Na widok tej jedynej osoby serce zaczyna nam mocniej bić i pewnie dlatego organ ten przez wieki był symbolem miłości romantycznej. Mając jednak na uwadze to, czego w ciągu ostatnich dziesięcioleci dowiedzieliśmy się na temat mechanizmów miłości, powinniśmy zmienić ten symbol, bo dziś już dokładnie wiadomo, że siedliskiem romantycznych uczuć jest nie serce, lecz mózg, a w objęcia drugiej osoby popycha nas nie „gorąca krew”, lecz kilka wyspecjalizowanych neuroprzekaźników.
Nigdy nie doszłoby do romansu Romea i Julii, gdyby nie działanie oksytocyny. Werter nie przeżywałby miłosnych katuszy, gdyby nie zespół odstawienia dopaminy. Miłość od pierwszego wejrzenia nie byłaby możliwa, gdyby Amor nie umoczył swojej strzały w fenyloetyloaminie. To te substancje sprawiają, że wystarczy napotkać czyjś wzrok, poczuć dotyk ręki, by dały znać o sobie ewidentne symptomy przedawkowania.
A więc wzór chemiczny wycięty na pniu drzewa zamiast serca przebitego strzałą? To się raczej nie przyjmie, choć od jakiegoś czasu, gdy między dwojgiem ludzi zaczyna iskrzyć, nie mówimy już o powinowactwie dusz, lecz o tym, że działa między nimi chemia.
Internet, który w wielu dziedzinach życia okazał się niezastąpiony, święci triumfy także jako wirtualna swatka, pomagając ludziom w poszukiwaniu drugiej połówki – na krótki romans lub długotrwały związek. Miliony e-maili wędrują po sieci, skutkując potem setkami tysięcy randek. Ale dopiero podczas spotkania twarzą w twarz okazuje się, czy osoba, którą na podstawie zdjęć i skype’owych pogaduszek uznaliśmy za chodzący ideał, jest nim rzeczywiście. Niestety, najczęściej taka weryfikacja okazuje się bardzo bolesna. Marzenia o dozgonnym uczuciu, miłosnej ekstazie, niekończącej się euforii walą się z hukiem w gruzy. Chemia nie działa.
By oszczędzić swoim użytkownikom bolesnych rozczarowań, amerykański portal randkowy Chemistry.com postawił na naukę. Konsultantką uczynił jedną z najbardziej kompetentych osób w dziedzinie miłości – Helen Fisher, profesor z Rutgers University (New Jersey, USA), antropologa i badaczkę ludzkich zachowań. Zadaniem Fisher było stworzenie narzędzi, które pozwoliłyby na określenie z możliwie największym prawdopodobieństwem, że dwie osoby, które spotkały się w sieci, poczują pociąg do siebie także w realu. Wymagało to najpierw odpowiedzi na bardzo trudne, ale fundamentalne pytanie: jak to się dzieje, że zakochujemy się akurat w tej, a nie w innej osobie? Dlaczego spośród wielu wybieramy właśnie jego lub ją? Na czym dokładnie polega działanie tej osławionej już chemii?
Randka z tablicą Mendelejewa
Badaczom, którzy od lat szukają racjonalnej, zweryfikowanej empirycznie odpowiedzi na to pytanie, udało się sformułować kilka ogólnych prawd, potwierdzonych przez życiową praktykę. Na swojego partnera wybieramy najczęściej osobę o zbliżonej atrakcyjności fizycznej, która pochodzi z tej samej grupy etnicznej, co my, ma podobne poglądy religijne i sytuację ekonomiczną. Szukamy kogoś, kto zaspokoi nasze potrzeby natury społecznej i intelektualnej.
Czasem pobudki są bardzo prozaiczne, podyktowane biologią: nasz wewnętrzny zegar zaczyna dawać znaki, że już najwyższy czas. Wybieramy wówczas kogoś, kto jest blisko, z kim mamy częsty kontakt. Czasem wystarczającym powodem jest to, że ktoś zakochał się w nas, a my gotowi jesteśmy odwzajemnić uczucie. Z drugiej jednak strony każdy zna przykłady będące zaprzeczeniem tych reguł, bo miłość za nic miewa przeszkody związane z wiekiem, majątkiem, religią czy kolorem skóry.
Ponadto żadna z tych prawd nie daje odpowiedzi na pytanie, co decyduje o tym, że niektóre związki są udane i szczęśliwe, a inne krótkotrwałe i bolesne. Według Helen Fisher odpowiedź na wszystkie pytania uzyskujemy dzięki analizie osobowości swojej i potencjalnego partnera, dokonanej na podstawie aktywności chemicznej mózgu.
