Z-20F to morski wariant Harbin Z-20. Chiny wykorzystają go do walki z okrętami podwodnymi
Śmigłowce znajdują się aktualnie w ciekawej sytuacji. Rozwój nawet ręcznej broni przeciwlotniczej, dronów mogących z łatwością dolecieć do powoli poruszającego się wiropłatu i pocisków powietrze-powietrze gotowych zestrzelić śmigłowce po przeleceniu setek kilometrów, mógłby sugerować, że era helikopterów dobiega powoli końca. Zwłaszcza że ciągle słyszymy o dążeniach do ich zrewolucjonizowania w ramach programów rozwoju VTOL łączących najlepsze cechy śmigłowców i samolotów. W praktyce jednak te maszyny są niezastąpione, kiedy w grę wchodzą misję transportowe, desantowe i ewidentnie również ASW, czyli zwalczania okrętów podwodnych.
Czytaj też: “Niestety, miałem rację”. Ekspert potwierdził, że Chiny mają nowe okręty rodem z koszmaru

O tym ostatnim przeznaczeniu śmigłowców przypomniały nam Chiny, które wprowadziły do użytku właśnie Z-20F, czyli morski wariant śmigłowca Harbin Z-20, mający wzmocnić zdolności kraju w zakresie zwalczania okrętów podwodnych. Z najnowszych doniesień wynika, że czwarta seria niszczycieli typu 052D została wyposażona w śmigłowce Z-20F, które zastępują starsze modele, takie jak Z-9C i Ka-28. Ta zmiana ma na celu zwiększenie skuteczności chińskiej marynarki w budowaniu podwodnych stref obronnych, a to zwłaszcza w ramach działania grup uderzeniowych z lotniskowcami na pełnym morzu. Stąd właśnie składane wirniki oraz ogon Z-20F, co umożliwia łatwe przechowywanie i operowanie śmigłowcem na różnych okrętach, choć oczywiście są to i tak wielkie maszyny, mierzące 20 metrów długości i 5,3 metra wysokości, podczas gdy ich wirnik mierzy 16 metrów.
Musimy pamiętać, że Z-20F to morski wariant średniego śmigłowca Z-20, którego projekt częściowo inspirowany jest amerykańskim UH-60 Black Hawk. Ta maszyna została wyposażona w system sterowania fly-by-wire, pięciołopatowy wirnik główny oraz zmodyfikowaną konstrukcję przystosowaną do warunków morskich. W porównaniu do swojego poprzednika Z-9C, którego promień działania wynosi około 50 km, Z-20F oferuje znacznie większy zasięg operacyjny, umożliwiając tym samym znacznie skuteczniejsze patrole w ramach misji ASW. Jest to możliwe za sprawą dwóch chińskich silników WZ-10 o mocy 2100-2700 koni mechanicznych, które pozwalają Z-20F na rozpędzenie się do maksymalnie 360 km/h i latanie z prędkością przelotową 290 km/h na pułapie operacyjnym 6 km oraz na dystanse do 560 km.
Czytaj też: Sceny rodem z pola bitwy. Wojsko USA pokazało przyszłość pancernej potęgi

Podczas misji ASW śmigłowce Z-20F robią użytek z zaawansowanych sensorów oraz uzbrojenia. Pewne jest, że na ich pokładzie znajduje się radar do wykrywania celów morskich, detektor anomalii magnetycznych (MAD) oraz sonar opuszczany, który ma być funkcjonalnie porównywalny z amerykańskim AN/AQS-22 ALFS. Śmigłowiec może również zrzucać boje sonarowe oraz jest uzbrojony w lekkie torpedy Yu-7 i pociski przeciwokrętowe KD-10, więc może nie tylko wykrywać, ale też zwalczać zagrożenia podwodne.
Czytaj też: Izraelska bestia ruszyła na misję. Amerykanie mogą się zwijać, bo już nie stworzą historii
Rozlokowanie śmigłowców Z-20F stanowi kluczowy krok w rozwoju chińskich zdolności zwalczania okrętów podwodnych. Jego nowoczesna konstrukcja, zwiększony zasięg działania oraz kompatybilność z różnymi typami jednostek nawodnych podkreślają determinację Chin w kierunku modernizacji sił morskich i odpowiedzi na rosnące wyzwania w zakresie bezpieczeństwa morskiego.