Pewnego dnia w londyńskim zoo, Karol Darwin postanowił przeprowadzić eksperyment. Kilkakrotnie zbliżał twarz do klatki, gdzie czaiła się żmija. Za każdym razem, gdy wężowate cielsko rzucało się do przodu, chcąc zranić intruza, ten odskakiwał z przerażeniem. Nie pomagała racjonalna myśl, że od żmii oddziela go gruba szyba i że zwierzę nie może go skrzywdzić – instynktowny odruch strachu i ucieczki okazywał się silniejszy. Odziedziczyliśmy go, jak przekonywał później Darwin i jego następcy, po naszych przodkach. Ci, by przeżyć jaskiniową rzeczywistość, w chwili zagrożenia wykształcili automatyczny impuls, który nakazywał walczyć, bądź uciekać. Obecnie jako spadek po nich, w sytuacjach stresowych – czym przemówienia publiczne niewątpliwie są – wyzwalają się podobne mechanizmy. Dlatego w trakcie wystąpień tak wielu z nas traci głowę, poci się i najchętniej czmychnęłoby ze sceny. Dla pociechy dyskomfort ten odczuwany jest powszechnie. Przerażenie przed przemawianiem czują zwykli śmiertelnicy, jak i wielcy tego świata.
Walka z tremą
Warren Buffett, jeden z najbardziej charyzmatycznych inwestorów giełdowych, będąc jeszcze studentem, wstydził się wstać i powiedzieć, jak się nazywa. Czuł tak dużą tremę przed wystąpieniami przed większym gremium, że w koledżu zapisywał się wyłącznie na zajęcia, które nie wymagały przemawiania przed innymi. Gdy w końcu zdecydował się na kurs wystąpień publicznych, tuż przed początkiem szkoleń zrezygnował. „Zabrakło mi odwagi” – komentował później.
Początkowo fobię występowania na forum przejawiał również, Mahatma Gandhi, który, nim stanął na czele pokojowego ruchu o prawa Hindusów, był chorobliwie nieśmiały. W Londynie w czasie mowy skierowanej do społeczności wegetariańskiej zestresował się tak bardzo, że już po pierwszym zdaniu nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Ktoś inny musiał dokończyć jego przemówienie.
Abraham Lincoln nim wszedł na głębokie wody polityki i przeniósł się do Białego Domu, również musiał stoczyć walkę z tremą. Zdarzyło mu się odmówić zaproszenia na wygłoszenie orędzia w stanie New Jersey, gdyż nie czuł się na siłach występować na scenie przed większą publicznością.
Pomimo strachu przed zabieraniem głosu publicznie, dziś sytuacji, w których musimy wyrażać swoje opinie, nie jesteśmy w stanie uniknąć. Zwłaszcza na niwie zawodowej. Przy rozwoju i wzroście liczby pracowników korporacyjnych, łatwość i pewność siebie w prezentowaniu swoich pomysłów jest niezwykle pożądana cechą. Idąc za słowami guru wystąpień publicznych – Briana Tracy – zdolność efektywnego komunikowania się publicznie stanowi 85 proc. sukcesu w biznesie i w życiu. Co najważniejsze jednak – przekonuje guru – umiejętności tej można się nauczyć.
Od Nowej Zelandii po Ukrainę
Słowa te zdaje się potwierdzać niesłabnąca popularność portalu TED, podcastów, czy wideoblogów. Również coraz więcej pracodawców zdaje sobie sprawę że nauczenie się przemawiania i zdobycie pewności w wyrażaniu siebie jest nie tylko przydatne dla firmy, ale i niezwykle satysfakcjonujące dla samych pracowników. Stąd coraz liczniejsze inicjatywy skierowane na doskonalenia tej umiejętności. Wiele korporacji posiłkuje się zewnętrznymi szkoleniami, które mają na celu zmienić pracowników w błyskotliwych mówców. Inne, podążając za ideą work life balance, wspierają pracowników w ich hobby – organizują szkółki tenisa, grupy biegaczy, zespoły charytatywne, czy właśnie spotkania, gdzie pracownicy uczą się efektywnie przemawiać.
