Adrian miał siedem lat, gdy tuż po północy, w głębokim śnie, poszedł do sypialni babci, nakrył się kołdrą aż po czubek głowy i zawołał, by ona też się schowała. Mama pięcioletniej Amelki rano nie znalazła córki w jej łóżku. Sprawdziła, że nie ma jej w kuchni, łazience i w pokoju brata. Zdenerwowana zaczęła nawoływać. Po chwili Amelka wyłoniła się zza fotela w salonie – zaspana, zmarznięta i zdezorientowana. Kiedy mały Adaś wyszedł w środku nocy z domu babci w samej piżamie i spędził kilka godzin na mrozie, co doprowadziło go do stanu głębokiej hipotermii, opinia publiczna była poruszona. Eksperci twierdzą, że Adaś najprawdopodobniej lunatykował. Dziwne? Niezupełnie, takie doświadczenia mogą być udziałem nawet co trzeciego dziecka.
Powszechność tego zjawiska w wieku dziecięcym związana jest z niedojrzałością układu nerwowego. Zazwyczaj zaburzenie zanika po okresie dojrzewania, ale 1–2 proc. z lunatykowania nie wyrasta. Lunatykowanie, fachowo nazywane somnambulizmem, to jedno z zaburzeń snu. Do-tknięte nim osoby we śnie podejmują niecodzienne działania, np. spacerują, ale zazwyczaj nie przytrafia się im nic spektakularnego. Często siadają na łóżku albo na chwilę stają obok. Typowe ataki lunatyzmu występują około godziny po położeniu się spać, w szczytowym momencie snu wolnofalowego (NREM, czyli w fazie wolnych ruchów gałek ocznych).
Dlaczego? Właśnie wtedy sen jest najgłębszy. Wydziela się wówczas hormon wzrostu, a organizm najlepiej odpoczywa. Fizjologicznie sen w tej fazie powinien być stabilny i nieprzerwany. Jeśli jednak coś tę ciągłość snu przerwie, może dochodzić do zaburzeń, w tym właśnie ataków lunatyzmu. „W przypadku dzieci, dopóki epizody pojawiają się w pierwszej połowie nocy, polegają na siadaniu w obrębie łóżka albo odbywaniu krótkich spacerów po sypialni i nie towarzyszy im lęk, można traktować lunatykowanie jako pewien problem w dojrzewaniu układu nerwowego, który ma prawo się zdarzać” – mówi dr hab. n. med. Adam Wichniak, psychiatra z Ośrodka Medycyny Snu Instytutu Psychiatrii i Neurologii.
Dlaczego lunatykujemy?
Wiele wskazuje na to, że istnieje czynnik genetyczny, który predysponuje niektóre osoby do somnambulizmu. 80 proc. lunatyków podaje, że to zaburzenie występuje także u innych osób w ich rodzinach. Potwierdzają to również badania przeprowadzone na grupie bliźniąt: pięciokrotnie częściej występuje ono u obojga bliźniąt jednojajowych niż u dwujajowych.
U osób dorosłych lunatykowanie może być powodowane przez wiele czynników. Numerem jeden zdecydowanie jest niedobór snu. Jeżeli więc jakiś bodziec, np. konieczność pójścia do toalety, pragnienie, głód, hałas za oknem, będzie próbował wybudzić kogoś ze snu, a część układu nerwowego będzie starała się o ten sen walczyć, ryzyko ataków lunatykowania rośnie.
Na drugim miejscu pośród przyczyn somnambulizmu plasuje się działanie przewlekłego stresu i złe samopoczucie. Istotne znaczenie mogą mieć również różnego rodzaju schorzenia, które powodują dyskomfort lub ból w trakcie snu, albo wszelkiego rodzaju stany sprawiające, że organizm będzie chciał się wybudzić, np. obniżenie poziomu cukru w cukrzycy, bezdech senny. U niektórych kobiet ataki lunatykowania pojawiają się podczas ciąży. Może to być spowodowane niewygodą, bodźcami płynącymi z wnętrza organizmu: odczuciem głodu, sygnałami ze strony uciskanego pęcherza, kopnięciami płodu.
Lunatyczne mity
Badanie przeprowadzone przez Antonio Zadra z uniwersytetu w Montrealu i opublikowane w „Lancet Neurology” pozwoliło na obalenie trzech mitów dotyczących somnambulizmu.
