Jak przekonują, istnieją dowody na występowanie tzw. superburz słonecznych. Dotarli do nich dzięki analizom poświęconym słojom drzew. W ten właśnie sposób zidentyfikowali przejawy aktywności naszej gwiazdy. Na podstawie historycznych danych będą mogli natomiast przewidywać kolejnego tego typu zdarzenia – potencjalnie groźne dla satelitów, sieci energetycznych czy różnego rodzaju technologii.
Czytaj też: Zagadka jednej z najjaśniejszych gwiazd rozwiązana. To pierwszy taki przypadek w historii
Badaczka z West Virginia University, Amy Hessl, sugeruje, że ekstremalne warunki pogodowe w kosmosie mogą pozostawiać ślady w słojach drzew, oferując cenne dowody, które mogą pomóc nam przygotować się na przyszłe katastroficzne zdarzenia, mogące zagrozić satelitom komunikacyjnym i astronautom.
Analiza słojów drzew jest jednym ze sposobów na poznawanie przeszłości naszej planety. Tego typu badania mogą wyjaśniać, jakie zjawiska zachodziły na przestrzeni tysięcy lat, czasami zdradzając fakty, których kompletnie byśmy się nie spodziewali. Jeden z takowych brzmi następująco: gdyby doszło do rozbłysku słonecznego podobnego do tego, który naukowcy zidentyfikowali za sprawą badań, konsekwencje byłyby ogromne. Na przykład gdybyśmy doświadczyli go będąc w lecącym samolocie, otrzymalibyśmy dawkę promieniowania odpowiadającą ekspozycji przez całe życie. Z kolei w czasie pobytu w kosmosie najprawdopodobniej w ogóle byśmy nie przeżyli takiej ekspozycji.
Naukowcy sądzą, że w przeszłości mogły mieć miejsce burze słoneczne, które współcześnie doprowadziłyby do śmierci osób przebywających w kosmosie
Pokazuje to skalę zjawisk do których dochodziło w przeszłości naszej planety. Do zgłębiania ich tajemnic naukowcy wykorzystują analizy słojów drzew. Jak to wygląda? Wystarczy wspomnieć, że rozbłyski słoneczne mogą prowadzić do zwiększania stężeń węgla w atmosferze. Ten ostatni służy drzewom do rozwoju, dlatego takie fazy przyspieszonego wzrostu są zapisywane w słojach. To im naukowcy poświęcili szczególną uwagę.
Tym sposobem zidentyfikowali szereg zjawisk określanych mianem wydarzeń Miyake. Dowody na ich występowanie sięgają kolejno 774 i 996 roku. A w zasadzie sięgały, ponieważ od momentu ich odkrycia w 2012 roku udało się zidentyfikować szereg kolejnych, rozciągających się na przestrzeni 14 000 lat. Gdyby niektóre z tych aktywności Słońca miały miejsce obecnie, to mielibyśmy gigantyczne problemy. Wyobraźmy sobie zniszczenia infrastrukturalne, których naprawa zajęłaby nawet 15 lat!
Czytaj też: Dziwne gigantyczne zderzenia na Wenus. Dlaczego nie zostawiły typowych kraterów?
Jednocześnie astronomowie zwracają uwagę na pewną informację: nie ma pewności, że to właśnie Słońce doprowadziło do tej aktywności. Być może sprawcą całego zamieszania była na przykład pobliska eksplozja w formie supernowej. Z tego względu naukowcy chcieliby uzyskać lepsze rozeznanie, aby mieć pewność, co dokładnie się wydarzyło.