Naukowcy przyjrzeli się wpływowi, jaki wywiera na środowisko produkcja jednego z głównych źródeł białka konsumowanego w Wielkiej Brytanii. Okazuje się, że hodowla bydła wymaga 28 razy więcej ziemi i 11 razy więcej wody niż świń czy kur. Wyniki badania opublikowano w magazynie “Proceedings of the National Academy of Sciences“.
Fakt, że hodowla bydła jest znacznie bardziej wymagająca niż innych zwierząt jest dobrze znany od dawna. Jednak do tej pory nie zmierzono dokładnie, jak rozkładają się proporcje i jaka jest skala szkód. Teraz badacze opracowali metodologię, którą można zastosować w odniesieniu do najczęściej konsumowanych gatunków mięsa i w ten sposób sprawdzić, jaki jest wpływ hodowli poszczególnych zwierząt na środowisko naturalne. W tym celu posłużyli się danymi z Ministerstwa Rolnictwa z lat 2000-2010. W ten sposób obliczono ilość zasobów potrzebnych dla wykarmienia wszystkich jadalnych zwierząt. W wyliczeniach uwzględniono także emisje gazów cieplarnianych nie tylko z produkcji pasz dla zwierząt, ale również z ich trawienia i odchodów.
Jako przeżuwacze, bydło może przetrwać, jedząc równe gatunki roślin. Niestety poziom energii przyswajanej z pożywienia jest u nich bardzo niski. Właśnie z tego powodu bydło ma najgorszy wpływ na środowisko naturalne. Bydło wytwarza także pięć razy więcej gazów cieplarnianych i zużywa sześć razy więcej azotu niż drób czy świnie.
Zdaniem ekspertów rezygnacja z wołowiny mogłaby ograniczyć emisję CO2 skuteczniej niż rezygnacja z własnego samochodu. Rolnictwo jest istotnym czynnikiem przyczyniającym się do globalnego ocieplenia. Powoduje 15% wszystkich emisji, z czego połowa pochodzi od zwierząt. Hodowla bydła wymaga także ogromnych nakładów zboża i wody. To z kolei wzbudza niepokój specjalistów, którzy zastanawiają się, w jaki sposób uda się wyżywić dodatkowe 2 mld ludzi, którzy zasiedlą naszą planetę do 2050 roku.