Naukowcy dokonali ponownych obliczeń i potwierdzili, że punkt na Oceanie Arktycznym najbardziej odległy od wszystkich lądów znajduje się 214 km dalej niż dotychczas sądzono. Biegunów mamy na świecie kilka. Bieguny geograficzne, północny i południowy, to miejsca, przez które przechodzi oś obrotu naszej planety.
Ale są jeszcze bieguny magnetyczne, bieguny geomagnetyczne oraz coraz bardziej wydumane punkty na mapie, takie jak biegun wiatrów, biegun zimna itp. Miejsce, do którego najtrudniej jest dotrzeć, położone najdalej od brzegu morskiego (na Antarktydzie) lub od najbliższego skrawka lądu (w Arktyce), określa się, odpowiednio jako południowy i północny biegun niedostępności. Na południu miejsce to wyznaczają pozostałości radzieckiej stacji Polyus Niedostupnosti i imponujące popiersie Lenina, patrzącego w kierunku Moskwy.
Na północy nie ma stałego lądu, bieguny znajdują się na morskim lodzie, a ich położenie wyznaczają wyłącznie współrzędne geograficzne. Za zdobywcę arktycznego bieguna niedostępności uważało się dotychczas słynnego brytyjskiego polarnika Sir Wally’ego Herberta, pierwszego człowieka, który za pomocą sań i psich zaprzęgów dotarł na północny biegun geograficzny w roku 1969. Niedawno jednak okazało się, że położenie bieguna niedostępności (środek największego koła, w którego obrębie nie ma żadnego lądu) jest na północy niepewne.
Najnowsze analizy zdjęć satelitarnych wykazały, że w rzeczywistości punkt ten znajduje się 214 km od miejsca, w którym wcześniej go umieszczano i które zdobył Herbert. Dlatego ten biegun wciąż jest do zdobycia! Znajduje się on w odległości 1008 km od trzech arktycznych wysp: kanadyjskiej Ellesmere’a oraz Henrietty i Komsomolec, należących do Rosji. Trzeba jednak się spieszyć. Lodu w Arktyce jest coraz mniej, już teraz podróż po nim jest znacznie trudniejsza niż pół wieku temu. Niebawem zdobywca północnego bieguna niedostępności będzie mógł tam dotrzeć żaglówką, a to już przecież nie to samo.