Jedną z coraz bardziej popularnych inicjatyw związanych z nauką przemawiania publicznego i kompetencji liderskich są kluby działające pod szyldem amerykańskiej organizacji edukacyjnej non-profit – Toastmasters International. Powstała ona niemal sto lat temu w Santa Ana w Kalifornii w… piwnicy, gdzie Ralph C. Smedley, dyrektor edukacji YMCA, przeprowadził pierwsze spotkanie dla osób ze swojego stowarzyszenia, które chciały w życzliwej atmosferze poprawiać swoje zdolności komunikacyjne. Pomysł Smedley’a szybko zaczął się rozprzestrzeniać wśród lokalnych społeczności. Następnie przekroczył granice Kanady, a później Szkocji. Dziś Toastmasters ma kluby w 145 krajach, od Nowej Zelandii po Ukrainę i liczy ponad 364 tys. członków. Z jego szeregów wyszło wielu polityków, komentatorów telewizyjnych, przedsiębiorców, na astronautach kończąc.
Konstruktywny feedback
– Nasza organizacja rozprzestrzenia się w rekordowym tempie. Przewidujemy, że tendencja ta będzie się utrzymywać, gdyż kompetencje, których uczymy są niezwykle cenione na rynku – przekonuje dyrektor generalny Toastmasters, Daniel Rex. – Dla firm spotkania te są skutecznym i niedrogim narzędziem, dzięki któremu mogą wspierać rozwój pracowników, a także wzmacniać ich więzi z firmą i zachęcać do pozostania w niej jak najdłużej – przekonuje Rex. Jego słowa zdają się podzielać korporacyjni giganci, którzy założyli kluby w swoich placówkach – Apple, AT&T, Bank of America, Coca-Cola Company, Exxon Mobil, Google, Microsoft i Walt Disney Company. W Polsce z programu Toastmasters korzystają pracownicy warszawskich oddziałów Citi Service Center Poland, Goldman Sachs, IBM, AirBus, BNP Paribas, czy Orange; w Łodzi wprowadzono go właśnie w Infosys Poland.
Toastmasters nie ogranicza jednak swojej oferty wyłącznie do wielkich korporacji.W Polsce dostępnych jest również 60 klubów otwartych, do których dołączyć może każdy, kto chce rozwijać swoje umiejętności. Wystarczy tylko znaleźć klub (na przykład tutaj) i dołączyć do darmowego spotkania, co w czasach spotkań wirtualnych jest jeszcze prostsze
Atrakcyjność spotkań – twierdzą organizatorzy – polega na możliwości szkolenia wielu kompetencji jednocześnie. Począwszy od prowadzenia efektywnych i interesujących spotkań, poprzez sprawne zarządzanie czasem, pogłębianie umiejętności aktywnego słuchania, a skończywszy na zarządzaniu zespołem.
W praktyce uczestnicy, w oparciu o pomoc mentora i materiały szkoleniowe, mają szansę co tydzień przygotować kilkunastominutowe wystąpienia kładące odpowiednio nacisk na różne aspekty – mowę ciała, strukturę przemówienia, operowanie głosem, przygotowywanie różnych form wypowiedzi, takich jak przekonywanie, informowanie, inspirowanie, itd. Każdy mówca dostaje konstruktywny feedback od pozostałych uczestników. Dla niektórych spotkania są również świetną sposobnością do ćwiczenia języka obcego, gdyż niektóre z klubów zrzeszają osoby różnych narodowości i odbywają się w języku obcym.
