Okoliczności wypadku są tu nieistotne i trudno wyobrazić sobie, jak chłopiec musiał zostać niefortunnie uderzony, by doszło u niego do wewnętrznej dekapitacji. Pomoc na szczęście przyszła błyskawicznie i został przetransportowany drogą lotniczą na oddział urazowy szpitala Hadassah w En Kerem, gdzie stwierdzono poważne uszkodzenie więzadeł utrzymujących tylną podstawę jego czaszki, pozostawiając ją “odłączoną” od dźwigacza. Uraz ten jest bardzo rzadki u dorosłych, a tym bardziej u dzieci.
Czytaj też: Wymienić ciało na nowe. Kiedy będziemy przyszywać głowy?
Dr Ohad Einav, specjalista ortopeda, który operował pacjenta wraz z dr Ziv Asą na początku czerwca, mówi:
Walczyliśmy o życie chłopca. Sam zabieg był bardzo skomplikowany i trwał kilka godzin. Na sali operacyjnej zastosowaliśmy nowe płytki i mocowania w uszkodzonym obszarze. Udało nam się uratować dziecko dzięki naszej wiedzy i najbardziej innowacyjnej technologii w Izraelu, jeżeli nie na świecie.
Suleiman miał naprawdę dużo szczęścia, bo dr Einav niedawno wrócił ze stypendium w Toronto, gdzie przeprowadzał tę operację u dorosłych. Chłopiec nie ma żadnych zaburzeń neurologicznych i motorycznych – niedawno został wypisany ze szpitala. Wciąż musi na siebie uważać i odbywać rehabilitację, ale zdaniem lekarzy, to, co najgorsze, ma już za sobą.
Dr Ohad Einav dodaje:
Fakt, że takie dziecko nie ma deficytów neurologicznych ani dysfunkcji sensorycznych lub motorycznych, a po tak długim czasie funkcjonuje normalnie i chodzi bez pomocy, to nie lada wyczyn.
W raporcie Children’s Hospital of Philadelphia z 2003 r. stwierdzono, że spośród 2006 pacjentów leczonych z powodu urazów rdzenia kręgowego w latach 1983-2003 tylko 16 cierpiało na zwichnięcie kręgosłupa w odcinku szyjno-potylicznym. Wskaźnik przeżywalności osób, które doznały wewnętrznej dekapitacji jest niski. Istnieją dowody na to, że dzieci radzą sobie lepiej niż dorośli, ale nie ma jeszcze wystarczających danych porównujących dzieci z nastolatkami.
Statystyki wskazują, że aż 55 proc. osób, u których dojdzie do wewnętrznej dekapitacji, nie przeżywa samego wypadku, transportu do szpitala lub operacji. Wiele z tego typu urazów pozostaje niewykrytych, bo często gdy ratownicy docierają na miejsce wypadku i orzekają zgon, to jako przyczynę wpisuje się “liczne obrażenia wewnętrzne”, bez sprawdzania wszystkich części ciała.