Jak wprowadzać leki do organizmu inaczej niż je połykając? Nad tym problemem zastanawiali się już medycy w starożytnym Egipcie i Grecji.
Ale ówczesny poziom techniki pozwalał jedynie na konstruowanie przyrządów złożonych z pęcherza zwierzęcego i dołączonej do niego rurki z drewna lub kości. Za pomocą tych prymitywnych prototypów strzykawek można było wstrzykiwać płyny jedynie do naturalnych otworów ciała.
Pierwowzór strzykawki wciskano w naciętą żyłę
Dopiero w XV w. włoski medyk Marco Gatinaria zbudował bardziej użyteczny instrument. Składał się z tłoka, metalowego cylindra i mocowanych do niego za pomocą śrub wydłużonych nakładek z kanalikiem w środku. Można go było wcisnąć w naciętą żyłę. Na skuteczne podawanie leków dożylnych było jednak jeszcze zbyt wcześnie, ponieważ nie znano budowy układu krwionośnego.
Opisał go w 1628 r. William Harvey. Angielski uczony stwierdził, że jest to układ zamknięty, w którym serce pełni rolę pompy ssąco-tłoczącej zapewniającej nieustanne krążenie krwi. Niemal natychmiast po tym odkryciu zaczęto badać możliwości wprowadzania różnych substancji do krwiobiegu.
Lekarze eksperymentowali, wstrzykując pacjentom piwo i wino
W latach 1665–1666 Christopher Wren, wybitny angielski architekt i anatom amator, wspólnie z fizykiem Robertem Boyle’em wstrzykiwali zwierzętom do żył piwo, wino i opium. Posługiwali się strzykawką z pęcherza świni i stosiny gęsiego pióra. Ustalili, że aplikowany tą drogą alkohol lub narkotyk wywołuje stan silnego odurzenia.
Krok dalej posunął się berliński lekarz Johann Sigismund Elsholtz, który po eksperymentach na zwierzętach, w 1665 r. wykonał pierwszą iniekcję u człowieka. Po nacięciu żyły wsunął do niej metalowy lejek i wtłoczył niewielką ilość rozpuszczonego w wodzie środka przeczyszczającego.
Trzy lata później jego rodak Johann Daniel Major w książce „Chirurgia infusoria” napisał, że wstrzykiwał do żył substancje odżywcze – bulion, mleko, wino – co pozytywnie wpłynęło na kondycję pacjentów. Posługiwał się rurką ze srebra i pęcherzem zwierzęcym.
Pierwsza prawdziwa strzykawka powstała w połowie XIX wieku
Przyrząd, który w pełni zasłużył na miano strzykawki lekarskiej, powstał w 1853 r. Niezależnie od siebie skonstruowali go Francuz Charles Pravez i Szkot Alexander Wood. Obaj wykorzystali wynalezioną dziewięć lat wcześniej wydrążoną w środku igłę.
Pravez szukał sposobu leczenia tętniaków. Testował na zwierzętach możliwość wywoływania skrzepów krwi przez wprowadzanie do tętnic chlorku żelaza. Wyobrażał sobie, że w ten sposób wypełni wybrzuszenie tętnicy, co okazało się całkowicie chybionym pomysłem.
Niezwykle użyteczne okazało się natomiast urządzenie, które skonstruował do swoich eksperymentów. Jak wielu poprzedników zastosował metalowy cylinder ze skórzanym tłokiem, ale na jednym jego końcu zamocował igłę-rurkę, na drugim – nakrętkę motylkową pozwalającą na precyzyjne dawkowanie wstrzykiwanej substancji.
Posługiwanie się taką strzykawką wymagało sporych umiejętności, gdyż igła miała obłe, tępe zakończenie i przebicie nią skóry było bardzo trudne. Rozwiązanie problemu znalazł neurolog Alexander Wood, który eksperymentował z wprowadzaniem środków znieczulających (opium, morfiny) bezpośrednio w obolałe miejsce.
Wpadł na prosty pomysł: zamiast nacinać przed zabiegiem skórę, naciął ukośnie igłę. Właśnie strzykawką z taką ściętą ostrą igłą aplikowano szczepionkę przeciw wściekliźnie, którą w XIX stuleciu opracował francuski naukowiec Ludwik Pasteur.
Pierwsze szczepienie – suszona krosta do nosa
Warto jednak pamiętać, że ludziom podawano rozmaite szczepionki już wcześniej, jeszcze nie mając do dyspozycji strzykawek. Nie wiadomo kto pierwszy zauważył, że osoby, u których w czasie epidemii wystąpiły jedynie łagodne objawy choroby, nie zapadały później na jej ostrą formę. Tajemnicą pozostaje również to, kto pierwszy zastosował tę wiedzę w praktyce.
Najstarsze udokumentowane opisy pochodzą z XVI-wiecznych Chin. Mistrz Weng Zhongren w roku 1579 opisał zabiegi, które można uznać za prototyp szczepień przeciw odrze i ospie. Chińscy medycy niechętnie odsłaniali swoje sekrety, więc podał niewiele szczegółów.
Więcej ujawnili dopiero na początku XVIII w. Zhang Yan i Yu Tianchi. Stosowano dwie metody. W obu najpierw pobierano ropną wydzielinę z pęcherzy chorych na ospę. Zwolennicy pierwszego sposobu nasączali nią tampony, które wkładali pacjentom do nosa z zaleceniem, by nie usuwali ich do końca dnia. Druga metoda polegała na wysuszaniu strupów, ścieraniu ich na proszek i wdmuchiwaniu do nosa.
Kupcy i misjonarze docierający do Chin przywozili informacje o tych metodach zapobiegania epidemiom, jednak europejscy uczeni uznawali je za niegodne uwagi praktyki magiczne. Inaczej zachowali się Azjaci. W Indiach zabieg uproszczono i ropą pobraną od chorych smarowano odzież dzieci. Tureckie ludy środkowej Azji wprowadziły bardziej oryginalną innowację, która dotarła do Imperium Otomańskiego.
Tam poznali ją Europejczycy na tyle wpływowi, że ich relacje wreszcie potraktowano na Zachodzie poważnie. To utorowało drogę do rozpowszechnienia szczepień w Europie.