„Przypisując emocjom materialne odpowiedniki, potrafimy lepiej zrozumieć wartość ludzkich doświadczeń” – wyjaśnia naukowiec.
Uczestnicy pierwszego badania przypominali sobie sytuacje, w których doświadczali niezwykle silnych uczuć. Następnie szacowali, ile byliby skłonni wydać, żeby w ciągu godziny móc się cieszyć przywołanymi pozytywnymi emocjami lub uniknąć negatywnych. Wycena miała wynosić od 50 zł do 750 zł (dla ułatwienia sumy przeliczyliśmy na złotówki).
Okazało się, że uczestnicy byli w stanie zapłacić więcej, aby doświadczyć przyjemnych emocji, niż by uniknąć przykrych. Najwyżej wyceniona była godzina miłości (średnio 470 zł), następnie godzina szczęścia, a dopiero potem – godzina bez smutku. Na końcu znalazło się obrzydzenie. Za godzinę wolną od tego uczucia badani byli gotowi zapłacić średnio 220 zł.
Co ciekawe, efekt wyceny emocji zależy od kultury. Brytyjczycy zapłaciliby najwięcej za szczęście, radość i spokój, zaś Japończycy za uniknięcie żalu, wstydu i frustracji.
„Brak negatywnych przeżyć jest istotniejszy dla dobrego samopoczucia niż obecność pozytywnych emocji. Dzięki temu możemy z większym sukcesem dbać o zadowolenie z życia” – komentują naukowcy. „W naszym badaniu to odpowiedzi Japończyków były więc bardziej rozważne”. Naukowcy tłumaczą, że normy kulturowe wpływają na wagę przypisywaną uczuciom i doświadczeniom. W jednych kulturach ludzie koncentrują się na własnym dobrostanie, w innych przede wszystkim na społecznych oczekiwaniach.