Psychologowie zgodnie przyznają, że nasza osobowość jest składową dwóch czynników. W dużej części budują ją indywidualne przeżycia i doświadczenia wyniesione z wczesnego etapu życia, nie mniejszą jednak wagę przypisuje się obecnie czynnikom genetycznym. Jako koronny argument przytacza się historie jednojajowych bliźniąt rozdzielonych we wczesnym dzieciństwie i dorastających w odmiennych środowiskach. Nawet jeśli ich standard życia znacznie od siebie odbiega, różnią się poziomem wykształcenia i mają skrajnie odmienne doświadczenia, identycznie reagują na podobne bodźce, a ich los układa się według podobnych schematów.
Temperament według chemii
Między innymi na tej podstawie Helen Fisher wysnuła wniosek, że dla usposobienia kluczowe jest genetyczne „ja”, a w celu dokonania trafnej klasyfikacji trzeba wyodrębnić czynnik decydujący o różnicach między nami. Pomysł ten nie jest nowy, na podobny wpadł Hipokrates, tyle że dla niego wyznacznikiem były płyny ustrojowe, takie jak krew, żółć, czarna żółć i flegma, a ludzie dzielili się na sangwiników, choleryków, melancholików i flegmatyków. Także późniejsze teorie budowano na założeniu, że temperament człowieka wywodzi się z określonego zestawu cech biologicznych.
Dla amerykańskiej badaczki takim wyznacznikiem stały się cztery profile chemiczne, w których główną rolę odgrywają hormony: serotonina, dopamina, testosteron i estrogen.
Dopamina
Ten neuroprzekaźnik zwany hormonem zadowolenia uwalniany jest do organizmu m.in. po posiłku, seksie lub zażyciu narkotyków. Decyduje o tym, czy potrafimy cieszyć się z otaczającego świata. Osoby z dużym poziomem dopaminy mają skłonność do ryzyka i są bardziej podatne na wszelkiego rodzaju uzależnienia. Mają duży zasób energii, optymizmu, działają spontanicznie.
Estrogen
Jest żeńskim hormonem płciowym, którego synteza dokonuje się w jajnikach. W niewielkich ilościach jest także produkowany przez jądra (niedobór u mężczyzn może powodować bezpłodność). Jego wpływ na psychikę jest bardzo wyraźny, co widać choćby podczas cyklu miesiączkowego. Generalnie aktywność estrogenów uwrażliwia na innych ludzi, pobudza wyobraźnię, wyzwala opiekuńczość.
Testosteron
Steroidowy męski hormon płciowy produkowany przez jądra, ale także w niewielkich ilościach przez jajniki. Decyduje o takich cechach osobowości, jak: zdecydowanie, pewność siebie, skłonność do rywalizacji. Jego zwiększona aktywność wpływa na zdolność analitycznego i strategicznego myślenia.
Serotonina
Bardzo ważny neuroprzekaźnik o działaniu antydepresyjnym, regulujący dobowy rytm organizmu. Umożliwia zasypianie, silnie oddziałuje na potrzeby seksualne, apetyt i zachowania spontaniczne. Kobiety i mężczyźni z przewagą serotoniny uważani są za osoby konserwatywne, uparte i ostrożne, a przy tym towarzyskie i lojalne. Zbyt duże stężenie serotoniny w mózgu może wywoływać stany nadmiernego pobudzenia.
Zdefiniowane przez siebie typy osobowości Fisher nazwała kolejno Badaczami, Budowniczymi, Dyrektorami i Negocjatorami.
Pierwszy z nich, Badacz, to osoba, dla której właściwa jest szczególnie duża aktywność dopamimy. Charakteryzuje ją potrzeba szukania nowych wrażeń, ciekawość, zamiłowanie do ryzyka, optymizm i pokłady entuzjazmu. W sprawach miłości Badacz jest niecierpliwy, ale działa dość powierzchownie. Nie przepada za zwierzeniami i analizowaniem uczuć, swojego zainteresowania dowodzi raczej za pomocą konkretów: kwiatów, prezencików, zaproszeń na kolację.
Ci, na których charakter szczególny wpływ ma produkcja serotoniny, nazwani zostali Budowniczymi. Są to osoby opanowane, towarzyskie, ostrożne i konserwatywne. Łatwo tworzą więzi społeczne i kierują grupami ludzi. Wszelkie związki traktują bardzo poważnie, czasem jednak brak im spontaniczności i do randek podchodzą jak do zadania, które trzeba zrealizować według ustalonego z góry planu. Bywają nadmiernie krytyczni, a jednocześnie opinie innych traktują nadzwyczaj poważnie i mocno je przeżywają. Nie są zbyt romantyczni, ale za to bardzo opiekuńczy.