Nie pamięta się tego, co się robi, lunatykując
U dzieci niepamięć jest częstsza, prawdopodobnie z powodów neurofizjologicznych. Jednak duży odsetek dorosłych lunatyków okazjonalnie pamięta, co robili podczas epizodu somnambulizmu. Niektórzy pamiętają nawet, o czym myśleli i jakich emocji doświadczali.
Lunatycy działają we śnie automatycznie i niecelowo
Istnieje błędne przekonanie, że lunatycy robią różne rzeczy, nie wiedząc, dlaczego to robią.
Tymczasem znaczny odsetek lunatyków, którzy pamiętają, co robili we śnie, potrafi wyjaśnić swoje motywy, mimo że z logicznego punktu widzenia wydają się one bezsensowne. Pewien mężczyzna wziął swojego psa, który spał w jego nogach, do wanny i oblał go wodą. We śnie myślał, że pies się pali!
Lunatykowanie nie ma wpływu na życie na jawie
Około 45 proc. lunatyków jest sennych w ciągu dnia. Mają też gorsze wyniki testów czujności. Co więcej, gdy stwarza się możliwość ucięcia drzemki, zasną szybciej niż zdrowe osoby.
Kiedy do lekarza?
Jeśli ataków somnambulizmu doświadczają osoby dorosłe, trzeba się upewnić, czy przytrafiało im się to również, kiedy byli dziećmi. „Jeśli epizody lunatykowania występują po raz pierwszy w wieku dorosłym albo ataki występują wielokrotnie w ciągu jednej nocy lub nad ranem, wtedy konieczne jest wykonanie pełnej diagnostyki neurologicznej” – mówi dr Adam Wichniak. W takich przypadkach z reguły wykonuje się EEG, żeby wykluczyć padaczkę, oraz badanie rezonansem magnetycznym, by wyeliminować uszkodzenia mózgu. Takie sytuacje jednak zdecydowanie należą do rzadkości.
Konsultacji lekarskiej warto zasięgnąć również wtedy, gdy ataki lunatykowania po-wodują silny lęk u osoby, która ich doświadcza, albo u innych domowników. Dotyczy to zarówno dorosłych, jak i dzieci. „Jest pewien rodzaj lunatyzmu, w którym wstawaniu z łóżka towarzyszą lęki nocne. Wtedy osoba, która lunatykuje, nie porusza się spokojnie, ale zrywa się w sposób gwałtowny, może podbiegać do okien lub drzwi. Ten rodzaj lunatykowania jest niebezpieczny” – zaznacza dr Wichniak. „O ile to się dzieje we własnym domu, nie ma może dużego zagrożenia. Jeśli jednak taki epizod zdarzy się np. podczas wyjazdu, w jakichś zmienionych warunkach, i tam gdzie lunatykujący spodziewałby się drzwi, może być okno, ryzyko groźnego zranienia rośnie”. Kontakt z lekarzem zaleca się więc zarówno w przypadku dzieci, jak i dorosłych, gdy epizody lunatykowania połączone są z lękiem, wybieganiem z łóżka, wykonywaniem gwałtownych ruchów, dużym pobudzeniem emocjonalnym, szybkim zmierzaniem do obranego we śnie celu.
Jak to się leczy?
Pierwsze działania terapeutyczne, jakie podejmuje się, by zminimalizować ryzyko ataków lunatykowania, mają na celu spłycenie snu pacjenta. Im płytszy jest sen, tym większa szansa, że ktoś obudzi się, zamiast wstawać i chodzić we śnie. „Sen można wypłycać na dwa proste sposoby. Pierwszy to wydłużenie snu ponad miarę, czyli dla dorosłej osoby ponad osiem godzin. Drugą strategią jest drzemka w ciągu dnia, którą uważa się za co najmniej tak samo skuteczną w zmniejszaniu ryzyka ataków somnambulizmu jak leczenie farmakologiczne” – wyjaśnia dr Adam Wichniak. Jeśli wysypianie się nie przynosi rezultatów, rozważa się terapię farmakologiczną. Lunatykowaniu zapobiega się często, stosując leki przeciwdepresyjne, bo u wielu osób nocne wędrówki spowodowane są przeżywaniem lęków lub działaniem przewlekłego, często nieuświadomionego stresu. Lunatykowanie leczy się wtedy również poprzez psychoterapię. Największą skuteczność ma terapia poznawczo-behawioralna, z elementami treningu relaksacyjnego, treningu radzenia sobie z objawami lęku, a także nauka higieny snu, która ułatwia pracę nad uregulowaniem rytmu okołodobowego.
