Informacji dotyczących nowego samolotu jak na razie przedostało się do opinii publicznej niewiele. Mimo tego, nawet szczątkowe informacje o projekcie są niezwykle interesujące.
Mowa tutaj bowiem o samolocie wyposażonym w nowego rodzaju skrzydła, które są w stanie w trakcie lotu dokonać czegoś, czego chyba jeszcze nigdy żaden samolot nie robił.
Podczas testów prowadzonych na jednym z lotnisk znajdujących się na chińskiej pustyni Mu Us od samolotu typu stealth odłączyły się fragmenty jego skrzydeł, które po odłączeniu od samolotu uruchomiły własny napęd i kontynuowały lot już jako niezależne bezzałogowe drony. Można zatem powiedzieć, że mamy tutaj do czynienia z konstrukcją rodem z filmów o Transformersach.
Czytaj także: Chiny dopięły swego. Jedne z najpotężniejszych myśliwców na świecie wreszcie mają nowe silniki
Stworzenie takiej konstrukcji wymagało sporo pracy. Jakby nie patrzeć w przypadku odłączenia fragmentów skrzydeł mamy do czynienia ze zmianą geometrii i właściwości statku powietrznego w trakcie lotu, czyli wtedy kiedy zachowanie kontroli nad samolotem jest absolutnie krytyczne dla bezpieczeństwa załogi i samego statku powietrznego.
Pierwsze doniesienia mówią, że faktycznie w momencie odłączania dronów od samolotu pojawiła się pewna niestabilność samolotu, która jednak po chwili została opanowana i wszystkie trzy statki powietrzne mogły kontynuować lot niezależnie od siebie.
Z perspektywy przeciwnika mamy z sytuacją, w której jeden samolot zamienia się w trzy cele, które trzeba kontrolować w walce powietrznej.
To sytuacja całkowicie niespotykana i znacznie trudniejsza do opanowania niż walka z jakimkolwiek jednym samolotem. Część opinii otwarcie mówi o tym, że wprowadzenie takich samolotów może doprowadzić do przedefiniowania pola walki powietrznej.
Jak na razie pozostaje nam wyobrazić sobie, jak wyglądały testy, bowiem póki co nie ma żadnego materiału wizualnego z testów. Nie wiadomo zatem, jak wyglądał moment oddzielenia się dronów od statku-matki, ani jak wyglądała ich współpraca jako trzech niezależnych komponentów systemu. Wiadomo jedynie, że każdy z dronów napędzany jest własnym elektrycznym wentylatorem kanałowym.
Specjaliści komentujący testy dla dziennika South China Morning Post wskazują, że wprowadzenie myśliwców kolejnej generacji do służby praktycznie rozwiązuje problem chociażby ograniczonego zasięgu dronów, które w tym przypadku dostarczane są na pole walki przez myśliwce i uruchamiane dopiero, gdy wymaga tego sytuacja.
Czytaj także: Chiński myśliwiec przyszłości nabiera kształtów. Na niebie dostrzeżono nowy samolot
Warto tutaj wspomnieć jednak, że chińscy konstruktorzy odpowiadający za projekt chociażby myśliwca Chengdu J-20, chińskiego myśliwca piątej generacji już od jakiegoś czasu wspominali, że samoloty kolejnej generacji będą przygotowane do współpracy z dronami. Jak dotąd jednak wiedzieliśmy jedynie o testach dwumiejscowego J-20, w którym dodatkowy członek załogi w trakcie lotu skupia się na interakcji z dronami. Teraz jednak okazuje się, że drony do momentu wkroczenia myśliwca na pole walki powietrznej mogą stanowić część samolotu, a w razie potrzeby mogą się od niego odłączyć i narobić przeciwnikowi sporo problemów. Jakby nie patrzeć, walka z trzema przeciwnikami jest znacznie trudniejsza niż z jednym.
Dziennik zwraca uwagę na fakt, że już w 2022 roku konstruktorzy J-20 wskazywali w mediach, że samoloty myśliwskie przyszłości będą przypominały transformersy rodem z produkcji science-fiction. Nikt jednak nie zakładał wówczas, że mowa o tak nieodległej przyszłości.
W przetestowanej konstrukcji drony przymocowane są do tylnej krawędzi skrzydeł samolotu. Ich oddzielenie zmienia rozkład środka ciężkości głównej konstrukcji, który jednak nie uniemożliwia kontynuowania lotu i walki powietrznej.