Swoboda w komunikacji
– Przeprowadzka do innego państwa jest jak wciśnięcie przycisku reset. Wszystko jest nowe, inne, a ty czujesz się jak odmieniec – mówi Alex Badaluta, który przyjechał z Rumunii, by pracować jako rekruter talentów. – Słuchając przemówień na spotkaniach Toastmasters, podczas których inni wspominają o swoich radościach, lękach, codziennych sprawach, zdaję sobie sprawę, że jestem taki sam jak oni. I pomimo innej narodowości, kultury, języka, zacierają się różnice, a zamiast nich tworzy się więź i poczucie przynależności. Świadomość ta pomaga mi wyrażać się swobodniej w pracy i poza nią – dodaje Alex. Inne zalety Toastmasters podkreśla Jakub Bronowicki: – Na spotkania mojego klubu korporacyjnego Toastmasters przychodzą zarówno menedżerowie, jak i specjaliści. W efekcie zdarzają się sytuacje, gdzie pracownik ocenia mowę przełożonego. I dobrze, bo przecież każdy chce się rozwijać i konstruktywna informacja zwrotna bardzo w tym pomaga. Jesteśmy tu dla wspólnego celu: żeby się szkolić. Dzięki spotkaniom poznajemy się z różnych stron, skracamy dystans, cementujemy zespół – mówi Jakub, który, jak twierdzi, dzięki udziałowi w programie Toastmasters nabrał pewności siebie, lekkości w komunikacji i nawiązywaniu kontaktów. Te umiejętności idealnie się sprawdziły podczas rozmowy kwalifikacyjnej na wyższe stanowisko w firmie. – Ludzie, co do zasady boją się przemawiać, zabierać głos, być widocznym. Kiedyś, gdy padało pytanie, kto opowie o firmie gościom zza granicy, wlepiałem wzrok w podłogę. „Może ktoś inny, ja lepiej posłucham”- myślałem. Dziś nie. Podejmuję wyzwanie i pomimo stresu wiem, że sobie poradzę – mówi.
Zdolności przywódcze
– U nas w firmie spotkania Toastmasters zintegrowano z jedną z oferowanych ścieżek kariery, dzięki której pracownicy mogą rozwijać się i awansować – mówi Justyna Bielicka. I choć przemawianie na forum nigdy jej nie tremowało, chciała doskonalić tę umiejętność. W Toastmasters jest po to, by szkolić swoje zdolności przywódcze. – Oprócz nauki przemawiania publicznego, możesz zaangażować się w działalność klubu, na przyklad jako jego prezes. Reprezentuje się wtedy klub na zewnątrz, zajmuje się działaniami promocyjnymi. Wraz z innymi klubowiczami można jeździć na targi pracy, warsztaty dla studentów, czy spotkania członków innych organizacji pozarządowych i prowadzić warsztaty z przemówień publicznych. Przekazując tę wiedzę, reklamuje się nie tylko całą organizację, ale także własne miejsce pracy lub działalność. Można zaprezentować się w niezwykle profesjonalny sposób – tłumaczy.
Inwestycja w siebie
Jak mówi Klaudia Iwanoska-Druszcz, trener w obszarze finansów oraz procesów outsourcingowych – Podstawą efektywnej współpracy jest oczywiście komunikacja. Ale oprócz możliwości wyrażania siebie, spotkania rozwijają w nas również umiejętność słuchania oraz akceptowania informacji zwrotnej, co jest dziś wyjątkową wartością dodaną – mówi Klaudia. Uczestnicy doceniają też czas i formę spotkańę. – Dla wszystkich jest to dynamicznie spędzona godzina, dzięki której wiele się dowiadujemy i uczymy. Dla wielu – zwłaszcza tych, którzy posiadają rodziny, dzieci lub inne zobowiązania – jedyna możliwość by swobodnie zainwestować w siebie – dodaje.
W istocie, każde spotkanie Toastmasters ma ściśle określoną formę, co zapobiega zbędnemu przedłużaniu – zjawisku zdecydowanie zbyt powszechnemu w świecie spotkań, zarówno na żywo jak i tych wirtualnych. Tę zaletę nieodmiennie wymieniają wszyscy goście klubów Toastmasters. Jak takim gościem zostać? Wystarczy przyjść na darmowe spotkanie dowolnego klubu (lista klubów w Polsce dostępna jest pod tym linkiem). Obecnie nie jesteśmy ograniczeni do klubów w najbliższej okolicy – w świecie wirtualnym Szczecin jest równie blisko, co Rzeszów.
W świecie przemówień publicznych najefektywniejszym sposobem pokonywania tremy i wyrażania siebie, jak i przemawiania do grupy jest praktyka. Warren Buffett w wywiadzie dla Levo League stwierdził, że u podstawy jego osiągnięć zawodowych leży nauka komunikacji z innymi. – Szkoły nie doceniają ogromnej wagi umiejętności komunikacji i przemawiania do ludzi. Jeśli nie umiesz rozmawiać i przekazywać dalej swoich myśli, po prostu marnujesz swój potencjał – przekonywał.
Autor: Dorota Salus