Wszystko wskazuje na to, że aktywność na powierzchni Słońca powoli osiąga maksimum w jedenastoletnim cyklu aktywności słonecznej. To z kolei oznacza, że na powierzchni Słońca mamy do czynienia z licznymi plamami słonecznymi, które z kolei emitują silne rozbłyski i koronalne wyrzuty masy. Taka aktywność prowadzi do wzmożonej częstotliwości występowania burz geomagnetycznych w pobliżu Ziemi.
Jak wskazują naukowcy, tego typu aktywność prowadzi do powstawania pęcherzy plazmy równikowej na niskich szerokościach geograficznych Ziemi, które nie są niczym innym jak nagłą utratą naładowanych cząstek w jonosferze naszej planety. Na takich obszarach, które mogą osiągać średnicę kilkuset kilometrów, może dochodzić do zakłócenia sygnału GPS oraz komunikacji satelitarnej.
Czytaj także: Radar następnej generacji obroni Amerykanów przed pociskami hipersonicznymi. Kolejny egzamin zaliczony
W 2023 roku chińscy naukowcy stworzyli radar jonosferyczny dalekiego zasięgu, który przynajmniej w teorii mógłby takie bąble jonosferyczne wykrywać nawet w dużej odległości. Wszystko wskazuje na to, że tego właśnie dokonali naukowcy z Hainanu.
Jak donosi dziennik South China Morning Post, naukowcy z Instytutu Geologii i Geofizyki Chińskiej Akademii Nauk opublikowali właśnie wyniki obserwacji prowadzonych za pomocą wspomnianego wyżej radaru LARID.
Od 4 do 6 listopada 2023 roku radar LARID był w stanie wykryć pęcherze plazmy w jonosferze Ziemi i nawet je zlokalizować. Analiza sygnałów radarowych pozwoliła nie tylko ustalić, że jeden z nich znajduje się w Afryce Północnej, a drugi na Pacyfiku, ale nawet umożliwiła monitorowanie ich ruchu w atmosferze w czasie rzeczywistym.
Były to pierwsze na świecie udane obserwacje pęcherzy plazmy wywołanych burzą słoneczną przeprowadzone za pomocą radaru jonosferycznego.
Warto tutaj podkreślić coś nieintuicyjnego. Radar LARID dostrzegł oba pęcherze w odległości 9600 km od siebie. Zwykle radary nie są w stanie wykrywać niczego w tak dużej odległości ze względu na krzywiznę Ziemi. W przypadku radaru LARID jest jednak inaczej, bowiem emituje on fale elektromagnetyczne o dużej mocy, które przemieszczając się w atmosferze, odbijają się na przemian od jonosfery i powierzchni Ziemi, dzięki czemu poruszają się wraz z krzywizną atmosfery, bez problemu zaglądając pod horyzont.
Gdy wyemitowane przez LARID fale elektromagnetyczne napotkają na swojej drodze bąble plazmy, część fal ulega odbiciu i ten odbity sygnał jest wychwytywany ponownie przez LARID. Analiza odbitego sygnału na pasmie 8-22 MHz pozwala naukowcom ustalić, w którym miejscu doszło do odbicia, a tym samym zlokalizować precyzyjnie położenie bąbli plazmy.
Czytaj także: Chiński radar niewrażliwy na sztuczki Amerykanów
Fakt, że tym razem udało się naukowcom dostrzec bąble, które powstały w rejonie egipskich piramid w Gizie oraz na wyspach Midway na Pacyfiku potwierdza jedynie rosnące możliwości systemu radarowego. Zaledwie pół roku temu naukowcy informowali, że udawało im się dostrzegać pęcherze w odległości 3000 km, a teraz już zakres wzrósł do prawie 10000 km.
Weryfikacja technologii sprawiła, że już teraz naukowcy rozważają rozbudowę całego systemu. Chińscy naukowcy postulują budowę trzech lub czterech takich systemów na całej Ziemi. Taka sieć pozwoliłaby monitorować powstawanie bąbli plazmy w okolicach równikowych z każdej strony globu.
Chińscy naukowcy podkreślają tutaj, że LARID nie nadaje się w żaden sposób do zastosowań militarnych, bowiem jego niska rozdzielczość nie pozwala na wykrywanie celów wojskowych.