W niektórych przypadkach stosuje się leki nasenne – pochodne benzodiazepiny. Paradoksalnie, leki nasenne ułatwiają zasypianie, ale wcale nie sprawiają, że sen staje się głębszy, wręcz przeciwnie. Większość z nich powoduje, że sen jest płytki, a wtedy ryzyko napadów maleje. Pochodne benzodiazepiny stosowane codziennie mogą jednak uzależniać. Poza tym jeszcze rano po ich zażyciu pacjent może czuć się ospały.
Nocne przygody po lekach nasennych
Badania wskazują równocześnie, że nie-typowa aktywność nocna może być także wynikiem przyjmowania niektórych leków… nasennych. Zdarzyło się, że osoby zażywające zolpidem (popularny lek stosowany w bezsenności) budziły się z pustymi opakowaniami po słodyczach w łóżku, orientowały się, że w lodówce brakuje jedzenia, znajdowały blaty pokryte śladami mąki po wyrabianiu ciasta. Zgłaszano telefonowanie i robienie zakupów przez sen, nieświadome uprawianie seksu. W Australii pewna kobieta ocknęła się z pędzlem w ręku, przed świeżo pomalowanymi drzwiami wejściowymi do jej domu. Co gorsza, nocne życie nie zawsze ograniczało się do domowego zacisza. Niektórzy pacjenci za cel obierali garaż i budzili się we własnym samochodzie, w piżamie, zatrzymani przez policję. „Z nowoczesnymi lekami nasennymi trzeba bardzo uważać, szczególnie jeśli jest się w stanie stresu, piło się alkohol albo zmieniało się strefę czasową” – potwierdza dr Adam Wichniak.
Zolpidem polecany był szczególnie biznesmenom, dlatego że zapewnia sen mniej więcej na sześć godzin i rano – w odróżnieniu od innych leków – nie daje objawów typu senność czy ociężałość. Tyle że zdarzało się, że menedżerowie podróżujący przez strefy czasowe i ratujący się tym preparatem po negocjacjach, w nocy krążyli po hotelu, niezupełnie ubrani, i podejmowali zachowania, które o świcie były dla nich krępujące. „Wszystkie leki wymuszające sen na organizmie wiążą się z ryzykiem. Także niektóre leki przeciwhistaminowe, które powodują senność w ciągu dnia, zażywane wieczorem poprawiają sen, ale zwiększają ryzyko ataków somnambulizmu” – dodaje psychiatra.
Naukowcy badający skutki uboczne stosowania zolpidemu zauważają, że nie jest to „zwykłe” lunatykowanie. Zachowania podejmowane przez sen po zażyciu leku wyróżniają się złożonością: pacjenci wstają, odnajdują kluczyki do auta, wyprowadzają je z garażu i jadą nawet kilka kilometrów, podczas gdy lunatykowanie sprowadza się najczęściej do aktywności w obrębie łóżka lub wędrowania po domu i powrocie do łóżka.
Jeśli wśród naszych bliskich są osoby, którym zdarzają się napady somnambulizmu łączące się z opuszczaniem łóżka, trzeba zadbać o odpowiednie przygotowanie otoczenia. Ważne, by na podłodze i w obrębie łóżka nie było przedmiotów, które groziłyby zranieniem. Okna i drzwi należy dobrze zabezpieczyć ciężką kotarą, taką jak w kinie czy w teatrze, którą trudno rozsunąć, nawet gdy jest się rozbudzonym. Dobrze byłoby, żeby stolik czy meble w otoczeniu łóżka nie miały ostrych kantów.
Co zrobić, gdy spotkamy współmałżonka lub dziecko spacerujące we śnie? „Łagodnymi ruchami lub łagodnym przytrzymaniem można starać się skierować taką osobę z powrotem do łóżka. Z pewnością nie powinno się podejmować żadnych prób jej budzenia czy też nawiązania z nią świadomego kontaktu, ponieważ to się nie udaje” – zaznacza dr Wichniak. Wybudzenie ze snu głębokiego, kiedy procesy biologiczne są rozregulowane, powoduje zdezorientowanie. Wtedy mogą pojawić się zachowania potencjalnie niebezpieczne dla osoby wybudzonej albo dla otoczenia, takie jak próba bronienia się czy gwałtowny ruch.