Dyrektorzy to osoby z zasady logiczne, bezpośrednie, często zuchwałe, ale emocjonalnie wycofane, wymagające wobec innych, a przy tym uzdolnione matematycznie i muzycznie. O ich cechach decyduje duża aktywność testosteronu. W sprawach damsko-męskich wykazują mało fantazji, lubią najprostszą drogą zmierzać do celu, nie tracąc czasu na niepotrzebne zaloty. Choć w wielu dziedzinach życia są pryncypialni, nie dotyczy to seksu. Jednorazowe przygody i skoki w bok nie budzą w nich oporów.
Zupełnie inni są Negocjatorzy, u których dominuje estrogen. Mają duże pokłady intuicji, wyobraźni, są uzdolnieni językowo, potrafią odczytywać mowę ciała. Przez innych uważani są za osoby życzliwe, altruistyczne, nastawione do życia idealistycznie. Mają skłonność do nadmiernego analizowania swoich związków i przypisywania znaczenia sprawom zupełnie błahym. Są pamiętliwi, niezmiernie łatwo ich zranić, sami natomiast za wszelką cenę usiłują umilać innym życie. Ponieważ nie znoszą konfrontacji, często godzą się na związek, który w gruncie rzeczy im nie odpowiada.
Jak przyznaje Fisher, wyodrębnione przez nią typy rzadko występują w czystej postaci. Zazwyczaj jeden z nich lub dwa dominują w naszej osobowości. Testy wykonywane na tych samych osobach w odstępie kilkunastu lat dowiodły, że są niezmienne, to znaczy, że ktoś, kto urodził się jako Badacz, jako Badacz też umrze. Jedynie szczególnie traumatyczne przeżycia, pod których wpływem dochodzi do zmian w aktywności chemicznej mózgu, mogą diametralnie zmienić czyjś charakter.
Kwasy i zasady
Wiele cech osobowości manifestuje się na pierwszy rzut oka poprzez sposób mówienia, przyjmowane pozy, rodzaj poczucia humoru. Są one bezbłędnie odbierane przez czujniki drugiej strony i oceniane pod względem „kompatybilności”. Wyroki są pospieszne i – co gorsza – bywają krzywdzące. Dlatego Helen Fisher radzi: nie decydujmy pochopnie o tym, czy nasz związek z drugą osobą ma przyszłość, czy nie. Nie angażując się nadmiernie, dajmy sobie trochę czasu. Czasem pozory mylą. To prawda, że niektóre związki tworzą mieszankę wybuchową, ale inne, mimo sprzeczności, znakomicie się uzupełniają.
Z przeprowadzonych analiz wynika, że dla Badacza najlepszym rozwiązaniem jest drugi Badacz. Do Budowniczych i Dyrektorów nie czuje specjalnego pociągu i obojętność ta jest wzajemna. Negocjator, który wydaje mu się bardzo atrakcyjny, nie podziela jego skłonności, dlatego ich spotkanie obarczone jest dużym ryzykiem zawodu miłosnego. Budowniczowie także najlepiej czują się w swoim towarzystwie. Tworzą razem zgodne stadła małżeńskie i rzadko się rozwodzą. Ich cierpliwość, wytrwałość i pracowitość sprawia, że solidarnie dźwigają domowe obowiązki. Budowniczowie unikają natomiast Dyrektorów, którzy ich zdaniem mają zbyt nonszalanckie podejście zarówno do spraw mniej istotnych (punktualność), jak i kardynalnych (moralność). Negocjatorzy są dla nich zbyt spontaniczni, choć z drugiej strony oba typy łączy zamiłowanie do porządku, dbałość o sprawy domowe i rodzinne, opiekuńczość.
O dziwo, jeden Dyrektor nie przepada za drugim Dyrektorem. Na początku. Dlatego osoby mające osobowość tego typu rzadko zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Gdy jednak dadzą sobie nawzajem szansę, tworzą parę niemal idealną. Od początku bardzo pociągającą osobą dla Dyrektora jest Negocjator. Mimo całkowicie różnych charakterów te dwa typy znakomicie się uzupełniają. Podobnie wygląda sytuacja między dwoma Negocjatorami.
Oni także są dla siebie stworzeni. Upłynęło jeszcze zbyt mało czasu, by ocenić działalność Helen Fisher na polu dobierania par. Nie należy jednak lekceważyć metody, którą zaproponowała amerykańska badaczka. Seria naukowych eksperymentów przeprowadzonych na nornicach preriowych wykazała, że wazopresyna wydzielana podczas kopulacji w mózgach samców, a oksytocyna w mózgach samic sprawiają, że nornice preriowe tworzą monogamiczny związek i czule opiekują się potomstwem. Takich reakcji nie zaobserwowano u ich bardzo bliskich krewnych – nornic górskich. Za nic mają one rodzinę i są jednymi z najbardziej rozwiązłych ssaków występujących w przyrodzie.
Redakcja Focus.pl wybierze dla Ciebie najlepsze artykuły tygodnia. Zapisz się na nasz newsletter