Chiny mają flotę inwazyjną w ukryciu. Do czego są zdolne ogromne wojenne barki?
Z najnowszych zdjęć satelitarnych i raportów wynika, że Chiny mają kilka, o nawet pięć nowych barek desantowych, które znajdują się w stoczni Guangzhou na południu Chin. Charakteryzują się rozszerzonymi rampami, umożliwiającymi szybkie wyładowanie pojazdów opancerzonych i żołnierzy na wybrzeżach. Mowa o długich na ponad 120 metrów “wysięgnikach”, które rozkładają się z pokładu barki aż na suchy ląd. Umożliwiają wtedy niezmącony niczym transport czołgów, transporterów opancerzonych i ciężarówek bezpośrednio z okrętów transportowych na brzeg.
Czytaj też: Chiny zaskoczone. Powietrzny pojedynek, którego wyniku nikt się nie spodziewał

W odróżnieniu od tradycyjnych okrętów desantowych barki te pełnią funkcję pływających pomostów, zwiększając elastyczność operacji wojskowych. Niektóre modele posiadają również stabilizujące nogi, które zakotwiczają je na dnie morskim, zapewniając większą stabilność podczas wyładunku w trudnych warunkach pogodowych. Nie jest to pierwszy pomysł tego typu, bo barki te przynoszą na myśl pływające porty Mulberry użyte przez aliantów podczas lądowania w Normandii w 1944 roku, które możecie zobaczyć na zdjęciu głównym tego artykułu. Wówczas tymczasowe doki pozwoliły na szybki transport wojsk i sprzętu na okupowane przez Niemców plaże. Chiny wydają się stosować podobną taktykę, eliminując zależność od stałej infrastruktury portowej.
Czytaj też: Chiny dały nam tanie smartfony, rowery i samochody. Czas na coś, od czego zależą nasze życia
Pierwsze doniesienia o tych chińskich barkach pojawiły się już w 2022 roku, ale w ostatnim czasie tempo ich produkcji znacznie przyspieszyło, co świadczy o rosnącej determinacji Pekinu do przygotowania się na potencjalny konflikt z Tajwanem, a więc wielką wyspą otoczoną z każdej strony przez morza. Nie bez powodu tajwańska doktryna obronna koncentruje się na powstrzymywaniu desantu przy użyciu obrony przybrzeżnej, rakiet, dronów i podwodnych zapór. W efekcie jednym z największych wyzwań dla inwazji na tak położone państwo jest zdobycie choć jednego przyczółka na wyspie. Zwłaszcza w obliczu nowoczesnych pocisków przeciwokrętowych i systemów obronnych. Nowe barki mogą jednak zniwelować część tych problemów poprzez:
- Błyskawiczne rozmieszczenie jednostek opancerzonych bez potrzeby korzystania z portów
- Zwiększenie liczby potencjalnych miejsc lądowania na wybrzeżu, co utrudni koordynację obrony
- Zapewnienie zaplecza logistycznego dla kontynuowania operacji po udanym podbiciu wybrzeża

Czytaj też: Policyjne roboty na ulicach miast. Chiny przepychają kontrowersyjny projekt
Barki tego typu mają umożliwić Armii Ludowo-Wyzwoleńczej Chin szybkie przemieszczenie tysięcy żołnierzy i ciężkiego sprzętu, więc nic dziwnego, że znany analityk wojskowy H.I. Sutton skomentował potwierdzenie ich istnienia w jednoznaczny sposób “niestety, miałem rację”. Na tę chwilę Chiny nie wydały żadnych oficjalnych oświadczeń na temat nowych barek desantowych, więc pozostaje najważniejsze pytanie – czy te jednostki to jedynie element szerszej modernizacji chińskiej floty, czy też konkretny plan przygotowań do konfliktu?