Jeszcze kilka lat temu można było z łatwością zbyć temat Chin w sektorze kosmicznym przekonując, że Państwo Środka zaczyna dopiero kopiować osiągnięcia Stanów Zjednoczonych czy Chin z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku. Jakby nie patrzeć inżynierowie chińscy wysyłali wtedy pierwsze orbitery (Chang’e 1 oraz Chang’e 2) i lądowniki (Chang’e 3 oraz Chang’e 4) w stronę Księżyca. Owszem, to spore osiągnięcie, które udało się osiągnąć zaledwie kilku krajom na świecie, ale wciąż żadnego przełomu tam nie było. Problem jednak w tym, że z każdą kolejną misją ambicje Chin rosły i zanim się ktokolwiek obejrzał okazało się, że Chiny robią rzeczy, których nikt nigdy wcześniej nie robił. Co więcej, robią to bez zbędnego szumu medialnego, który tak dobrze znany jest wszystkim miłośnikom amerykańskiego sektora kosmicznego.
Pierwszy chiński łazik na Księżycu
Kiedy w grudniu 2013 roku na powierzchni Księżyca stanął Yutu, pierwszy chiński łazik i przesłał na Ziemię pierwsze zdjęcia reakcja świata nie była przesadnie entuzjastyczna. Tak, był to pierwszy działający łazik księżycowy od czasu radzieckiego Łunochoda 2 z 1973 roku, ale z drugiej strony przesyłane przez niego na Ziemię zdjęcia nie wyglądały jak cokolwiek, czym można byłoby się chwalić. Plan był taki, aby łazik miękko wylądował i spędził na Księżycu pełne trzy miesiące badając bezpośrednie otoczenie miejsca lądowania. Problemy w przypadku tej misji pojawiły się już nieco ponad miesiąc po lądowaniu, 25 stycznia. Mimo tego stacjonarny łazik komunikował się z Ziemią do sierpnia 2016 roku ustanawiając rekord jeżeli chodzi o długość działania jakiegokolwiek łazika na powierzchni Księżyca.
Pierwszy łazik na niewidocznej stronie Księżyca
Doświadczenia wyciągnięte z pierwszej misji księżycowej zostały bardzo szybko zaimplementowane w misji drugiego łazika księżycowego. Tym razem jednak Chiny potrzebowały trochę przygotowań. Przed łazikiem w stronę Księżyca poleciała sonda kosmiczna Queqiao, która została umieszczona w takim punkcie (punkt libracyjny L2 układu Ziemia-Księżyc), z którego jest w stanie widzieć jednocześnie Ziemię i niewidoczną stronę Księżyca. Dzięki temu, kiedy w 2019 roku łazik Yutu 2 wylądował właśnie na niewidocznej stronie Księżyca w ramach misji Chang’e 4, mógł – za pomocą Queqiao – komunikować się ze swoimi operatorami znajdującymi się na powierzchni Ziemi. I to już było konkretne osiągnięcie. Jakby nie patrzeć, żaden lądownik nigdy miękko nie wylądował na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. Nagle się okazało, że Chiny nie ograniczają się do kopiowania misji amerykańskich i radzieckich, a robią coś, czego nikt wcześniej nie robił. Według planów lądownik miał wytrzymać na powierzchni Księżyca 12 miesięcy a łazik 3 miesiące. Tutaj wystarczy wspomnieć, że po ponad 4 latach spędzonych na powierzchni oba komponenty misji nadal działają i mają się doskonale.
Chińskie próbki z powierzchni Księżyca?
Zaledwie 11 miesięcy po starcie misji Chang’e 4, w listopadzie 2020 roku w kierunku Księżyca poleciała kolejna chińska sonda. Po zaledwie tygodniu lotu, 1 grudnia 2020 roku w rejonie Oceanu Burz (Oceanus Procellarum) wylądował lądownik, na pokładzie którego tym razem nie znajdował się żaden łazik. Zamiast tego na pokładzie znajdował się sprzęt niezbędny do pobrania próbki regolitu księżycowego i wysłania go w kierunku Ziemi. Misja przebiegła bez żadnych problemów i już 16 grudnia 2020 roku na powierzchnię Ziemi bezpiecznie dotarło 1,7 kg regolitu i skał księżycowych. Warto tu wspomnieć, że były to pierwsze próbki pobrane na powierzchni Księżyca i przywiezione na Ziemię od 1976 roku.
Czytaj także: Chińska misja wyruszyła po najmłodsze próbki z Księżyca
Co dalej z chińskim programem księżycowym?
Najbliższe plany obejmują misję Chang’e 6, w ramach której już w 2025 roku w kierunku Księżyca poleci kolejny lądownik. Jego podstawowym zadaniem będzie pobranie dwukilogramowej próbki regolitu z głębokości 2 metrów pod powierzchnią Księżyca i dostarczenie jej na Ziemię. Byłyby to pierwsze próbki księżycowe niepochodzące bezpośrednio z powierzchni naszego naturalnego satelity. Jednocześnie, w przygotowaniu jest także misja Chang’e 7 obejmująca pierwsze chińskie lądowanie na południowym biegunie Księżyca i poszukiwanie lodu wodnego w wiecznie zacienionych kraterach. Aktualnie plany mówią o starcie tejże misji w 2026 roku.
Najnowsze informacje przekazane podczas konferencji odbywającej się w Wuhan w tym tygodniu dotyczą już misji Chang’e 8. Okazuje się, że specjaliści z Państwa Środka nie mają zamiaru tracić czasu na nieistotne misje. Chang’e 8, to misja, która miałaby rozpocząć się w 2028 roku. Głównym celem misji będzie próba wykorzystania zasobów znajdujących się na powierzchni Księżyca. Wstępne informacje mówią o wysłaniu na Księżyc drukarki 3D, której zadaniem byłoby przetestowanie technologii druku cegieł z regolitu księżycowego.
Może to być ogromny krok naprzód na drodze do stworzenia załogowej bazy księżycowej, w której mogliby mieszkać chińscy astronauci, którzy dotrą tam w okolicy 2030 roku.
Naukowcy z Uniwersytetu w Hazhong ujawnili, że w ramach misji Chang’e 8 na Księżyc poleci poruszający się na sześciu nogach robot z wyglądu przypominający owada, którego zadaniem będzie układanie wydrukowanych na miejscu cegieł. Można zatem powiedzieć, że jeżeli Amerykanie nie przeprowadzą takiego eksperymentu wcześniej, to pierwszym budowniczym na Księżycu będzie chiński robot.
Technologie przetestowane w trakcie misji zostaną następnie wykorzystane do budowy Międzynarodowej Księżycowej Stacji Badawczej (ILRS), którą pierwotnie Chiny miały budować we współpracy z Rosją. Możliwe jednak, że ze względu na rozkład rosyjskiego sektora kosmicznego, Chiny zdecydują się na budowę stacji samodzielnie lub we współpracy z innymi partnerami.